Ogłaszam wszem i wobec, iż oto mamy nowego króla mowy polskiej i piwnego nazewnictwa! Kto to taki? Pinta? AleBrowar?
Skądże! Przy prawdziwym królu ich nazwy są nudne jak walki Burneiki ze striptizerami!
Browar Łomża to jest to! Pod koniec ubiegłego roku pojawiło się piwo „Podkapslowe”. Intrygująca nazwa spędzała sen z powiek piwoszy zastanawiających się, co takiego autor miał na myśli. Teraz mistrzowie mowy polskiej poszli jeszcze dalej tworząc uwaga…piwo Lemonowe!
No tak, przecież nazwy: Radler, Limonkowe, Cytrynowe, czy chociażby Lemon są taaaakie powszechne i tak do bólu poprawne…
Z ciekawości zadałem sobie trudu i spróbowałem znaleźć słowo „lemonowe” w zasobach pamięci wujka gógla. Wynik był interesujący. Po zignorowaniu sugestii wyszukiwarki (czy chodziło ci o: limonkowe?), wpisałem frazę „lemonowe słownik” i trafiłem! Istnieje w internetach takie słowo jak „lemonowe”, a właściwie zwrot „lemonowy cziskejk”. Dowiedziałem się także, iż zwrot ten należy do języka, którym posługuje się część pewnej specyficznej ludności z okolic Wysp Brytyjskich, względnie Juesej, najczęściej zamieszkującej tamtejsze tereny nie dłużej niż dwa miesiące. Tenże język zwie się Pongliszem.
Czekamy zatem na kolejne pongliszowe przysmaki od Łomży, takie jak piwo „Appelowe”, czy „Raspberowe”. No i koniecznie trzeba zmienić tą oklepaną, prostacką i (tfu) polską nazwę „Miodowe” na „Hanejowe”! Ja jednak postulowałbym, aby uderzyć się w pierś i w ramach przeprosin nazwać je „Miodkowe”. 😉
Idzie nowe. Do tej pory gros producentów serwował nam marketingowy bełkot w postaci kwiecistych, często debilnych opisów piwa. Oczywiście durnych nazw też nigdy u nas nie brakowało i nie brakuje, ale zawsze były one raczej domeną piw z najniższej półki. Teraz, w pogoni za oryginalnością, zaczynają sięgać po nie najwięksi, przez co wyrastają nam takie właśnie kwiatki. Szkoda tylko, że producenci nie wpadli na pomysł, aby poszukać tej oryginalności np. w smaku, czy stylu piwa. Cóż, powierzchowna oryginalność na siłę, najczęściej prowadzi do śmieszności.
A przecież można było to zrobić ze smakiem i humorem. Przykładu nie trzeba szukać daleko – nazwa „Hey Now”, pierwszego piwa z debiutującej właśnie podkrakowskiej Pracowni Piwa, także łączy w sobie słowa polskie i angielskie, jednak robi to z gustem i pomysłem, będąc bardzo zgrabnym językowym żartem. Strach pomyśleć jak nazywałoby się to piwo, gdyby Pracownia zatrudniała marketingowców Łomży.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że hipsteryzacja języka polskiego z coraz to głupszych reklam w TV dotarła także do branży piwnej. Głupota na żyznym gruncie szybko się rozwija, także chyba będziemy musieli się przyzwyczaić.
Znacie jakieś inne „genialne” nazwy polskich piw? Piszcie tu lub na fejsbuniu. 🙂
Ponglish… ponoć są zawodnicy co to zamawiają sok z piczy, mam nadzieję że dział marketingowy Łomży o nich nie słyszał.
Yeah, piwo Piczowe w stylu PIPA to byłoby mistrzostwo świata! 😀
Wybuchłem śmiechem! 😀
W sensie, że śledziowe? Blee.. 😀
Brzoskwiniowo śledziowe, chmielone polskimi odmianami. Mniam 😀
Piwo piwem, ale tu skupiasz się na poprawności językowej – w takim przypadku sam mógłbyś nie strzelać ortografa 😛 („co raz to głupsze reklamy”)
Eh, wiedziałem. W takich tekstach ZAWSZE coś się musi zdarzyć. Dzięki 😉
I jak się czepiać języka, to błąd jeszcze jest w pierwszym zdaniu. Tu wyjaśnienie: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=1287,
Pozdrawiam 😉
Ok, to robimy konkurs, kto znajdzie więcej błędów w tekście. 🙂 Zwycięzca kupuje mi słownik 🙂
Sorry, Lukines, ale teraz to się już czepiasz trochę na siłę. Zwrot „wszem i wobec” być może nie jest poprawny językowo, ale już na tyle zakorzenił się w mowie, że jego używanie jest powszechne. Tak dzieje się z wieloma niegdyś błędnymi zwrotami.
I tak i nie 😉 To że się zakorzenił, a jednak jest błędem językowym, nie oznacza, że należy go tolerować w mowie oficjalnej. W mowie potocznej – w rozmowach pomiędzy znajomymi, itd., to można używać tak zwanych uzusów językowych do woli. W języku pisanym, oficjalnym – a takim są przecież blogi, trzeba trzymać poziom oraz kształcić/uświadamiać społeczeństwo poprzez używanie poprawnego języka polskiego 😉
To załóż bloga, na którym będziesz kształcił. 🙂 Blogi absolutnie nie są pisane językiem oficjalnym, nie wiem skąd taki pomysł, że są. (W tekście napisałem też np.”gógla”, czemu to Cię nie razi?)
Wracając do błędu może Cię to zdziwi, ale np. taka forma „poszłem” od 2007 roku jest oficjalnie uznana przez Radę Języka Polskiego z poprawną.
Dyskusja na tematy językowe zakończona. Jeśli masz coś do powiedzenia, na temat treści tekstu, zapraszam. Pozdrawiam 😉
Z tego co mi wiadomo, to RJP nigdy nie zatwierdziła formy „poszłem”: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10458.
Pozdrawiam i powodzenia w poprawnym redagowaniu kolejnych tekstów, które z przyjemnością czytam 😉
W każdym razie grubo się nad tym zastanawiają 🙂
Polecam się na przyszłość. 😉
nie wiem o co chodzilo z ta pinta, bo tam jakos sie ponglisza doszukac nie moge, to slowo funbkcjonuje tez normalnie w jezyku polskim jako jednostka miary, zwana tez polkwarta oraz jako nazwa wlasna jednego ze statkow kolumba
Śpieszę tłumaczyć. Z Pintą chodziło o to, że mają jedne z fajniejszych nazw piw. Bo Pinta to taki browar kontraktowy. Kontent? 🙂
Mimo wszystko Łomża najlepiej smakuje, przynajmniej mojemu podniebieniu 🙂
W takim razie polecam czasem podrzucić mu (temu podniebieniu) coś ciekawszego. 😉
A ja przeczytałem i wnioskuję, że nazwa jest na wskroś poprawna i słuszna. Gdyby nieopatrznie producenci z Łomży nazwali to coś „limonkowe” mogłoby to sugerować, a wręcz wprowadzać w błąd konsumenta informując o jakimkolwiek związku trunku z limonkami. Oczywiste jest, że smak zawarty w omawianym napoju nie pochodzi od owoców, a może pochodzić np. od produktu o nazwie „lemon” ( jakiegoś tam np. koncentratu). w takim wypadku nazwa jest uzasadniona i nie wprowadza w błąd, choć faktycznie trąca jakąś fanaberią językową.
No i o tym jest ten tekst. Nie o tym, że nazwa nie pasuje do charakteru napoju, tylko o tym, że to językowy potworek wymyślony na siłę, aby za wszelką cenę jakoś odróżnić się od innych. Skoro się nie ma innych pomysłów na oryginalność, to tak się to właśnie kończy.