Witam Cię. Jesteś na moim blogu. Ja jestem tu gospodarzem, Ty jesteś moim gościem. Aby być mile widzianym gościem, musisz stosować się do moich kilku prostych zasad. Ich przestrzeganie nie powinno być dla Ciebie rzeczą trudną, a dzięki temu na pewno spędzisz tu mile czas.
Poniższe zasady dotyczą zarówno bloga, jak i wszystkich pozostałych kanałów, na których jestem aktywny.
1. Absolutnie nie toleruję:
a) chamstwa, hejtu, trollingu, wycieczek osobistych, uszczypliwości, złośliwości, czy obrażania mnie i współuczestników dyskusji.
Tego typu komentarze wylatują z bloga momentalnie, a ich autorzy zostają skierowani do kwarantanny, co oznacza ni mniej ni więcej, że ich kolejne komentarze, zanim pojawią się na blogu, będą musiały być przeze mnie zaakceptowane.
b) spamu
Nie toleruję komentarzy typu: „Pisałem niedawno o tym u siebie: link”, „A ja uważam inaczej: link”, „Zapraszam do mnie: link” i tym podobnych. Komentujesz u mnie, dyskutuj u mnie. Zresztą, komentarze zawierające linki są z automatu kierowane do moderacji, więc nawet jeśli nie spamujesz, to taki komentarz pojawi się z opóźnieniem, dopiero po mojej akceptacji.
c) komentarzy politycznych, rasistowskich, seksistowskich, naruszających prawo, naruszających dobro konkretnych osób lub grup społecznych.
d) zarzutów stronniczości, braku obiektywności
Blogi nie są od tego, by były obiektywne. To mój blog i moje pole do wyrażania moich SUBIEKTYWNYCH opinii, z którymi Ty możesz się zgadzać lub nie.
e) zarzutów, że tekst jest sponsorowany, lub że się sprzedałem.
Każdy tekst zamieszczony na blogu wychodzi ode mnie (chyba, że jest to wpis oznaczony jako gościnny) i tylko ja mam wpływ na jego ostateczny kształt i treść. Do tej pory za żaden tekst napisany na blogu nie wziąłem od nikogo pieniędzy, a jeżeli takowy tekst się pojawi, będzie to wyraźnie zaznaczone.
f) pouczania mnie co mam robić, czego nie robić, jak mam prowadzić bloga i o czym pisać.
Blog jest mój i ja decyduję jak wygląda i co na nim się znajduje. Jeśli Ci się podoba, możesz go czytać. Jeżeli nie, nie musisz. Naprawdę.
g) napinaczy
Zanim zagotujesz się w środku pod wpływem jakiegoś mojego tekstu i zanim napiszesz komentarz, którego możesz potem żałować, zastanów się dwa razy, czy czasem nie pisałem tego przewrotnie, z ironią, żartobliwie lub z przymrużeniem oka. Wiem, że nie zawsze da się takie rzeczy wyczuć w tekście pisanym, ale chociaż spróbuj! 🙂
h) mazgajstwa
Usunąłem Twój komentarz? Nie płacz. Nie użalaj się, że to zrobiłem, że cenzura, że wolność słowa, nie pisz jaki to jestem zły, bo to też usunę, a dodatkowo wlepię Ci bana. Skoro coś Ci usunąłem, to znaczy, że naruszało to moje zasady. Jeśli nie rozumiesz, dlaczego Twój komentarz zniknął, spokojnie możesz napisać do mnie maila, bardzo chętnie Ci wyjaśnię i z Tobą o tym podyskutuję.
2. Ponadto raczej usunę:
a) pierwszy komentarz pod danym tekstem, jeśli ma wydźwięk negatywny. (jeszcze nigdy z tego nie skorzystałem, ale nie wykluczam takiej możliwości).
Wolę pozytywną atmosferę, a pierwszy komentarz często nadaje ton całej dyskusji. Chcesz skrytykować mój tekst? Nie ma sprawy, ale lepiej zaczekaj na pierwszy zaakceptowany komentarz, albo sobie odpuść. Albo zrób to na tyle rzeczowo, abym uznał go za neutralny. 🙂
b) pierwszy komentarz pod danym tekstem, jeśli jest nie na temat lub jeśli kieruje dyskusję na inne tory.
Przykład: Wrzucam zdjęcie piwa – pojawia się pierwszy komentarz w stylu „Ale masz brudny stolik”. No sorry, ale prawdopodobnie wyleci. Podobnie jak w punkcie wyżej: pierwszy komentarz często determinuje całą dyskusję, a skoro już poświęciłem czas na sklecenie tekstu, to wolę dyskutować na temat tekstu, a nie o ujebanym stoliku.
c) komentarze nieaktualne – np. wytykające jakąś literówkę lub błąd w tekście, który po zwróceniu uwagi poprawiłem.
Nie chodzi o to, że wstydzę się swoich błędów (bo wiadomo, że je popełniam, jak każdy), ale o przejrzystość dyskusji. Jestem wdzięczny za zwracanie mi uwagi na błędy, z góry za to dziękuję, jeśli uwaga jest słuszna, na pewno poprawię i wyciągnę wnioski, ale potem komentarz prawdopodobnie usunę.
d) zdublowany komentarz (np. skopiowany i wklejony na różne kanały komunikacyjne)
W przypadku zdublowanych komentarzy, czyli takich, gdzie ktoś tak bardzo chciał mi coś powiedzieć, że napisał to w dwóch lub więcej miejscach, najczęściej pozostawiam ten umieszczony na blogu, a pozostałe usuwam. Wszystkie kanały, w których się poruszam śledzę w miarę na bieżąco, więc naprawdę wystarczy, że napiszesz na jednym z nich. Na pewno tego nie przeoczę.
e) komentarz jako strona/fanpage
Tyczy się to przede wszystkim facebooka. Jeszcze niedawno podchodziłem do tego punktu dość łagodnie, ale od pewnego czasu ten proceder jest tak nagminny, że postanowiłem zaostrzyć swoje podejście do niego. Od teraz taki komentarz na 90% zostanie uznany za spam i usunięty. Wyjątki będą nieliczne, jak np. komentowanie posta, który danej strony/fanpage dotyczy.
3. W uzasadnionych przypadkach toleruję:
a) przekleństwa – używane w racjonalnych ilościach i w konkretnym celu.
Przeklinanie to też sztuka. Szczególnie w naszym pięknym języku. Sam lubię czasem rzucić jakąś „kurwą”, ale tylko, kiedy uznam to za stosowne i wartościowe dla wydźwięku mojej wypowiedzi. Tego samego wymagam od Was. Komentarze nadmiernie wulgarne będą moderowane lub usuwane w całości.
4. Toleruję, a wręcz oczekuję:
a) kultury wypowiedzi i wzajemnego szacunku
b) konstruktywnej krytyki
Możesz się ze mną nie zgadzać, chętnie z Tobą o tym podyskutuję, dopóki będzie to dyskusja rzeczowa, podparta racjonalnymi argumentami, a nie demagogią, sarkazmem, epitetami i personalnymi wycieczkami.
c) pochwał i komplementów 😉
Serio. Jeśli coś Ci się spodobało, daj znać, wyraź to. Czy to lajkiem, czy poinformowaniem znajomych, czy miłym komentarzem. I nie chodzi tu o łechtanie mojej próżności, ale o najlepszą formę podziękowania i motywacji do dalszej pracy, jaką bloger może dostać od czytelnika.
5. Jeśli uważasz, że dostałeś bana niesłusznie lub zrozumiałeś swój błąd i chcesz go naprawić, napisz do mnie maila.
Każdy ma prawo do nerwowego dnia, gorszego humoru, złego nastroju, czy przypływu negatywnych emocji. Jeżeli dostałeś bana, bo napisałeś coś pod wpływem impulsu, daj znać – raczej na pewno wybaczę. 🙂
I na koniec rada, a właściwie prośba:
Jeśli nie akceptujesz powyższych zasad lub po prostu mnie, tak po ludzku, nie lubisz, to mnie nie czytaj, nie komentuj moich wpisów. Po co masz tracić czas i psuć humor sobie i innym. Ja naprawdę sobie bez Ciebie poradzę, a Ty beze mnie zapewne też. 🙂