Wczoraj na fanpage bloga wrzuciłem zdjęcie mocnego ciemnego piwa, które dopiero co trafiło do sklepów. Post okrasiłem opisem krytykującym nadmierną alkoholowość, pojawiającą się zarówno w smaku, jak i aromacie. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy w kilku komentarzach dostrzegłem sugestię, a wręcz zarzut, że to ja popełniłem błąd otwierając piwo zbyt wcześnie, że „wypadałoby” je nieco poleżakować.
Wyjaśnijmy sobie coś:
Leżakowanie piwa jest przywilejem, a nie obowiązkiem konsumenta!
I nie dajcie sobie nikomu wmówić, że jest inaczej.
Browar podejmując decyzję o wypuszczeniu piwa na rynek uznaje jednocześnie, a wręcz gwarantuje, że jest to pełnowartościowy produkt gotowy do spożycia.
Oznacza to, że każdy konsument może kupić piwo w ten sam dzień, w którym pojawiło się ono w sklepie, od razu je otworzyć, wypić i jeszcze tego samego dnia wydać na jego temat opinię. I nieważne, czy jest to lekki Witbier, czy mocarny Imperialny Stout Rosyjski. To jest taka oczywistość, że aż się dziwię, że o tym piszę. Ale najwyraźniej muszę, skoro widzę, że wielu z Was błędnie uznaje leżakowanie piwa za swój obowiązek.
Czy kiedykolwiek kupując kurczaka otrzymaliście jajko z poleceniem wysiedzenia go sobie, aż mięsko się wykluje i urośnie?
No właśnie. Z piwem też to tak nie działa.
Celem domowego leżakowania piwa nie powinno być jego dojrzewanie, lecz starzenie. To zasadnicza różnica, ponieważ piwo niedojrzałe w ogóle nie powinno trafić do rąk konsumenta. Jeśli jest inaczej, to wina leży po stronie browaru. Wyłącznie.
Fakt, piwa zmieniają się w czasie. Piwa mocne i ciemne często bardzo wiele na tym zyskują. Ale to nie może usprawiedliwiać braku odpowiedzialności browarów za sprzedawanie niedojrzałego piwa. A już (dobrowolne) przejmowanie tej odpowiedzialności przez konsumentów jest kompletną patologią.
Racja, racja i jeszcze raz racja.
Niestety, mam wrażenie, że coraz częściej mamy do czynienia ze słabszymi piwami trafiajacymi do sprzedaży. Być może wynika to z pojawiania się nowych inicjatyw. A być może to po części też nasza wina – klientów. Bo szukajac nowości wrzucamy do koszyków każda nowość.
Liczę, że ten stan szybko się poprawi. I za kilkanaście miesięcy najważniejsza będzie jakość. Na razie zbyt wielu piwowarów stawia na nowość, a nie jakość i powtarzalność.
Wypuszczenie niedoleżakowanych piw to temat na inną historię. Tu bardziej mnie zadziwia, że wiele osób myśli, że proces dojrzewania piwa leży po ich stronie.
a ja mam pytanie, co do samego leżakowania – pozycja pionowa, pozioma czy pośrednia – skośna – jak w półkach na wino by korek był zakryty?
Mam regał po winie i zastanawiam się, czy można by go spożytkować lepiej – trzymać na nim piwo – oczywiście nie kapslem a denkiem w dół?
Pozycja pionowa jest wskazana w przypadku piw z żywymi drożdżami, wtedy drożdże mogą naturalnie osadzać się na dnie butelki i piwo się klaruje – a już przy otwarciu zazwyczaj unikamy wlewania właśnie tego osadu do butelki dlatego pozycja leżąca i ukośna odpadają. Problemu tego nie ma w przypadku piw filtrowanych, pasteryzowanych, gdzie po prostu nie ma co się osadzać na dnie.
Jeśli jest kapsel to pionowo, jeśli korek to pionowo lub półpoziomo. Ja wyznaję zasadę, że półpoziomo.
Tylko pionowo, to nie wino. Leżakowanie jest trochę mylące, bardziej pasuje postarzanie.
Zgadzam się w 100% i z Bartkiem i z Tobą Nessos. Cieszy ilość premier ale martwi ich jakość. A może po prostu, my klienci mamy większe wymagania po spróbowaniu naprawdę dobrych piw?
No a jak lezakowac jak sie nie ma lodowki czy piwnicy ?? Temp pokojowa za dobra raczej nie jest… 🙁
Idealna nie jest, ale nie wyklucza takiej możliwości. Piwo będzie szybciej się starzeć. O ile w pomieszczeniu nie jest więcej niż 20-25 st. C to można leżakować. Byle zabezpieczyć przed nadmiernym światłem.
konsument może to przyjąć jeśli wiąże się z tym rabat , jeśli RISxjest sprzedawany w promocji za 10-12 PLN i jest risem a nie Imperial Cascadian Dark Ale .
z napisem najlepiej spożyć w terminie od 6 do 300 miesięcy od daty rozlewu to w porządku – wątroba zdrowsza , portfel i barek pełniejszy . Konsument i browar mogą żyć w symbiozie. Ale jeśli nie ma tego rodzaju informacji i upustu to w podobnej cenie można dostać już w pełni gotowe piwa i te niedojrzałe równie dobrze mogą sobie dojrzeć na półce w sklepie ;).
Zgadzam się z WaWa, większość wie, że największą bolączką browarów rzemieślniczych są moce przerobowe, wyłączyć tank na 6 miesięcy, to coś niemożliwego. Oczywiście cena musi być adekwatna do tego, że piwo należy leżakować ale to akurat rynek może szybko zweryfikować.