Szczególnie w wydaniu polskiej reprezentacji.
Piłka ręczna, dla kogoś, kto ogląda tę dyscyplinę od wielkiego dzwonu, czyli jedynie w trakcie Mistrzostw Świata, czy Mistrzostw Europy, to generalnie nudy sport. Instytucji faulu i tego, kiedy należy się rzut karny, a kiedy 2 minuty kary dla zawodnika, skutecznie nie wyjaśnił mi jeszcze nikt i chyba nigdy tego nie pojmę. Przez 90% meczu piłki ręcznej właściwie nic emocjonującego się nie dzieje, a dopiero końcówka meczu zdarza się być warta obejrzenia, pod warunkiem, że cały mecz był w miarę wyrównany…
…albo, że jest to mecz polskiej reprezentacji.
Od kilku lat jesteśmy w piłce ręcznej, jeśli nie potęgą, to przynajmniej liczącą się drużyną. Przed każdym wielkim turniejem jesteśmy wymieniani w gronie potencjalnych kandydatów do medalu, lub, jeśli akurat mamy słabszą formę, jako czarny koń, który może urwać punkty największym faworytom. Mamy świetnych, bardzo doświadczonych zawodników (choć wielu twierdzi, że za starych), których wspiera młody narybek, dający nadzieję na utrzymanie wysokiego poziomu tej dyscypliny w przyszłości.
Dlaczego zatem mnie, jako kibica szeroko pojętego sportu, nieszczególnie ciągnie do oglądania meczów jednej z nielicznych polskich reprezentacji w grach zespołowych reprezentujących w swojej dyscyplinie wysoki poziom?
Otóż, absolutnie nie to, o czym napisałem w pierwszym akapicie. Jako kibic szeroko pojętego sportu, nie jestem w stanie zgłębić tajników każdej dyscypliny, jaką zdarza mi się śledzić. Mało tego, często nawet mi się nie chce. Wolę być typowym Januszem, albo jeszcze większym ignorantem i po prostu kibicować polskim zawodnikom, niczym dziewczyna, która przypadkiem znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, czyli w dużym pokoju w trakcie meczu, w towarzystwie swojego chłopaka i jego kumpli. (Aby Panie realnie interesujące się sportem, nie czuły się urażone powyższą analogią, celowo zawarłem w niej słowo „przypadkiem”). Bylebym wiedział, którzy to nasi i miał w ręce dobre piwo. Po prostu kibic idealny.
Oglądanie piłki ręcznej w wydaniu polskiej reprezentacji może być niebezpieczne dla Ciebie i Twoich bliskich.
Dlaczego przykładowo tacy polscy piłkarze nożni potrafią przegrać mecz bez żadnej walki, nie dostarczając oglądającemu kompletnie żadnych emocji? Wtedy taki kibic, wiedząc czego się spodziewać, może sobie spokojnie siedzieć, popijać piwko, chlipać zupkę, podgryzać orzeszki, czy co tam akurat lubi. Może sobie w tym czasie porozmawiać spokojnym tonem z rodziną, zadzwonić do dawnego znajomego sprzed lat lub nawet teściowej, przejrzeć gazetę, sprawdzić skrzynkę mailową, i co najważniejsze nie oderwać się od żadnej z tych czynności praktycznie ani na moment. Oaza spokoju, równowaga, Zen.
A piłkarze ręczni? Oni sobie ubzdurali, że w każdym meczu muszą walczyć do upadłego. Skoro nie potrafią wyjść na prowadzenie na początku meczu, utrzymać go do końca i spokojnie wygrać meczu kilkoma golami, to czy nie mogą wzorem piłkarzy kopiących, po prostu z honorem się poddać i przegrać? Odpuścić, pospacerować sobie po parkiecie, dbając o zdrowie psychiczne i fizyczne swoje i ludzi, którzy ich oglądają, potem zgarnąć kaskę i wrócić do domku. Nie. Ci muszą z uporem maniaka, do ostatnich sekund trzymać sobie nóż przy gardle, a nas przyprawiać o palpitację serca, aby ostatecznie wygrać lub przegrać jedną bramką. Ewentualnie dwiema.
Właśnie piszę ten tekst drżącymi rękami po obejrzeniu końcówki meczu z Białorusią, który wygraliśmy, po raz kolejny zdobywając gola w ostatnich sekundach, mimo, że na dwie minuty przed końcem przegrywaliśmy trzema golami. Dzięki temu niestety wciąż liczymy się w walce o strefę medalową.
Niestety, bo dzisiaj jeszcze jakoś przeżyłem, ale po wtorkowym meczu ze Szwecją mogę nie dać rady. 😉
Dlatego ja się boję, że nie dożyje kolejnych urodzin przez nich. Jak tak można! Wenty już nie ma a oni dalej to robią… ; p
Też się o to boję. Tym bardziej, że dzień przed moimi będą grali z Chorwacją. 🙂
dlatego ja zawsze 15 minut przed końcem wyłączam telewizor bo już nerwowo nie mogę, a potem pluję sobie w brodę, że nie widziałem końcówki…
To ja właśnie 15 przed końcem włączam, bo do tego momentu te mecze mnie autentycznie nudzą (z reguły).
Racja, artykuł z zeszłego roku ale jakże aktualny 🙂 Przyznam szczerze, że nie rozumiem dlaczego Pana nudzą mecze piłkarzy ręcznych, aż do wulkanu emocji w końcówce. To jest tak zmienna, nieprzewidywalna dyscyplina, gra z czasem, z własnymi nerwami i błędami, ale także wykorzystywanie błędów (bądź i nie) przeciwnika.
Ja właśnie dlatego kocham ten sport, bo trzyma mnie w emocjach od 1 do ostatniej minuty 🙂 (W szczególności na tych Mistrzostwach w Katarze, gdzie Nasi grają co 5 minut inaczej – fantastyczne akcje, aż dech zapiera i za moment banalne, wręcz śmieszne straty).
Również jestem kibicem „szeroko pojętego sportu”, jednak to właśnie piłka ręczna zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, właśnie ze względu na swoją nieprzewidywalność i emocje od początku do końca!
Pozdrawiam 🙂