W ubiegły weekend, na zaproszenie marki Pilsner Urquell, miałem okazję, wraz z kilkoma innymi piwnymi blogerami, odwiedzić słynny browar w czeskim Pilznie, a przy okazji wziąć udział w Pilsner Fest 2013 i dopingować polskiego zawodnika w finale konkursu International Master Bartender 2013.
Swoją wyprawę rozpocząłem w Gdańsku. Po nocnej przejażdżce dotarłem do Warszawy, gdzie spotkałem się z częścią naszej wycieczkowej ekipy. Po załadowaniu autokaru niezbędnym prowiantem i odpowiednim obrandowaniu, ruszyliśmy w stronę Wrocławia, gdzie czekała na nas druga połowa uczestników naszej wyprawy.
Pod wieczór dotarliśmy do Pragi, gdzie spędziliśmy pierwszą noc. Na początek, meldunek w hotelu, a potem jazda do centrum na kolację i mały wojaż po pubach.
Kolację zjedliśmy w lokalu o oryginalnej nazwie „Lokal”. Była to typowa czeska jadłodajnia z długaśnymi stołami i oczywiście Pilsnerem lanym prosto z tanka, co chwila uzupełnianym przez kelnerów. Wybór dania mógł być tylko jeden: knedliki z gulaszem, które mnie osobiście nieco rozczarowały, ale kilka kufli Pilsnera Urquell szybko poprawiło mi humor.
Po kolacji planowaliśmy przenieść się do słynnych Zlych Czasov i Zubatego Psa, ale stwierdziliśmy, że na dojazd tam stracimy zbyt wiele czasu, a ten był mocno ograniczony, ponieważ wyjazd do Pilzna planowany był na 7 rano. Po szybkim rzucie oka do przepełnionego Prague Beer Museum, stwierdziliśmy, że wsiadamy w metro i jedziemy na Palmovke, do Baru na Palme. Jak bardzo słuszny był to wybór, okazało się zaraz po wejściu do knajpy. Apollo Galaxy z Matuska i Smoked IPA z Falcona to zdecydowanie piwa warte spróbowania, a ceny przywoływały na nasze twarze wyraz rozanielenia.
Czas płynął szybko i przyjemnie, ale niestety trzeba było się zbierać do hotelu i wyspać przed drugim dniem, który zapowiadał się niezwykle intensywnie.
Do Pilzna dojechaliśmy w sobotę około godziny 9.00 rano i niemal od razu nasze kroki skierowały się ku słynnym pilzneńskim piwnicom. Naszym przewodnikiem po podziemiach był sam Vaclav Berka – mistrz piwowarski browaru Pilsner Urquell. Przemierzając długie korytarze, mieliśmy okazję podziwiać piwo fermentujące w drewnianych, otwartych kadziach, oraz mnóstwo rzędów wielkich beczek zawierających leżakujące, niefiltrowane (kvasnicove) piwo Pilsner Urquell. Głównym punktem programu była oczywiście degustacja słynnego Pilsnera Kvaśnicovego, prosto z drewnianej beczki. Przystanek, który sobie zrobiliśmy przy beczkach był na tyle długi, że Pan Vaclav, z racji innych obowiązków musiał nas opuścić. Po „zdegustowaniu” jeszcze kilku szklaneczek przepysznego piwa, ruszyliśmy dalej, dziarskim krokiem… prosto w kierunku najbliższych Toi Toi. 🙂
Kolejnym punktem wycieczki była słodownia, którą browar w Pilznie może się poszczycić. Naprawdę robiła wrażenie. W dzisiejszych czasach niewiele browarów decyduje się na własną produkcję słodu. Z tego co nam powiedziano, nie każda wycieczka zostaje tam wpuszczana, więc mogliśmy poczuć się wyróżnieni. 🙂
Następnie, firmowym browarnianym busem udaliśmy się do bednarni, gdzie mogliśmy na żywo podziwiać proces wytwarzania drewnianej beczki. Co ciekawe, nie jest o żadna pokazówka dla turystów. Browar naprawdę, po dziś dzień, sam produkuje beczki, w których leżakuje swoje piwo.
Na tym zakończyło się nasze zwiedzanie browaru, gdyż trzeba było udać się do hotelu w celach kwaterunkowych. Po kilkunastu minutach na odpoczynek i rozpakowanie rzeczy, wyruszyliśmy na pilzneński rynek, w celu odnalezienia mitycznego Fenixa, czyli piwa, będącego przedmiotem naszych wielu rozmów podczas podróży. Piwo również produkowane w Pilzneńskim Prazdroju, okazało się być swoistą hybrydą hefe-weizena z witbierem. Mieliśmy jednak spore obawy i zastrzeżenia, co do świeżości zaserwowanego nam trunku.
Po piwku, dotarliśmy na teren festiwalu, gdzie już trwały finałowe zawody International Master Bartender 2013. Zanim nadeszła kolej na naszego rodaka Tomasza Kapuścika, skorzystaliśmy z festiwalowego bufetu i posililiśmy się, jakże by inaczej, kilkoma kufelkami niefiltrowanego Pilsnera Urquell.
Wreszcie przyszedł czas na emocje. Jako, że cały konkurs nie składał się tylko z konkurencji na scenie, a trwał od kilku dni, nasz rodak przed finałem zgromadził sporo punktów i znajdował się w trójce głównych faworytów do tytułu. Swoje finałowe zadanie spełnił z wielkim profesjonalizmem i spokojem, jednak niestety zdaniem jurorów to było zbyt mało, nawet do osiągnięcia podium. Konkurs wygrał Amerykanin czeskiego pochodzenia František Šťástka, drugie miejsce zajął Włoch Giacomo Fogli, zdecydowanie najbarwniejsza postać całego konkursu :), a na trzecim stopniu podium uplasował się reprezentant Czech Tomáš Hrnčíř .
W trakcie oczekiwania na wyniki konkursu udaliśmy się jeszcze do znajdującej się na terenie browaru Restauracji na Spilce – największej piwiarni w Czechach, gdzie uraczyliśmy się pysznymi, warzonymi również w browarze Pilsner Urquell, piwami Master Polotmavy oraz Master Tmavy.
Po ogłoszeniu wyników konkursu rozpoczęło się afterparty, z mnóstwem rockowych koncertów, toną jedzenia i hektolitrami złocistego Pilsnera. W vipowskim namiocie zabawiliśmy prawie do północy, a następnie postanowiliśmy udać się do Klubu Malych Pivovarov – jednej z ciekawszych piwiarni w Pilznie, oferującej beczki piwa z małych, rzemieślniczych browarów. Po wypiciu kilku kufelków, w późnych godzinach nocnych, wszyscy uczestnicy wyprawy w końcu znaleźli się swoich hotelowych pokojach, regenerując siły przed długą podróżą powrotną.
Muszę przyznać, że była to zdecydowanie jedna z najlepszych piwnych wypraw, w jakiej przyszło mi uczestniczyć. Emocje i wspomnienia właściwie jeszcze wciąż we mnie buzują, zaczytuję się w kolejnych relacjach współtowarzyszy, z wypiekami i uśmiechem przeglądam zdjęcia.
W tym miejscu należą się wielkie podziękowania dla marki Pilsner Urquell za zaproszenie mnie na tak świetną wycieczkę, dla naszej dzielnej opiekunki Marleny oraz reszty ekipy Pilsner Urquell, za cierpliwość w użeraniu się z nami i wysłuchiwaniu naszych złośliwych komentarzy, barmana Jurka, za poranne przeżycia rodem z filmu „Kac Vegas” ;), no i oczywiście dla moich dzielnych współtowarzyszy blogersko-piwnej doli i niedoli, za mnóstwo śmiechu i mniej lub bardziej poważnych dyskusji okołopiwnych.
Podczas rozstania nie brakowało łez i wzruszeń, ale na szczęście z większością ekipy spotkamy się już za dwa tygodnie na Piwnym Blog Day 2.0. Dzięki Wam wszystkim za rewelacyjny weekend i do zobaczenia ponownie! 🙂
Pełna galeria zdjęć z wyjazdu:
Zainteresowanych odsyłam do serii filmów kręconych w podziemiach browaru Pilsner Urquell, zrealizowanych przez Discovery Channel:
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=TmeiGZS2gpI]
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=Qlau8dWDwTE]
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=tAm2_BbwzFg]
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=euNeVsXbUCw]
Rozumiem, że ten Pilsner warzony tradycyjnie różni się w smaku od tego warzonego przemysłowo.
Oczywiście, że się różni. Znacząco.
Wszyscy się bawią na wyjazdach, a u nas Jakubiak czarną IP-ę uwarzył!
I nic.
Żadnego zainteresowania!
Czarną? :>