Tempest Brewing to szkocki browar z miejscowości Tweedbank. Do tej pory znałem go jedynie z rewelacyjnego Black IPA In Dark We Live, więc tym bardziej oczekiwania odnośnie ich „największego” piwa są spore. Warto jednak najpierw przybliżyć o czym w ogóle mówimy.
Old Parochial to dziesięcioprocentowy wędzony Imperial Scotch Ale, leżakowany przez pół roku w dębowych beczkach po bourbonie i po sherry, a następnie zblendowany.
Piwo nalewa się z niską, syczącą i bardzo szybko znikającą pianą. Barwa jest przepiękna – ciemnomiedziana, piwo jest idealnie klarowne. EDIT: za drugim nalaniem z butelki wypadł jakiś drożdżowy glut, który całkowicie zmętnił piwo i bardzo zepsuł świetne wizualne pierwsze wrażenie.
Zapach bardzo złożony. W pierwszym momencie drażnią trochę nuty alkoholu, ale po przyzwyczajeniu pojawia się wędzoność, dębowe nuty beczki, sporo suszonych owoców. Trudny aromat, bliższy mocnym trunkom niż piwu.
Smak mocny, słodowy, nuty wędzone, dębowe taniny, suszone owoce. Piwo ma sporo ciała, ale przez wpływ beczki słodkie smaki są zneutralizowane. Finisz mocno goryczkowy, taninowy, rozgrzewający.
Bardzo ciekawe, ale wymagające piwo. Agresywne, mocne, wytrawne, wyraźnie alkoholowe, ale w szlachetny sposób – nuty alkoholowe przeszły do piwa z beczki, a nie z fermentacji. Old Parochial bliżej jest do mocnego trunku, niż do piwa, pije się je powoli, jak dobry koniak. Ciekawe doświadczenie, polecam.