W dniu wczorajszym miała miejsce premiera czwartego Brackiego Grand Championa festiwalu Birofilia w Żywcu. W bieżącym roku tytuł ten otrzymało piwo w niemieckim stylu rauchbock (szynka w piwie) uwarzone przez piwowara domowego i policjanta ze Szczecina Andrzeja Milera. Czas zatem sprawdzić, czy długo wyczekiwane piwo dorównuje pierwowzorom z niemieckiego Bambergu.
O tym piwie wczoraj rozpisywali się niemal wszyscy piwni blogerzy, dlatego też zastanawiałem się, czy jest sens dokładać to tego kolejną recenzję, bo właściwie wszystko o Grand Championie 2012 już zostało powiedziane. Jest to jednak na tyle ważne wydarzenie w piwnym kalendarzu, że blogerowi piwnemu po prostu nie wypada przejść wobec niego obojętnie.
Piwo udało mi się nabyć w toruńskiej Piwiarni u Szwejka. Liczyłem co prawda na wersję beczkową, ale niestety okazało się że beczek z GCh w Toruniu nie ma, i musi mi wystarczyć piwo butelkowe. Cena jednej sztuki to 8 złotych, przy czym już do dwóch egzemplarzy dodawane było szkło – piękny dedykowany snifter. Z racji tego, że w Toruniu nie ma żadnego marketu Alma, ta opcja była dla mnie zdecydowanie najlepszą drogą zdobycia kieliszka.
Po powrocie do mieszkania, drżącymi ze zniecierpliwienia rękami otworzyłem idealnie schłodzoną podczas drogi powrotnej butelkę, czekając aż powietrze wypełni się przepięknym aromatem wędzonej szynki…
Niestety nic takiego się jednak nie stało. Wbrew moim oczekiwaniom wędzoność w aromacie Brackiego koźlaka dymionego jest dość niska. Oczywiście jak najbardziej wyczuwalna, ale nie jest to Schlenkerla, która już po zdjęciu kapsla dociera do nozdrzy z ogromną siłą. Tu trzeba się nieco wwąchać. W miarę ogrzewania aromat wędzonki wzrasta, ale do końca nie powala. Piana dość obfita, drobna i puszysta. Niestety niezbyt trwała, nie utrzymuje się do końca, a mniej więcej w połowie znika zupełnie. Kolor piwa jest bardzo ładny, aczkolwiek chyba nieco zbyt jasny. Brązowy z pięknymi rubinowymi przebłyskami. Piwo jest idealnie klarowne, co znakomicie widać patrząc pod światło. W smaku wędzonki jest już znacznie więcej. Piwo nie jest najcięższe, jest lekko palone i karmelowe. Daje się wyczuć również ciepło od alkoholu, ale jest ono bardzo gładkie, nie gryzące. Wysycenie jest niewysokie, przez co pod koniec może zacząć go brakować. Finisz nieco cierpki, posmak wędzony silny i długi.
Pozostaje jeszcze kwestia opakowania, które jest na bardzo wysokim poziomie. Piękna szata graficzna zdobiąca butelkę, firmowy, imienny kapsel z rocznikiem oraz pełen opis na kontrze tworzą piękną całość. Minusem jest nieco zbyt błyszcząca, przez co trudna do przeczytania kontretykieta. Do dwóch piwek dodano ładny, stylowy snifter 0,4l. Szkoda tylko, że po raz kolejny jego pojemność nie jest dostosowana do pojemności butelki, a ponadto chyba jest jakaś seryjna skaza – kielich nie stoi stabilnie na nóżce, tylko się kolebie. Wiem, że nie tylko mój egzemplarz tak ma. Jest to dość denerwujące, ale traktuję to jako jego urok.
Podsumowując Bracki Grand Champion mnie nie powalił i niczego mi nie urwał. Liczyłem na nieco silniejsze doznania, ale trzeba uczciwie podkreślić, że po pierwsze: nie było to moje pierwsze tego dnia piwo, po drugie: byłem już po kolacji, i po trzecie: samo piwo może być jeszcze nieco niedoleżakowane. Na szczęście mam jeszcze jedną butelkę, którą za czas jakiś zweryfikuję swoją ocenę i wtedy powrócę do tego wpisu, by sprawdzić czy coś się w mojej opinii zmieniło i nadać jej więcej obiektywizmu. Na razie nie wystawiam więc żadnej oceny, niech każdy sobie spróbuje tego piwka i sam oceni jak mu smakuje. Ostrzegam tylko, że mało kto zakochuje się w wędzonych piwach od pierwszego wejrzenia, dlatego najlepiej zaopatrzyć się od razu w kilka sztuk i aplikować sobie po trochu w pewnych odstępach czasu, najlepiej „na głodnego”, bo po jedzeniu ten styl staje się bardzo ciężki i męczący. Jeśli po czterech próbach nie pokochasz wędzonki, to znaczy, że nie jest ona dla Ciebie. Jakby nie było, tego stylu po prostu trzeba spróbować. I to najlepiej kilka razy. 😀
Mi zostają jeszcze 2 próby z wędzonką wedle tego, co piszesz, choć na razie nie zanosi się na zwycięstwo wędzonki;)
No niestety nie każdy musi ją w piwie lubić. Bracki Rauch Bock jest z tym dobry dla początkujących, że wędzoność w nim jest na co najwyżej średnim poziomie. Polecam spróbowanie klasyki stylu, czyli piw Schlenkerla Marzen i Shlenkerla Urbock. 🙂
No ja właśnie od razu z grubej rury zacząłem, jesli chodzi o piwa wędzone, bo się – nieco przypadkiem – porwałem na Schenkerlę Marzen:) Drugi kontakt to piwo z Brovarni, dużo mniej aromatyczne i przez to rzeczywiście bardziej przystępne. Zobaczymy, może się skuszę na Rauch Bocka, tym bardziej, że jest szansa na szkło:) Równanie by też wtedy się zgadzało 😀
Ah, czyli najgorsze (najlepsze) masz za sobą. Ja moją przygodę z wędzonkami zacząłem od Smokey George z Rittmayera i byłem zachwycony. Potem poznałem Schlenkerlę i już nic nigdy nie było takie jak przedtem 😀
To samo mógłbym chyba powiedzieć, tyle że w moim przypadku działałoby to aktualnie w drugą stronę 😛 Wybieram się dziś lub jutro na zakupy pokalowo-piwne, więc jeśli RB akurat będzie, to wrzucę do plecaka.
Jak jesteśmy przy „szczenięcych latach” to ja zacząłęm od Schlenkerli, Speziala, Svihaka, Ritmayera i V3 raucha i na końcu była Pinta. Tu nie ma się co bawić, trzeba zaczynać z wysokiego „C”. Dużo dłużej przekonywałem się do porteru bałtyckiego niż rauchbiera.
Piłem:) i stwierdzam, że nie podejdzie mi ten styl. Aczkolwiek ciekawe jest to, że w zapachu tego piwa w ogóle dymu nie było czuć.
Z tym w ogóle to bym nie przesadzał, bo trochę wędzonki jest, ale faktycznie nie powala.
Mógłbym przysiąc, że nic nie wyczułem, a wwąchiwałem się mocno po uderzeniu smaku;) W każdym razie wędzonka dużo bardziej w smaku niż w zapachu wyczuwalna jest.
a gdzie można kupić zestaw ze snifterem?
We wszystkich delikatesach Alma oraz innych sklepach i lokalach:
http://festiwal-birofilia.pl/mapa-sklepy.html
http://festiwal-birofilia.pl/mapa-lokale.html
piwo niestety rozczarowuje…Zgoda, dla początkujących w tym stylu może stanowić zachętę, jednak dla tych którzy się wychowali na klasyku ….szkoda gadać/ pisać.
W Łodzi, w Almie dostali raptem 20 pokali, poszły jak świeże bułeczki, w Piwotece trzeba zakupić pięć (!) flaszek….Cóż jestem szczęśliwym (?!) posiadaczem tegoż szkła, a piwem się po prostu podzielę…Piwu Cześć !!!
Wrzuć butelki do piwnicy i daj im poleżeć z pół roku. Piwo jest ewidentnie niedoleżakowane. Warzono je we wrześniu, więc ma raptem dwa miesiące. Dla koźlaka to zdecydowanie za mało. Z czasem powinno stać się lepsze.
Ciekawe co by było jakby GCH zostało barley wine…Przyszłość mocnych piw maluje się w szarych barwach…
Trzeba przenieść birofilię na styczeń i po kłopocie XD
Nie do końca, im dłużej będzie leżakować tym wędzone nuty będą ustępować słodowej i karmelowej bazie. Wędzonka podobnie jak i chmiel najintensywniejsza jest od razu po rozlaniu. 🙂
Ale nie powinna spaść jakoś dramatycznie, a piwo zyska czas, żeby się ułożyć. Zresztą najczęstsze zarzuty wobec tego piwa są takie, że ma za mało ciała i zbyt wyraźny alkohol. Mi alkohol nie przeszkadzał, ale ciała rzeczywiście temu piwu nieco brakuje.
Pingback: Świąteczne szaleństwo – Moja klasyfikacja świąteczno – zimowej oferty polskich browarów | Małe Piwko Blog
Pingback: Bracki Rauch Bock | Browarnia
Ja swojego Rauch Bocka upolowałem dopiero 2 tyg temu. Niestety Shenkerla to nie jest-i to baaardzo daleko. piwo miało juz 3 miesiące w butelce-więc trochę odstało. Nie jestem zachwycony. Całe szczęście że jak byłem w toruńskiej krainie piva-nie mieli go w tydzień po premierze i dostałem Shlenkerla Urbock -zakochałem się-ale ma to swoją wadę -wszystko będzie porównywane do najlepszego.