Tak, tak, wiem, że Dzień Strażaka dopiero 4 maja, ale akurat wtedy nie będzie mnie w Polsce i raczej co innego będę miał na głowie niż pisanie bloga (ale ciiii, to ma być niespodzianka 😉 ). Zresztą, tak się złożyło, że dzisiaj u mnie na dzielni pojawiło się piwo Strażackie, a że akurat miałem w lodówce także Toporka, to postanowiłem wyprzedzić nieco kalendarz i wychylić zdrowie wszystkich dzielnych strażaków dwoma dedykowanymi im piwami, odrobinę wcześniej.
Bojan Strażackie
Piwko jasne, lekkie (11% ekstr., alk do 5%), dolna fermentacja, chmielenie polskimi odmianami z dodatkiem amerykańskiego Amarillo. Z pozoru niby nic szczególnie ciekawego, ale jeśli wspomnieć o cenie nieznacznie tylko przekraczającej mityczne 3 złote, to być może objawia nam się właśnie jeden z kandydatów do miana porządnego pilsa.
Kolor jasnozłoty, lekko opalizujący, piana wysoka, ale o niezbyt ładnej, dziurawej i poszarpanej konsystencji. Opada dość szybko, pozostawiając jakieś drobne strzępki.
Aromat słodowy, zbożowy, lagerowy, z lekkim uszczypnięciem cytrusa, który w miarę picia uwydatnia się coraz bardziej. Mniej więcej w połowie mamy już pewność, że Amarillo nie został dodany w ilościach homeopatycznych jedynie w celach marketingowych.
Smak rześki, ale nie wodnisty. Słodowy, zbożowy, ale lekki w odbiorze. Bardzo dobra chmielowa kontra o lekko cytrusowym zabarwieniu. Goryczka całkiem solidna, bardzo przyjemna, odświeżająca. Wysycenie w sam raz, choć idealne staje się dopiero pod koniec. Na finiszu lekka cierpkość, która jednak ma swój urok, bo domaga się spłukania kolejnym łykiem.
Bardzo dobre piwo w niezłej cenie. Jeśli utrzyma poziom w kolejnych warkach, będzie to jedno z moich najczęstszych „piw codziennych” tegorocznego lata.
Bojan Toporek
Tu już cięższy kaliber. Ekstrakt czternastka, alkohol 6%. Chmielenie także polskimi odmianami z dodatkiem amerykańca, tym razem jednak jest to słynny Cascade. Styl? Jasny strong lager.
Barwa również jasnozłota, choć o ton ciemniejsza, niż w Strażackim. Opalizacja podobna. Piana wysoka, o nieco lepszej i trwalszej konsystencji. Oblepia ścianki i odkłada się całkiem puszystym kożuchem.
Zapach słodowy z wyraźnym masełkiem i kukurydziano-zbożowym aromatem kojarzącym się z browarami restauracyjnymi. Jest też delikatna nuta chmielowa, ale raczej nie skojarzyłbym jej z amerykańskim Cascade. Po mocniejszym zamieszaniu wychodzi lekki rozpuszczalnik.
W smaku oprócz solidnej bazy słodowej jest niestety wyraźna nuta warzywna (DMS), na szczęście szybko i dobrze kontrowana goryczką i lekką cytrusowością chmielową. Minusem jest też nadmierna alkoholowość, która w połączeniu z goryczką chmielową daje na finiszu nieprzyjemne cierpkie odczucie goryczy.
Strażak rozpalił we mnie ogień pożądania, po czym świetnie ugasił moje pragnienie, ale niestety zabrał ze sobą Toporek, który kilkoma ciosami brutalnie ściął moją marzącą o lecie głowę. Ale przynajmniej nazwa jest adekwatna, bo Toporek, to rzeczywiście toporne piwo, wymagające od piwowarów jeszcze sporo pracy.
Cóż, jak na razie Bojanowo to dla mnie browar bipolarny. Po jednej stronie mamy świetne piwa, takie jak Black IPA, czy Strażackie, po drugiej zaś topornego Toporka, kokosowego dziwoląga i średnio udane Wielkopolskie (nie wiem jak jest teraz, próbowałem pierwszej warki). Ale w sumie, jeśli wierzyć, że szklanka jest zawsze do połowy pełna, to nawet jeśli połowa oferty browaru będzie trzymać wysoki poziom, przy tak dobrej dostępności, jak obecnie (Żabki) i przy całkiem przystępnych cenach, to jak najbardziej warto, a wręcz należy patrzeć w stronę Bojanowa przychylnym okiem.
Super, że te recenzje wracają 🙂 Muszę wypróbować Strażackie. Brakuje mi w miarę lekkich, smacznych piw w ofetach browarów. Przydałaby się jeszcze jakaś 10 w ogniowej serii…
Co do samego browaru i jego piw. Moim zdaniem, jak na razie jedyne piwo z Bojanowa, które trzyma równy poziom, to Wielkopolskie. Niestety jest to niski poziom. Piłem je zaraz po premierze i nie dość, że było nijakie, to jeszcze potwornie metaliczne. Ostatnio się skusiłem na nie ponownie i znów to samo. Fatalnie metaliczne i takie bez wyrazu. Szkoda na nie czasu. Na ślepo, gdyby nie ten metal, to nie byłbym w stanie odróżnić go od Ciechana Wybornego (co może świadczyć o tym, że żaden ze mnie sensoryk).
Toporka piłem pierwszą warkę i ostatnio zakupiłem ponownie z datą bodaj do 18.05. Bardzo mi smakowały obie wersje, a druga chyba bardziej. W zapachu cytrusy delikatnie wyczuwalne, w smaku również je czuć i dzięki temu piwo jest bardzo orzeźwiające. Byłem zdziwiony, że tak lekko się je pije, szczególnie zważywszy na deklarowany ekstrakt i alkohol. Gdybym pił piwo codziennie, to byłby chyba mój pierwszy wybór. Ale myślę, czytając twoją recenzję i bbiz, że to piwo może się znacznie różnić w zależności od partii.
Black IPA piłem również dwa razy. Nie było źle, ale mogłoby być znacznie lepiej. Każdy wie, jak to wyglądało. Pierwsza warka to był taki marny Atak Chmielu. Kolejna warka to z kolei taki marny Orthodox Stout z najnowszego wypustu 😉 Trzecie z datą do 18.05 czeka na swoją kolej. Biorąc pod uwagę kwestie finansowe i te dwie Warki, które piłem, to zdecydowanie za drogie piwo. W moim ulubionym sklepie piwo z Pinty kosztuje niecałą złotówkę drożej, a taki Śrup (jak był dostępny) bodaj 2 złote drożej. Bezsprzecznie opłaca się dopłacić i kupić coś, co oferuje znacznie więcej doznań. Mam nadzieje, że kolejne Black IPA jednak stanie trochę bliżej Śrupa, który mnie oczarował.
Bojan Black IPA to piwo do którego ostatnimi czasy chyba najczęściej wracam. Ostatnie warki są bardzo dobre. Przy takiej cenie, to piwo połyka wszystkie inne polskie piwa w tym stylu. 🙂
„Bojan Black IPA to piwo do którego ostatnimi czasy chyba najczęściej wracam. Ostatnie warki są bardzo dobre. Przy takiej cenie, to piwo połyka wszystkie inne polskie piwa w tym stylu.” Dito, trzy razy na tak.
Właśnie piję Black IPA i jest duuużo lepiej niż wcześniej! W tej cenie to wymiata…
WOW. Po takich opiniach nowych warek, chyba dziś wypiję swoją butelkę Black IPA. Aż żałuję że nie zaopatrzylem się w większą ilośc, jak było ostatnio w promocyjnej cenie 4.19 zł w PiP…
Nie mam pojęcia jak odczytać warkę na Bojanie, ale piję (26.09.2014) chyba świeże bo data ważności do 26.11.2014 i jest na serio smaczne. Wysycenie jak dla mnie rewelacja, jest „amerykaniec” i mimo tych 6% nie czuje w ogóle alko. Jestem mega pozytywnie zaskoczony bo w czerwcu na plaży piłem Toporka i mi podchodził mega syfem (śmierdział). Zaraz po toporku otworzyłem Miłosława Pilznera (którego odkryłem po raz drugi dzięki Twojemu blogowi) i muszę przyznać z ciężkim sercem, że Toporek lepszy! Jeżeli Bojan utrzyma poziom i nie będzie miał takich „lotów” między warkami to polecam go każdemu komu smakuje Miłosław Pilzner. A od siebie dodam, że ciesze się, że dałem mu 2gą szansę i na pewno dam mu 3cią i 4rtą 🙂