Piwna branża, jak zresztą każda inna, posiada sporo ciekawostek znanych tylko nielicznym fachowcom. Część z nich funkcjonuje w opinii publicznej jako niesprawdzone legendy, mity, a część jest usilnie ukrywana przez obawiających się o swoje interesy decydentów. Wszystkie jednak łączą dwie cechy wspólne. W każdą z nich trudno uwierzyć, ale wszystkie są w 100% prawdziwe!
Dziś przedstawię Wam pięć z nich.
1. Słynne szkło typu „nonic” zawdzięcza swą nazwę Polakowi.
Nazwa postała najprawdopodobniej w trakcie boomu emigracyjnego do Wielkiej Brytanii po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, a jej autorem jest Polak szukający zatrudnienia na obczyźnie.
Pewnego wieczora, barman londyńskiego pubu, jednego z trzech londyńskich pubów, w których wówczas serwowano Tyskie, podsłuchał taką oto rozmowę dwóch Polaków, siedzących przy barze i dzierżących w swych dłoniach Tyskie nalane do szklanek z charakterystycznym pierścieniem:
– I co, odpowiedział już ktoś na twoje ogłoszenie o pracę?
– Nikt.
– Zupełnie nikt?
– NO NIKT!
Na dźwięk ostatniej frazy, wzmocnionej silnym uderzeniem szkła o blat, wszystkie pozostałe osoby odwróciły się w stronę gaworzących Polaków, po czym na krótką chwilę w lokalu nastała absolutna cisza. Przerwał ją dopiero po kilku sekundach jeden ze stałych bywalców pubu, niejaki Tonny Gluttony, krzycząc do barmana z najciemniejszego kąta lokalu:
– Give me another pint! In nonic, please!
W ślad za nim poszli wszyscy pozostali klienci lokalu, a nazwa szkła przyjęła się w całej Anglii, a następnie okrążyła cały świat.
Szkoda tylko, że piwo, które zamawiali tamtego wieczora klienci pubu, nie zrobiło równie zawrotnej światowej kariery, jak polska nazwa najpopularniejszej brytyjskiej szklanki do piwa.
2. Styl India Pale Ale nie pochodzi z Wielkiej Brytanii
Amerykańscy naukowcy dowiedli, iż wbrew temu, co od wieków wmawiają światu Anglicy, styl India Pale Ale wcale nie pochodzi z Wielkiej Brytanii, tylko właśnie z Ameryki.
Do Europy sprowadzili go brytyjscy kolonizatorzy, którzy plądrując jedną z indiańskich wiosek trafili na beczkę z nietypowym indiańskim piwem. Zaciekawieni postanowili urozmaicić sobie nim wieczorną biesiadę. Piwo tak bardzo im posmakowało, że przez następne dwa dni i dwie noce torturowali miejscowego szamana, by wyjawił im recepturę tego cudownego trunku. Na nasze szczęście szaman w końcu się ugiął i wyjawił Anglikom tajemny przepis, dzięki czemu dziś możemy cieszyć się smakiem wspaniałych piw IPA.
Jakby tego było mało, bezczelni Anglicy, chcąc zatuszować swą zuchwałość, nadali nazwie piwa przedrostek „India”, czym sprytnie skierowali uwagę w zupełnie inną stronę świata, wymyślając bajeczki o podróżach piwa do Indii. Ta mistyfikacja miała także inny odczuwalny do dziś skutek. Mianowicie to właśnie z jej powodu, brytyjski żeglarz Krzystof Kolumb, po dotarciu do Indii, przez pomyłkę nazwał Hindusów Indianami. W wyniku tego, Indian w języku angielskim oznacza dziś mieszkańca Indii.
Nie wierzycie? A zastanawialiście się kiedyś, skąd wzięły się nazwy takich chmieli, jak: Tomahawk i Chinook? Otóż to właśnie tymi odmianami nachmielone było piwo w beczce zarekwirowanej Indianom przez angielskich najeźdźców!
3. Michael Jackson był wielkim miłośnikiem piwa.
Niewiele osób wie, iż najsłynniejszy gwiazdor muzyki pop, był także zapalonym miłośnikiem piwa, piwowarem domowym i autorem wielu książek na jego temat.
Król muzyki pop nie obnosił się jednak ze swoim hobby zbyt mocno. Wręcz starał się je ukryć, pozwalając się fotografować wyłącznie z piwami koncernowymi. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać dużym poświęceniem, tym bardziej, że jak widać, piwo przed obiektywem pijał prosto z puszki, jednak była to tylko zasłona dymna. W rzeczywistości były to specjalne egzemplarze wyprodukowane wyłącznie dla niego i tak naprawdę zawsze zawierały jakieś piwo z amerykańskiego craft’u. Oczywiście za każdym razem inne.
Michael Jackson miał pewien ekscentryczny sposób radzenia sobie z problemem ze swoją ogromną sławą . Gdy chciał wyskoczyć do pubu na jakąś piwną premierę, by w spokoju zdegustować nowe piwo rzemieślnicze z kija, z dala od błysku fleszy i psychotycznych fanów, drastycznie zmieniał swój wygląd, najczęściej przybierając postać brodatego pana w okularach. Niestety tajemnica po pewnym czasie wyszła na jaw i piwne wędrówki gwiazdora dobiegły końca.
4. Etykieta słynnego Guinnessa jest plagiatem etykiety z polskiego browaru.
Czy tak słynny browar może czerpać inspiracje do etykiet swoich piw z mniejszych, mało znanych, rzemieślniczych browarów z innych krajów? Jak widać jest to łatwa metoda na zaoszczędzenie kilku funtów na projekcie graficznym, wszak przecież Szkoci z rozrzutności nie słyną.
Przypadek? Nie sądzę!
5. Uzdrawiające piwo z jednego z polskich browarów.
Jakiś czas temu kraj obiegła wieść o leczniczym piwie z niewielkiego browaru z południa Polski. Początkowo informacja spotkała się z drwinami i niedowierzaniem, jednak z czasem okazało się, iż piwo rzeczywiście może posiadać cudotwórcze moce.
Wszystko zaczęło się od piwowara i jego skaleczonej ręki, którą niefortunnie przeciął, krojąc chleb na poranne kanapki. W tym samym dniu, już w pracy, podczas warzenia piwa odrobina gorącej brzeczki przez przypadek ochlapała jego świeżą ranę. Nie dość, że wrzątek nie wyrządził na skórze piwowara żadnych dodatkowych szkód, to wręcz rana po nożu zaczęła się znacznie szybciej goić.
Jeszcze tego samego dnia do browaru zaczęły spływać listy od klientów, z podziękowaniami za wyleczenie z rozmaitych dolegliwości. Sprawą szybko zainteresowała się miejscowa kuria, a pod browarem zaczęły gromadzić się pierwsze grupki pielgrzymów. Niebawem próbki piwa mają trafić do Częstochowy, gdzie dokonane zostaną ostateczne testy jego cudotwórczych właściwości. Ponoć biskup już delikatnie zasugerował, by niezależnie od wyniku testów zmienić nazwę browaru na Kyrie Elejson – Centrum Świętej Trójcy.
To by było na tyle. Więcej nieznanych piwnych ciekawostek, za rok.
O tej samej porze.
EDIT: Powyższy tekst został opublikowany 1 kwietnia, jako żart Prima Aprilisowy, dlatego większość informacji w nim zawarta została przeze mnie zmyślona lub celowo przekręcona.
źródło ikony wpisu: blog.straightnorth.com
Made my day. Czuję, że luki w mojej wiedzy zostały wypełnione. Jestem uleczony!
-Ktoś by się dzisiaj napił?
-No nikt….
Dziękuję! Gdybym nie znał tych faktów moje dalsze życie smakosza piwa stałoby się nic niewarte.
Co do 5., dzisiaj do sprzedaży ma wejść URSA Jezus Chrystus. True story.
Pingback: Suchary parują się z piwem? Czasem było całkiem śmiesznie | Kilka Słów O Piwie
Apropos szkockiego sknerstwa to najkrótszy dowcip o tym brzmi: W Edynburgu zderzyły się dwie taksówki; było 16 ofiar.
Z niecierpliwością czekam na 1.04.2015 i kolejną porcję ciekawostek 🙂