Gdy zobaczyłem to piwo, w pierwszym momencie pomyślałem, żeby pod żadnym pozorem go nie tykać. Ale po chwili naszła mnie refleksja, że szydery na blogu nigdy za wiele. Pobiegłem do sklepu, nie było drogie, więc kupiłem. Ku przestrodze. Co z tego wynikło. Zobaczcie koniecznie!
Mam właśnie (nie)przyjemność pić Nelsona z partii (warki?) nr 171/F i mam zdecydowanie odmienne odczucia. Brak aromatu chmielowego (ok, jest na poziomie Perły), smak bardzo słodowy, dość podobny do np. OkiDoki z Pinty (czyli lagera), kompletny brak goryczki, lekko trąci żelazem (też raczej z chmielu, czyli chmiel gdzieś jest!). Piana dobra choć nie trzyma się tak jak w teście. bardzo ładny kolor i klar. Dla mnie piwo nie ma praktycznie nic wspólnego z IPA.
Przypominam tylko, że to jest brytyjskie, klasyczne IPA, a nie powszechne już amerykańskie – AIPA. 🙂
Dla mnie niestety też nieprzyjemność! Totalny brak balansu – masełko (zbyt mocne) nie chce mi się ze słodowością połączyć w toffi za cholerę! Brak goryczki (OK w finiszu coś wyłazi, ni z gruszki ni z pietruszki), aromat -? wcześniej piłem Black IPA od doktorków i nie umyłem kufla. Jeżeli klasyczne brytolskie IPA tak smakuje, to odwołuję rezerwację na lot do Londynu!