Z cyklu: „Polak potrafi” – Orkiszowe z czosnkiem

Wszystko zaczęło się od niewinnego primaaprilisowego żartu. Pierwszego kwietnia na facebookowym fanpejdżu Browaru Kormoran pojawiło się zdjęcie etykiety piwa „Orkiszowe z czosnkiem” podpisane: „Potrzebujemy pomocy przy obieraniu czosnku. Chętni?”. Mało kto dał się jednak nabrać, pamiętając wcześniejsze podobne zapowiedzi dotyczące Śledzia w piwie. Nikt natomiast nie spodziewał się, że prawdziwe zaskoczenie dopiero nadejdzie. Po miesiącu ciszy, na facebooku znów zaczęły pojawiać się tajemnicze zdjęcia z czosnkiem w roli głównej. Raz były to grządki z czosnkiem okraszone pytaniem „Czy wiecie co tak rośnie?”, następnym razem czosnek podczas obierania wraz z opisem „na sezon grypowy będziemy gotowi”. Trzeba przyznać, że skutecznie zasiano we mnie wątpliwość, czy aby na pewno piwo czosnkowe było tylko zwykłym żartem…

Ostateczne i oficjalne potwierdzenie, że Orkiszowe z czosnkiem powstanie, nastąpiło 19 października. Wtedy już chyba nikt nie miał wątpliwości, że to nie był żart i piwo naprawdę jest prawie gotowe i niebawem trafi do sklepów.

Okazało się, że pomysł na primaaprilisowy żart jest jednocześnie świetną okazją do stworzenia bardzo orginalnego halloweenowego konkurenta dla piw dyniowych z Pinty i AleBrowaru. W tym miejscu należy pochwalić Kormorana za nieschlebianie tandetnej, banalnej amerykańskiej modzie oraz za sporą odwagę do stworzenia piwa bardzo specyficznego i ryzykownego, o typowo polskim charakterze i rodowodzie, piwa czosnkowego „odstraszającego wampiry i inne straszydła”. Można nawet pół żartem, pół serio, zaryzykować stwierdzenie, że Browar Kormoran stworzył właśnie zupełnie nowy polski styl: Polish Garlic Wheat Lager! (Polski Czosnkowy Lager Pszeniczny) 😀

Warto na marginesie zauważyć, że cała akcja promocyjna Orkiszowego z czosnkiem przeprowadzona została w sposób wręcz genialny, ciekawe tylko czy było to od początku zaplanowane działanie, czy po prostu spontaniczny pomysł w stylu „raz kozie śmierć – czemu by nie spróbować?”.

Czekałem na to piwo z wielką obawą i chyba jeszcze większą ciekawością, więc po upolowaniu go w toruńskim Piwexie nie pozostało mi nic innego, jak tylko zerwać kapsel i sprawdzić, czy aby na pewno nie jestem wampirem 🙂

Piwo: Orkiszowe z czosnkiem
Browar: Kormoran
Ekstrakt: 12,5% wag.
Alkohol: 5,1% obj.
Skład: woda, zboża: słód jęczmienny 55%, orkisz 45%, czosnek, drożdże, chmiel.
Piwo dolnej fermentacji, pasteryzowane, niefiltrowane.

Kolor: Jasnozłoty, żółtawy. Lekkie zmętnienie.

Piana: Wysoka, ale niezbyt trwała, grubopęcherzykowa, opada do kożuszka.

Zapach: Po zdjęciu kapsla z butelki wydobywa się tylko i wyłącznie zapach czosnku. Bardzo naturalny, ale ostry, dominujący i mdły. Po przelaniu do szklanki czosnek wciąż przeważa, jednak traci nieco na intensywności. Spod grubego czosnkowego płaszcza próbują wyjść nuty słodowo-chlebowe, ale tłumione są przez wszędobylski odór czosnku.

Smak: Tutaj czosnku na szczęście jest już mniej. W pierwszej fazie piwo smakuje jak tradycyjne Orkiszowe. Czosnek dociera do kubków smakowych dopiero w momencie przełknięcia piwa, czuć go wtedy bardzo wyraźnie, ale nie jest już tak nachalny jak w zapachu. Pozostaje wyczuwalny do końca, choć w tle wyraźnie pobrzmiewa smak bazowego piwa Orkiszowego. Na samym finiszu można wyczuć fajną chmielową goryczkę, podszytą oczywiście intensywnym i długotrwałym posmakiem czosnku.

Wysycenie: Drobne i ostre. Nie mam zastrzeżeń, pasuje do całości. Nieznacznie podnosi pijalność.

Opakowanie: Etykieta w stylu Orkiszowego, przyozdobiona trzema główkami czosnku. Podano pełen skład, oraz komplet informacji o piwie. Kapsel firmowy z nowej serii. Nie ma się do czego przyczepić.

Zupełnie nie wiem, co mam o tym piwie myśleć, a tym bardziej jaką ocenę mu wystawić. Z jednej strony poraża wręcz odpychający, ostry i mdły zapach czosnku, z drugiej jednak otrzymujemy całkiem dobrze zbalansowany, nietypowy smak, w którym czuć zarówno czosnek, jak i piwo bazowe. Niestety w ogólnym odbiorze piwo jest przez czosnek zdominowane za bardzo, co czyni go dość słabo pijalnym lub to po prostu nie mój smak. Mimo, że lubię czosnek, to po kilku łykach miałem go już serdecznie dość. Myślę, że wystarczająca jednorazowa dawka tego piwa wynosi ok 0,2-0,25l, więc radzę rozkoszować się nim w towarzystwie (lecz niekoniecznie swojej obecnej lub tym bardziej przyszłej dziewczyny! ;))
Jest to na pewno jakaś ciekawostka, warta spróbowania, ale na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Mnie akurat takie połączenie nie do końca odpowiada, choć może kiedyś przy przeziębieniu spróbuję sięgnąć po nie raz jeszcze.

Ocena: Mój problem z oceną tego piwa dotyczy przede wszystkim jego bardzo konkretnego profilu smakowego, przez co jego postrzeganie jest mocno zindywidualizowane. Czosnek charakteryzuje się bardzo specyficznymi, wyrazistymi cechami smakowo – zapachowymi, wobec których trudno być obojętnym, więc albo się go lubi, albo się go nie toleruje. Stanów pośrednich raczej nie ma. Inną rzeczą jest, że piwo właściwie nie mieści się w żadnej z kategorii ocen stosowanych przeze mnie na tym blogu, dlatego też dzisiejszy test wyjątkowo pozostawię bez mojej końcowej oceny, dając Wam, drodzy czytelnicy, szansę na samodzielne spróbowanie i ocenienie piwa według Waszych osobistych preferencji. Ja tymczasem czekam na „Śledzia w piwie” – może na koniec karnawału? 🙂

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

3 comments

  1. Pingback: “Piwne gwiazdy i czarne dziury 2012″, czyli mój jednoosobowy plebiscyt podsumowujący miniony rok. | Małe Piwko Blog

  2. Pingback: Halloween po polsku, czyli 15 najbardziej przerażających polskich piw | Małe Piwko Blog

  3. wczoraj piłem to piwo i teraz z ciekawością przeglądam internetowe opinie na jego temat. O dziwo co do odbioru piwa miałem takie same odczucia jak autor. Wypiłem połowę butelki, to był mój limit. Później odstawiłem je na szafkę i już o nim zapomniałem. Generalnie ciekawe doświadczenie, ale na pewno nie pół litra na raz 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *