Dwa dni po wizycie w Tyskich Browarach Książęcych otrzymałem zaproszenie od Ziemowita Fałata na warzenie najnowszego piwa PINTY w zawierciańskim Browarze na Jurze. Przyjąłem je oczywiście z nieskrywaną radością, tym bardziej, że podczas mojej wizyty miało powstać coś naprawdę niezwykłego. Prapiwo w fińskim stylu Sahti – KONIEC ŚWIATA – filtrowane przy użyciu gałązek jałowca oraz szyszek chmielu, mocno mętne, praktycznie niegazowane, fermentowane drożdżami piekarskimi zamiast piwowarskich, niegotowane z chmielem. Trudno więc było nie skorzystać z okazji uczestniczenia w chyba najodważniejszym, a na pewno jednym z najciekawszych projektów PINTY.
Chwilę po moim przybyciu okazało się, że jestem jedynym blogerem, któremu udało się w tym niezbyt fortunnym terminie dotrzeć do Browaru Na Jurze. Nad innymi zaproszonymi miałem tę szczęśliwą przewagę, iż akurat w tym czasie przebywałem z wizytą u rodziców w rodzinnym Siewierzu położonym 15 kilometrów od Zawiercia.
Kiedy dotarłem na miejsce, trwał akurat pomiar gęstości brzeczki przedniej oraz filtrowanie brzeczki z pierwszej warki. Stwarzało to pewne problemy, gdyż gałęzie jałowca skutecznie zapychały wylot filtratora, przez co młóto nie miało swego ujścia, jednakże Ziemek przy pomocy „bardzo wysoce specjalistycznego sprzętu” poradził sobie z tym problemem całkiem szybko 😉 Widać było jednak, że współczesny sprzęt nie jest do końca przystosowany do realizowania starodawnych receptur i czasem płata figle.
W międzyczasie miałem okazję rzucić okiem na leżakownię i spróbować piw znajdujących się akurat w tankach: nowego „Jak w Dym”, dyniowego „Dyniamitu” oraz Altbiera w rzadko spotykanej wersji Sticke „Stare ALE jare!”. Dwa ostatnie piwa nie miały jeszcze swej premiery, więc żeby nie psuć Wam niespodzianki nie będę opisywał wrażeń z degustacji. Napiszę tylko, że zrobiły na mnie duże wrażenie. Obie nowości mocno mnie zaskoczyły i bardzo przypadły mi do gustu.
Z pysznym piwkiem w szklance powróciłem do warzelni, gdzie po pozbyciu się młóta oraz gałęzi jałowca z kadzi filtracyjnej i oczyszczeniu jej po pierwszej warce, rozpoczął się proces zacierania drugiej warki. Z racji niewielkiej pojemności kadzi zaciernej (17hl) w stosunku do fermentora (85hl), potrzeba aż pięciu warek do jego zapełnienia. Każda warka to zasyp ok 600 kg słodów Wayermann (pale ale, żytni, wędzony jęczmienny) wraz z owocami jałowca. Zacieranie trwa około dwóch godzin, po czym następuje filtracja brzeczki. Przed rozpoczęciem filtracji, na dnie filtratora ułożona zostaje warstwa świeżo zebranych i pociętych gałązek jałowca, która wraz z około dwoma kilogramami szyszek aromatycznego chmielu lubelskiego oraz słodowym młótem ma za zadanie stworzyć naturalne złoże filtracyjne. Według informacji uzyskanych od Ziemka, brzeczka po filtracji nie zostaje poddana gotowaniu z chmielem, przez co piwo pozbawione będzie goryczki z chmielu. Można zatem stwierdzić, że w przypadku KOŃCA ŚWIATA proces warzenia jest praktycznie pominięty, brzeczka zostaje jedynie zagotowana na kilka minut celem wyeliminowania ewentualnych niepożądanych bakterii. Po zakończeniu tego procesu brzeczka wędruje do wymiennika ciepła, gdzie jest chłodzona do temperatury 18 stopni Celsjusza, po czym ląduje w tankofermentorze. Fermentacja jest prowadzona przy użyciu zwykłych drożdży piekarskich „Babuni”z Lidla, produkowanych przez francuski koncern Lesaffre. Ten sam, który robi suche drożdże piwowarskie Safale i Saflager. Końcowa ilość uzyskanego piwa powinna wynieść ok 68 hekto.
Nasze spotkanie dobiegło końca po nieco ponad dwóch godzinach, a że do pociągu miałem jeszcze trochę czasu, wykorzystałem go na wizytę w Karczmie u Stacha, gdzie przez następne dwie godziny raczyłem się kufelkami świeżutkiego Zawiercia Bursztynowego prosto z beczki.
Na koniec chciałbym serdecznie podziękować Ziemkowi Fałatowi za zaproszenie, fajne spotkanie, dużo ciekawych informacji, pyszne piwo oraz pomoc przy redagowaniu niniejszego tekstu. Pozdrawiam!
Super sprawa. Może i ja będę miał kiedyś taką okazję 🙂
Ale Ci zazdroszczę takiej wizyty. Jeszcze żadne piwo nie wzbudziło we mnie takiej ciekawości co sahti. Będzie ciekawie.
Było to naprawdę ciekawe doświadczenie. Szczególnie dla kogoś, kto warzy swoje piwo. 😉
Pingback: Małe Piwko buja się po salonach stolycy :) | Małe Piwko Blog
Pingback: No i co z tym Końcem Świata?? | Małe Piwko Blog
Pingback: Na co nam nudne style? | Małe Piwko Blog