Szykuje mi się ciężki weekend. Właściwie nie tylko weekend, bo degustowanie nowości zacząłem już wczoraj. Na pierwszy rzut poszły: Doctor Brew AIPA (świetne) i trzy nowości z Żywca (jedna dobra, jedna przeciętna i jedna słaba).
Dzisiaj szykuje mi się wizyta w gdańskich lokalach, gdzie będę polował na dwa piwa z Bednar i cztery z projektu H.O.P.S. Pracowni Piwa.
Jutro przerwa. A przynajmniej taki jest plan. 🙂
W sobotę wyjazd na warzenie do Torunia, gdzie spróbuję Donara, a być może także Kupca z Niderlandów, który jakoś tak przemknął bez echa. Potem szybki powrót do Gdańska na premiery: Spirifera, Hadesa (jeszcze chcieli mnie wyciągnąć na premierę do Łodzi 🙂 ), fanowskiej wersji Smoky Joe, Old Ale z Artezana i podwójnego stoutu owsianego Pinta/O’Hara’s.
O czymś zapomniałem?
Naprawdę, chcąc ogarnąć wszystkie ciekawe nowości potrzeba nie lada wysiłku, szczęścia, czasu, zdrowia i pieniędzy. Piwne premiery są fajne. Ale siedemnaście w jeden weekend to lekka przesada.
No, ale cóż. Trzeba walczyć. 🙂
EDIT: Zapowiedziany wyżej maraton piwny opisałem tutaj.
no i jak tu nie pić, jak żyć premierze? Pięć lat temu na kolanach za taki weekend by się poszło, heh…