Być może zauważyliście ostatnio moją mniejszą blogową aktywność. Wynika ona z tego, że ostatnio dużo się działo. Doba ma niestety tylko 24 godziny, a jeśli jej ostatnie cztery godziny spędza się w stanie lekko wskazującym, to można sobie wyobrazić zapał do pracy następnego dnia. Na szczęście od wczoraj wróciłem do normalnego trybu życia, więc mogę wreszcie sklecić parę słów i opowiedzieć Wam co się u mnie działo, kiedy mnie nie było, a także trochę o tym, co mnie i Was czeka w niedalekiej przyszłości.
21 marca – Powrót Dymionego Marcowego w Brovarni Gdańsk
Jak można lepiej spędzić pierwszy dzień wiosny, jeśli nie przy kufelku dobrego piwa? To samo musieli pewnie pomyśleć sobie włodarze gdańskiej Brovarni, bo właśnie w ten dzień zorganizowali premierę nowej odsłony Dymionego Marcowego. Niestety nieco ucierpiała na tym frekwencja, gdyż był to czwartek, dzień powszedni, więc do lokalu nie zawitało zbyt wielu gości. Ci, którzy jednak dotarli, mieli dzięki temu do podziału więcej piwa z drewnianej beczki, która zgodnie z tradycją premier w Brovarni została podarowana gościom na koszt firmy.
Na premierę udałem się w towarzystwie dwóch innych piwnych blogerów z Trójmiasta: Browarnika Tomka, oraz Marcina (Abernacka), autora bloga Piwny Turysta. Piwo serwowano w specjalnych imiennych, kamionkowych kuflach, co jest na pewno ciekawą atrakcją dla klientów, natomiast dla nas było nieco uciążliwe, gdyż uniemożliwiało ocenę barwy oraz piany.
Piwo było bardzo smaczne, pijalne, sprawiało wrażenie lekkiego, momentami wręcz nieco wodnistego. Nuty wędzone wyraźne, ale stonowane, bardzo wyważone, także jeśli ktoś spodziewał się drugiej Schlenekrli, mógł się poczuć nieco zwiedziony. Jak się potem okazało kolor był dość jasny, bursztynowy.
Po premierze postanowiliśmy udać się do Browaru Piwna, aby spróbować Dry Stoutu, który swą premierę miał dwa dni wcześniej, niestety jednak nie był tego dnia serwowany, musieliśmy się zadowolić „jedynie” przepysznym Milk Stoutem, a Dry Stout zakupiłem w wersji butelkowej na wynos.
23 marca – Premiera Smoky Joe w poznańskiej Setce
Do Poznania udałem się w wyniku zaproszenia otrzymanego od Michała Winnowicza z Setka Pub z okazji premiery nowego piwa AleBrowaru, a także podpięcia jedynej w Poznaniu beczki Bitwy o Anglię. Okazję wykorzystałem również do odwiedzenia starego znajomego, którego wyciągnąłem na mały wojaż po poznańskich piwnych przybytkach. Jadąc prosto z dworca zahaczyliśmy o sklep Piwa Świata, gdzie zaopatrzyliśmy się m.in. w premierowego Smoky Joe oraz March of the Penguins z Williams Bros. Degustacja tego pierwszego odbyła się chwilę później. 😉
Na dokładniejszą ocenę sensoryczną na pewno przyjdzie czas w innym wpisie. Tu napiszę tylko, że już wersja butelkowa, jako fana Smokey George z Rittmeyera, mnie wręcz oczarowała.
Po degustacji udaliśmy się na miasto, gdzie mieliśmy już gościć do późnego wieczoru. Pierwszym przystankiem była poznańska Brovaria, która serwowała uwarzone niedawno premierowe AIPA o nazwie Chmielowa Bomba. Piwo nie zachwyciło ani aromatem, ani smakiem, ani goryczką. Po obiecującej mieszance chmieli amerykańskich, nowozelandzkich i japońskich oczekiwania były duże, a piwo okazało się tylko poprawne, choć zaserwowane bez zastrzeżeń. Jak by nie było należą się pochwały za wyjście poza schemat i próbę zmierzenia się z kultowym już stylem. Zapewne kolejne warki będą co raz lepsze.
Kolejnym przystankiem był sklep Ministerstwa Browaru, w którym upolowałem jedno z piw reprezentujących włoską nową falę, mianowicie 2 Late IPA z browaru Brew Fist. Do pubu niestety już nie zajrzeliśmy, bo na celowniku mieliśmy już naszą Medynę.
Po 18 dotarliśmy więc do ostatecznego celu naszej wyprawy, czyli do Setka Pub, gdzie przywitał nas bardzo piękny i obiecujący widok.
Ja rozpocząłem z przytupem od artezańskiego Saisona, kolega odważnie zamówił moją Bitwę o Anglię. Saison bardzo przyjemny, mega pienisty, a jedyne co mi w nim przeszkadzało, to niezbyt przyjemny zapach.
Potem poleciał Smoky Joe, który był znacznie zimniejszy niż ten pity przeze mnie wcześniej z butelki i być może przez to miał też znacznie gorszą pianę i mniej wyrazisty aromat. Wciąż jednak był znakomitym piwem, na które z pewnością będę jeszcze nieraz polował zarówno w wersji beczkowej jak i butelkowej.
Następne w kolejności były: Viva La Vita, Pacific, Red AIPA, Bitwa o Anglię, Pardubicky Porter. Więcej grzechów nie pamietam, choć nie wykluczone, że je popełniłem. 🙂
Czas spędzony w Setce upłynął nam na piwnych pogawędkach z Michałem, barmanami setki, oraz klientami zaciekawionymi Bitwą o Anglię. Bardzo przyjemnie było spotkać też kilku czytelników bloga, których serdecznie pozdrawiam 😉
Pod koniec wieczoru lokal nawiedzili chłopaki z AleBrowaru, z którymi również zamieniłem kilka słów przy piwku, a także podarowałem im dwa piwa własnego wyrobu. Niestety był to już schyłek imprezy, sił było co raz mniej, więc nadszedł czas by się pożegnać. Na do widzenia otrzymałem w prezencie od Michała dwa piwa z serii International Arms Race oraz butelkę niepowtarzalnego Chateau de Artezan. 🙂 Jeszcze raz Michał wielkie dzięki!
Wyjazd do Poznania to był świetnie spędzony czas, na pewno jeszcze nie raz tam powrócę, a wizyta w Setce będzie zawsze punktem obowiązkowym! Wam również polecam. 🙂
4 kwietnia – PiwoWAR Battle w gdańskiej Degustatorni
Czym jest bitwa piwowarów pisałem tutaj. Długo wyczekiwana inauguracja nastąpiła tuż po świętach i ku zadowoleniu wszystkich okazała się świetnym pomysłem, okazją do spróbowania wielu pysznych piw, nie tylko dwóch konkurujących ze sobą AIPA, lecz także tych znajdujących się na kranach. Poza domowym Bugiem Michała Konewki, oraz moim Leszym, można było spróbować z beczki takich piw jak Kuguar z Widawy, Bitwa o Anglię z Browaru Olbracht, IPA z Artezana, czy Ruby Red Ale z angielskiego St. Peter’s. Ponadto do wylicytowania było 7 butelek Chateau od Artezanów.
Atmosfera była gorąca, ale bardzo wesoła i przyjazna, nie zniszczyły jej nawet wzajemne docinki oraz kogucie spojrzenia dwóch rywalizujących ze sobą piwowarów.
Główne gwiazdy wieczoru pojawiły się w specjalnych degustacyjnych szklankach od godziny 18.00.
5 kwietnia – Premiera Dymów Olbrachta w Browarze Staromiejskim Jan Olbracht
I na koniec dwa równie ciekawe eventy, na których miałem być, ale już nie dałem rady dotrzeć. Niestety nie da się być wszędzie.
Dymy Olbrachta to drugie po Bitwie o Anglię piwo uwarzone w ramach współpracy Browaru Staromiejskiego Jan Olbracht z piwowarami domowymi, a warzone było przez nas dokładnie w dzień premiery Bitwy. Z tego co się dowiedziałem od Marcina Ostajewskiego, twórcy receptury Dymów, premiera udała się znakomicie, przybyło na nią sporo gości, którym piwo bardzo smakowało. Sam Marcin wygłosił też krótką prelekcję na temat stylu oraz procesu warzenia tego piwa, a następnie odpowiadał na pytania zaciekawionych klientów.
Co do samego piwa, jest to koźlak dymiony o ekstrakcie 16,5% i alkoholu 6,6%. W skład zasypu wchodzi spory udział słodu wędzonego drewnem bukowym, co powinno dać dość wyraźne nuty kojarzące się z wędzoną szynką. Z tego co wiem, piwo ma również całkiem wyrazistą chmielową goryczkę, co w przypadku każdego typu piwa poczytuję sobie za plus. Kto ma możliwość, niech odwiedzi Toruń i Browar Olbracht, a kto nie ma niech poczeka na beczkę lub butelki w swoim mieście. Sam nie mogę się doczekać, aż spróbuję tego piwa, na szczęście uwarzyliśmy go niemal dwa razy więcej niż Bitwy, także szansa na jego spróbowanie znacząco rośnie.
Szkoda, że nie dałem rady dotrzeć do Torunia i szkoda, że Bitwa o Anglię nie miała takiej hucznej premiery. Dobrze jednak że taka idea powstała i mam nadzieję, że tego typu eventy będą się odbywać przy kolejnych premierach piw z Browaru Olbracht.
6 kwietnia – Degustacja dwóch wariantów pierwszego piwa nowego browaru kontraktowego Olimp w toruńskiej Krajinie Piva
Last but not least – wielki coming out tajemniczego browaru kontraktowego Olimp, o którym wiem już dosyć sporo, ale póki co nie wszystko mogę napisać. Ograniczę się zatem do wieści oficjalnych, czyli tego, że w sobotę w toruńskiej Krajinie Piva odbyła się degustacja dwóch domowych warek testowych pierwszego piwa, które nosić będzie nazwę Prometeusz i będzie reprezentantem stylu Polish India Pale Ale.
Zaproszonym gościom podano dwie próbki, a Ci w drodze głosowania mieli za zadanie wyłonić tą lepszą, która zostanie uwarzona już na szerszą skalę w browarze…
To tyle. Jak widać, było tego sporo, ale postanowiłem już sprawę zamknąć i zmieścić wszystko w jednym wpisie, bo już na horyzoncie kolejne ciekawe wydarzenia, o których będę się starał pisać bardziej na bieżąco. A wśród nich m. in.:
18 kwietnia – III Zlot Pomorskich Piwowarów
Po raz trzeci spotkamy się pewnie w jeszcze szerszym gronie niż poprzednio, będziemy dzielić się swoim piwem, wrażeniami z pierwszej bitwy no i oczekiwaniami co do drugiej. Tym razem na pewno postaram się zamieścić jakąś relację, bo poprzednie spotkania kierowały moją uwagę na nowe znajomości, sprawy organizacyjne, no i oczywiście piwo 🙂
20 kwietnia – Premiera Oto Mata IPA z Pinty
Jeszcze nie wiem gdzie ją spędzę i czy w ogóle, gdyż wtedy gram koncert w Toruniu. Po koncercie będę zapewne w Krajinie Piva, ale nie wiem, czy chłopaki planują zrobić premierę.
21 kwietnia – kolejne warzenie w Olbrachcie
Na które oczywiście zapraszam wszystkich. Piwo, które będziemy warzyć to bardzo ciekawa wariacja na temat pewnego znanego stylu, a autorem receptury jest Bartłomiej Łyczak. Przy okazji będzie można spróbować Dymów Olbrachta.
Majówka
Na pewno będzie jakaś piwna wycieczka, lecz jeszcze nie wiem gdzie.
9 maja (prawdopodobnie) – Drugi pojedynek w ramach PiwoWAR Battle
Szczegóły wkrótce na fanpage.
10-12 maja – IV Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa
Na który się wybieram choćby nie wiem co 🙂
O czymś zapomniałem? Na pewno. 🙂
Patrzę na liczbę imprez, w których brałeś udział i dochodzę do wniosku, że ktoś powinien zorganizować zrzutę na samochód służbowy Małe Piwko Blog (z kierowcą, ma się rozumieć) ;).
Słuszna koncepcja! Wtedy to bym i do Torunia dojechał 🙂
Ja też!
I ja;-)