piwo_tomasz_kopyra_ksiazka

8 powodów dlaczego nie powinieneś czytać książki „Piwo” Tomasza Kopyry

Odkąd w sprzedaży pojawiła się książka „Piwo – wszystko, co musisz wiedzieć, żeby nie wyjść na głupka”, autorstwa Tomasza Kopyry, w sieci opublikowano sporo recenzji i komentarzy mówiących, że warto sięgnąć po tę pozycję. Ja natomiast po jej przeczytaniu doszedłem do wniosku, iż jest również kilka powodów, dla których na wszelki wypadek lepiej nie zapoznawać się z treścią publikacji.

Oto 8 z nich:

1. Prawdopodobnie piwo, które znasz przestanie ci smakować

Piąteczkowe popołudnie, ze zniecierpliwieniem wypatrujesz końca dniówki, telefon już wibruje od smsa wysłanego przez twojego najlepszego kumpla:

– „Piwo?”

Nawet nie musisz odpowiadać. Obaj dobrze wiecie, że gdy tylko wyrwiecie się z zachłannych szponów tego kapitalistycznego wyzyskiwacza ponad wami, wasze kroki powędrują w stronę ulubionego marketu po niezawodny czteropaczek zimnego Żuberka albo innej Taterki, w których wspólnie utopicie trudy i męki minionego tygodnia.

Brzmi znajomo?

To zapomnij. Po przeczytaniu tej książki żadne piwo nie będzie już takie jak dawniej.

Jasny lager?

HGB na surowcach niesłodowanych z enzymami.

Pils?

Jaki pils, proszę cię. Ile to ma IBU?

Mocne Pełne?

Weź, przyspieszona fermentacja i fuzle.

Poza tym tu aldehyd, tam diacetyl, gdzieś indziej DMS. Masakra.

Ostrzegam! Czytanie tej książki to droga w jedną stronę.

2. Prawdopodobnie piwo zacznie ci smakować

Twierdzisz, że nie lubisz piwa? Prawdopodobnie jeszcze nie trafiłeś na właściwe. Z książki dowiesz się, że piwo to nie tylko złocisty trunek, a cała paleta wszelakich barw, smaków, aromatów i stylów. Autor pokrótce przybliża historię i charakterystykę najważniejszych z nich. I robi to tak, że naprawdę ma się ochotę zwilżyć gardło.

Jeśli jednak wyobraźnia to dla ciebie za mała zachęta – użyj aplikacji Tap 2C, otwórz jeden z filmów degustacyjnych, obejrzyj majestatyczne nalewanie piwa w intro i wsłuchaj się w odgłos przełykania – jeden ze znaków firmowych Tomka. Temu po prostu nie dasz rady się oprzeć!

zadanie domowe: spróbuj wszystkich stylów opisanych w trzeciej części książki i zadaj sobie pytanie czy nadal nie lubisz piwa.

3. Prawdopodobnie zaczniesz więcej wydawać na piwo…

… ale możliwe, że rzucisz fajki.

Serio. Jako niepalący często tłumaczę sobie, że skoro nie palę, to mogę kupić więcej dobrego piwa. Bo przecież i tak wydaję na używki mniej, niż ci co piją i palą. 🙂 Poza tym dym upośledza zmysły, a one będą ci potrzebne, gdyż piwo, jego wygląd, zapach i smak, staną się dla ciebie czymś istotnym.

Przy zakupie nie będziesz kierował się już tylko ceną i procentami. Piwo stanie się produktem, na który będziesz zwracał szczególną uwagę. Nie będziesz już kupował jakiegoś piwa, tak jak zapewne kupujesz jakiś chleb, jakieś ziemniaki, jakieś mleko.

Niestety im głębiej, tym drożej. Jednak pamiętaj, wciąż jest to dużo tańsze hobby niż wino, czy whisky. Poza tym stać cię. Przecież (już) nie palisz.

4. Prawdopodobnie nie będziesz miał gdzie iść na piwo

Jeśli mieszkasz w dużym mieście, dasz sobie radę. Teraz w niemal każdym jest jakieś miejsce z dobrym piwem. Problem może pojawić się, jeśli twoi znajomi nie interesują się tym tematem i będą chcieli iść gdzieś, gdzie to co się pije ma drugorzędne znaczenie. Przeżyj to, nie bądź bucem. Tyle piw koncernowych już w życiu wypiłeś, że te parę następnych cię raczej nie zabije.

Dużo gorzej, jeśli mieszkasz w niewielkim mieście lub na wsi, ale i na to mam rozwiązanie. Możesz podarować właścicielowi lokalnej knajpy książkę „PIWO”. Może się zainteresuje i zamówi coś dobrego do swojego lokalu.

5. Prawdopodobnie będziesz dostawał szału patrząc jak inni nalewają ci piwo

Jeśli nie wiesz w jak wielu lokalach nalewanie piwa graniczy z profanacją, to prawdopodobnie nie chcesz tego wiedzieć.

Wycieranie szkła szmatą, nalewanie do ciepłej, niezroszonej szklanki, wygrzebywanie piany łyżką, dolewanie piwa do rozgazowanych zlewek to tylko niektóre z poważnych błędów niedoświadczonej i nieprzeszkolonej obsługi w wielu knajpach. Jeśli do tej pory na takie widoki nie zwracałeś uwagi, to już po pierwszym rozdziale książki się to zmieni.

6. Prawdopodobnie zaczniesz traktować niektórych ludzi jak głupków… i vice versa

Wiele osób miało zastrzeżenia do podtytułu książki. Że zbyt pretensjonalny. Ja natomiast uważam, że niekoniecznie trafiony. Bo nie znając się na piwie, owszem, można wyjść na głupka, ale przy założeniu, że rozmawiamy tonem znawcy z osobami, które się na piwie znają.

Niestety, doświadczenie uczy, że znacznie częstsza jest sytuacja odwrotna, kiedy to naszym rozmówcą jest ktoś kto postrzega siebie jako wielkiego znawcę piw, a wiedzę o nich czerpie z tabloidów, reklam i rozmów z kolegami. Więc kiedy zaczniesz takiemu tłumaczyć, że do piw jednak nie dolewa się byczej żółci z Chin ani spirytusu, to prawdopodobnie wyjdziesz w jego oczach na głupka. Bo przecież co ty możesz wiedzieć, skoro brat wujka kolegi szwagra, który spotkał kiedyś w kolejce do Biedronki kuzyna magazyniera, który pracował kiedyś koło browaru…

Ale nie przejmuj się. Na pewno spotkasz na swej drodze kilka rozsądnych osób, które ci uwierzą. Jeśli nie, zawsze możesz zaatakować ich książką.

7. Prawdopodobnie zawalisz sobie mieszkanie butelkami i sprzętem piwowarskim

Dotarłszy do końca książki, dowiesz się, że wcale nie musisz wydawać majątku na piwo, ponieważ… możesz wydać majątek na sprzęt piwowarski i uwarzyć je sobie samemu! We własnej kuchni!

Jednorazowa inwestycja zapewne cię trochę zaboli, ale przy odrobinie zapału i nieco większej odrobinie czasu szybko się zwróci. Jeśli dobrze opanujesz proces technologiczny i zachowasz odpowiedni reżim sanitarny będziesz w stanie zrobić sobie spory zapas dobrego piwa na czarną godzinę nagły najazd kumpli ze studiów. Dziewczyn pewnie na to nie poderwiesz, ale podziw na dzielni masz jak w banku.

8. Prawdopodobnie przekonasz się, czy twoja druga połówka cię naprawdę kocha

Jeśli masz to [nie]szczęście <niepotrzebne skreślić>, że nie musisz już podrywać dziewczyn, w dodatku mieszkasz ze swoją połówką, będziesz miał okazję przekonać się, czy to jest naprawdę to.

Jeśli nie ucieknie, kiedy w waszej lodówce zostanie już tylko jedna półka przeznaczona na jedzenie, w szafie zamiast ubrań będziesz trzymał chłodnicę i fermentory, do piwnicy nie będzie się dało wejść nie potrącając przy okazji jakiegoś rzadkiego leżakowanego od dwóch lat porteru, a kuchenka będzie stale okupowana przez wielki garnek z gotującą się brzeczką, to gratuluję. Masz w domu prawdziwy skarb.

Wymieniłem tylko 8 podstawowych zagrożeń, choć konsekwencje przeczytania książki mogą być o wiele dalej idące. Możesz na przykład zostać blogerem, albo trafić na Jepiwkę.

Jednak mimo wszystko, będąc na twoim miejscu, bez wahania podjąłbym to ryzyko, bo nie ma piękniejszego napoju niż piwo, nie ma barwniejszego świata niż świat piwa i nie ma przyjemniejszego hobby niż dobre piwo. A ta książka jest przede wszystkim o dobrym piwie, napisana rzetelnie, przez dobrego fachowca, w bardzo przystępny i ciekawy sposób. Wchodzi jak dobre Session IPA.

Nie wiesz co to Session IPA? To marsz do księgarni!

P.S. Jeśli zrozumiałeś znaczenie wszystkich słów zawartych w powyższym tekście, prawdopodobnie nie potrzebujesz tej książki. Możesz jednak kupić ją w prezencie komuś, z kim chciałbyś kiedyś pójść na dobre piwo.

Wpis powstał w ramach współpracy z wydawnictwem Znak Literanova.

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

8 comments

  1. Nie zgodzę się z tym, że nie smakować mi będą lagery. Często idę z niepiwnymi ludźmi na jakieś imprezy, i trzeba wtedy tylko jednej rzeczy, żeby dobrze się bawić: „buc mode off”. Do degustacji piw służy odpowiedni tapbar i odpowiedni ludzie w pobliżu, którzy chcą słuchać jak narzekasz „jaki ten ris za 35 złotych jest niedobry, chyba wyleje”. Inna sprawa jak idę się pobawić. Jasne, jak za barem znajdę dwie przykurzone butelki „alchemika” to kupię obie (jak ostatnio) i mam piwo na cały wieczór, ale jeśli nie, to dawać mi te skalaki czy nawet żywca – narzekać nie będę.

  2. Świetny wpis, ale dlaczego skierowany tylko do facetów??? Książkę Kopyry czytałam z płonącymi uszami. Jestem kobietą, kocham piwo z trzycyfrowym IBU, mam chatę zawaloną butelkami, zbieram właśnie kasę na sprzęt do warzenia i mam zamiar z niezmąconym zapałem oddać się pasji, która (mam wrażenie) zarezerwowana jest w świadomości wielu facetów tylko dla nich 😉 Nie noszę również na co dzień spodni z krokiem do kolan, szminkuję na ważne okazje usta, kocham brokat i (o zgrozo) na głowie mam blond. Jednym słowem jestem pełnokrwistą babką z wielką szajbą na punkcie piwa. Czy to zbyt wielki dysonans?

    • Długo myślałem jak to inaczej ugryźć, ale jednak doszedłem do wniosku, że chcąc zwracać się bezpośrednio muszę wybrać jakąś płeć. A (niestety) znaczna większość moich czytelników to faceci. 🙂 Także mam nadzieję, że mi wybaczysz i z łatwością przełożysz sobie tekst na swój punkt widzenia. Następne będę starał się pisać bardziej neutralnie. 😉

      • Jasne, że wybaczę! 😉 Chciałam jedynie zwrócić uwagę na to, że ten bastion męskości nawiedzają również czasem kobiety i wcale nie z mniejszą przyjemnością 🙂 Szkoda, że w tak małej ilości, być może kiedyś się to zmieni. Pozdrowienia!

  3. Cześć!Dołączam do twojego bloga,dałem suba i pierwszy tekst jak przeczytałem to właśnie ten.Dobrze,dość przewrotnie napisany i świetnie się go czyta.Myślę,że Kopyr dobrze zrobił,że napisał tę książkę.Fakt,że raczej nie było takiej pozycji na naszym rynku.Mówię o krajowych „twórcach”.Ci co wiedzą,kupią właśnie dlatego,reszta żeby się dokształcić a główny cel(jak mówi Tomek) to reszta towarzystwa,która może wyjść z piwnego(lagerowego) Matrixa.Jest już wiele blogów i tym podobnych rzeczy w necie,ale to trochę jak Dobra Nowina w pogańskich koncernowych czasach.Dobra…czytam dalej twoje artykuły.Hej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *