Parę dni temu pisałem o piwnych wojenkach pomiędzy częścią naszych piwowarów-rzemieślników, a grupką piwoszy niezadowolonych z cen i jakości produktów tychże. Dziś napiszę o czymś chyba jeszcze ciekawszym, czyli o sympatycznej wojence pomiędzy dwoma producentami piw rzemieślniczych. Podkrakowska Pracownia Piwa rzuciła rękawicę Kolaborantom z Widawy. W zabawnym, przyjacielskim, ale w podtekście też mocno ironicznym, uszczypliwym tonie.
Mając w pamięci słynny już pojedynek szkockiego Brew Doga z amerykańskim Flying Dogiem, zwany International Arms Race, a polegający na uwarzeniu jak najlepszego India Pale Ale bez dodatku chmielu, można było się spodziewać, że w przyszłości na podobny pomysł wpadną jakieś rewolucyjne polskie browary. Mówiąc „rewolucyjne polskie” od razu ciśnie się na usta PINTA i AleBrowar, gdyż to od nich wszystko się u nas zaczęło. Jak bardzo pomyliłby się ten, który wróżyłby podobny pojedynek pomiędzy tymi dwoma kontraktowacami, przekonaliśmy się w maju, kiedy to PINTA z AleBrowarem, przy nastrojowym akompaniamencie Piwoteki, w atmosferze miłości i szczęścia uwarzyły swoje wspólne urodzinowe piwo. Inicjatywa jak najbardziej godna pochwał i szacunku, ale jak wiadomo – gdy nie ma krwi, nie ma igrzysk.
Na nasze szczęście, na rodzimej piwowarskiej arenie jest jeszcze kilku innych gladiatorów, skorych do stoczenia ze sobą poważnej walki, ku wielkiej uciesze piwnej gawiedzi. Ale może od początku.
Przy okazji premiery stoutu amerykańskiego z Pracowni Piwa, bloger/vloger/prosument i połowa inicjatywy widawskiej kolaboracji – Tomasz Kopyra, w lekko kpiącym tonie wypowiedział się, iż prawdopodobnie chłopaki z Modlniczki kopiują jego pomysł na piwo, używając w swojej produkcji tej samej odmiany chmielu (single hop – Simcoe). Mało tego, nawet nazwa piwa wydała mu się „jakoś tak” dziwnie znajoma (Kruk – Kopyr, Crack – Pracownia). Oczywiście w niepozbawionym lekkiej ironii tonie dodał, iż jest mu niezmiernie miło, że ktoś stawia sobie jego piwo za wzór do naśladowania.
Pracownia Piwa nie pozostała dłużna i w równie ironicznym tonie poinformowała, iż skoro pojawiły się zarzuty o kopiowanie cudzych pomysłów, to tym razem faktycznie, otwarcie, acz twórczo skopiuje pomysł od Kolaborantów. Pikanterii całej sprawie dodał fakt, iż do „skopiowania” wybrano Sępa, piwo będące solą w oku Kopyra, totalnie zmiażdżone przez krytykę, uznawane za najgorszy wypust duetu Frączyk & Kopyra, będące do dziś synonimem drogiego i wadliwego rzemieślniczego piwa.
I tu dochodzimy do sedna, ukazującego niezwykłą błyskotliwość i świetne wyczucie ironii chłopaków z Pracowni. Po pierwsze, w odpowiedzi na zaczepkę Kopyra, Pracownia z kamienną twarzą i bez ogródek wyciągnęła z jego szafy trupa w postaci Sępa, o którym Kopyr chciałby zapewne już dawno zapomnieć, a który raz po raz wraca jak bumerang, ostatnio w dyskusji o jakości piw rzemieślniczych. Po drugie, nawiązując do tejże właśnie dyskusji, w której oberwało się także Pracowni, ta zaproponowała Kolaborantom pojedynek na… czeskie pilsy, dając z kolei prztyczek w nos malkontentom twierdzącym, że rzemieślnicy w Polsce warzyliby tylko „wity-srity”, bo porządnego pilsa nikt zrobić nie potrafi. Wybór akurat czeskiego pilsa zapewne ubódł także Kopyra, gdyż jest to styl, w którym dopuszcza się diacetyl na dosyć wysokim poziomie, a jak pamiętamy był on głównym zarzewiem krytyki Sępa.
W tym kontekście zagrywka Pracowni to dla mnie marketingowy, wizerunkowy, socialmediowy, biznesowy i groteskowy majstersztyk! Powiedzieć, że zestrzelili dwie kaczki jednym nabojem to mało. Mam tylko nadzieję, że Kolaboranci podejdą do sprawy z podobnym dystansem i podejmą rzucone im wyzwanie. Na razie czekamy na odpowiedź. 🙂
Oczywiście nie pochwalam niezdrowej rywalizacji i bezwzględnej konkurencji, dlatego mam nadzieję, że ten pojedynek, jeśli dojdzie do skutku, rozegra się w luźnej żartobliwej atmosferze inteligentnych przyjacielskich, wzajemnie motywujących złośliwości. Należy jednak pamiętać, że w całej tej zabawie/zamieszaniu, głównym celem powinno być dobre piwo. Dlatego też, o ile tylko efektem tego procederu będą dwa wyśmienite czeskie pilsy, to ja jestem jak najbardziej za, bo polska scena piwowarska tylko na tym zyska.
P.S. W facebookowych dyskusjach na stronach Pracowni Piwa oraz Małe Piwko Blog, Tomasz Kopyra odrzucił wyzwanie, więc najprawdopodobniej niestety do pojedynku nie dojdzie. Czekamy jednak na oficjalny komunikat, może zmieni zdanie. A może w międzyczasie znajdzie się jakiś bardziej odważny browar, który to wyzwanie przyjmie?
A jak Wam podoba się pomysł Pracowni? Czy Kopyr powinien podjąć wyzwanie Actimela? A może chcielibyście spróbować pilsa z jakiegoś innego browaru rzemieślniczego?
mylę się czy Kopyr na blogu na razie nic nie wspomina o wyzwaniu?
Na blogu nie wspomina, ale na facebooku przyznał, że nie podejmie wyzwania.
podał uzasadnienie? nie mam fejsika…
Napisał, że stchórzył, bo ma ciekawsze pomysły niż czeski pils.
zamiast powtarzalności i podnoszenia jakości, wciąż coś nowego, ciekawe kiedy HYPE się skończy?
Inaczej byłoby pewnie, gdyby Kopyr warzył te piwa na co dzień. Jeśli wchodzi do browaru raz/dwa razy na miesiąc, to nie dziwię mu się, że warzy cały czas coś nowego. Pomysłów jest wiele, a czasu na realizację niewiele.
To, ze realizuje dużo nowych piw to akurat na plus i dla nas (nowość zawsze cieszy piwosza) i dla niego – sprzedać piwo za 8,5/0.33 to nie problem, gdy jest nowością i każdy chce spróbować, a gdyby były regularnie na rynku nie stanowiły by już takiej atrakcji.
Natomiast wyzwanie to wyzwanie, forma reklamy, zabawa, a jednocześnie test. Zawsze trudniej zrobić coś co „trzeba” niż to co się chce i potrafi najlepiej. Wydarzenie to na pewno by budowało dobry klimat, a decyzja piwoszy raczej nikomu by nie zaszkodziła, bo w tym światku nie ma mowy o jednogłosowości 😉
Masz absolutną rację w obu kwestiach. Akcja Pracowni, mimo, że podszyta ostrą szyderą, świetnie oczyściłaby gęstą atmosferę, gdyby Kopyr przyjął wyzwanie.
Myślę że jest w tym wszystkim jeszcze bardzo ciekawe „po trzecie”. PP zaproponowała konkurs w warzeniu CZESKIEGO pilsa, a jak wiadomo czeskie piwa to diacetyl. 🙂
To na pewno celowa prowokacja. 🙂
Swoją drogą, gdyby Kopyr podniósł rękawicę, to pojedynek mógłby skończyć się powstaniem dwóch naprawdę ciekawych piw.
Racja, trzeba dopisać 🙂
No no, robi się ciekawie. Chętnie wypiję maślanego pilsa, a nawet dwa jeśli dobre
Szkoda że Kopyr wyzwania nie podjął -ale nic nie stoi na przeszkodzie aby Pracownia uwarzyła Sępowe piwko:) Tylko że jak przebiją Sępa w goryczce i masełku (czego ja chyba w piwie nie wyczuwam) to zabiją brać piwną:)
Sępowe już jest uwarzone. Nazywa się And Rus i będzie miało niedługo premierę. :).
Bartoszu a poradź mi -jakie piwo z ogólno dostepnych ma dużo masła w zapachu. Żeby była pewność że występuje tam. Bo z chęcią bym sprawdził jak to u mnie z wyczuciem tego masełka jest. Żelazo mi nie przeszkadza. Masła w Prometeuszu nie wyczułem (ale piłem ciepłe piwo-moze dlatego).
javiki
Jeśli nie wyczułeś w Prometeuszu to już nie wyczujesz nigdzie i to nie jest sarkazm :))
Kolega Smaky78 ma trochę racji. 🙂 W Prometeuszu masło było wyraźnie wyczuwalne, ale nie było to typowe masło, tylko takie karmelki. Rasowe masło jest w Lubuskim, Lubuszu – to jest taki wzorzec. Do kupienia chyba w każdym Piotrze i Pawle.
Proponuje Pyszny Wyrób z Redenu – najbardziej wyczuwalny aromat masła jaki kiedykolwiek miałem. Prócz tego Mc Farmer też z Redenu;)