Co jakiś czas w mediach powraca temat jak to producenci nas oszukują na żywności. Nagłówki tabloidów i tabloidowych serwisów internetowych krzyczą: „Uwaga na ketchup ze szczurów!”, „Burgery z kota w znanej sieci restauracji!”, „Kisiel chciał mnie zabić!” i tym podobne. Dziś znów temat powraca, tym razem pod postacią świńskich odbytów, ale oczywiście przy okazji rykoszetem oberwało również piwo. Znowu.
Artykuł pt. „Tak oszukują nas producenci żywności” pojawił się przed paroma dniami na portalu wp.pl i od razu na początku przywalił z grubej rury:
Lubisz kalmary krojone w krążki? Uważaj, bo być może (…) producenci chcą zaoszczędzić, krojąc w ten sposób… świńskie odbytnice.
Skąd my to znamy.
Przypomnijcie sobie najgłośniejszy wpis w historii tego bloga, w którym odwoływałem się do artykułu (również z wp), któremu przypisuje się stworzenie słynnego mitu o żółci bydlęcej.
Wiesz co pijesz? Tak ci się tylko wydaje! Co czwarte piwo jest trefne!
Uderzające podobieństwo pierwszych linijek, nieprawdaż?
W artykule o odbytach, temat żółci i spirytusu również został poruszony, a jakże, jako przykład, że nie tylko kalmary udają to, czym nie są.
Poza tym konsumenci powinni uważać na piwo z promocji. Często jest to mieszanina alkoholu z wodą z cukrem, z dodatkiem sproszkowanej żółci bydlęcej dla zachowania goryczy.
Mało tego, nie tylko odgrzewane są w nim stare, oklepane mity, ale na dokładkę pojawia się kolejny, chyba jakiś nowy.
Producenci zwykle sprytnie podrabiają opakowania markowych piw.
Zaraz, zaraz. Czyli mam rozumieć, że Żywiec stojący na półce w sklepie, niekoniecznie musiał zostać uwarzony w Żywcu przez Grupę Żywiec?
No to kurwa gdzie? W Łebskim Browarze? A może Van Pur przemalowuje swoje puszki z Karpackim na biało i rysuje na nich tańczących Krakowiaków? Aha, ale to tylko te z promocji, to luz.
Geneza tego nowego mitu z pewnością leży u podstaw niedawnych aferek związanych z próbami upodabniania się jednej marki do drugiej. Jednak stwierdzenie, że producenci ZWYKLE podrabiają opakowania markowych piw, to zdecydowanie zbyt daleko idąca interpretacja, żeby nie rzec, zwykły kretynizm. Tak się właśnie rodzą idiotyczne i szkodliwe mity. Jeden, czy drugi baran zobaczy gdzieś w sieci informację o tym, że Kujawiak zrobił łudząco podobną puszkę do Kasztelana i dawaj! „Uwaga na podróbki markowych piw!” – klik, klik, klik, i kaska za odsłony leci do kabzy. A ludzie łykają to badziewie jak prawdy objawione.
Najgorsze jest to, że im głupsze teksty, tym szybciej rozprzestrzeniają się po sieci i mediach. Zaledwie od wczorajszego wieczoru, widziałem przedruki lub kopie tekstu o kalmarach w kilkunastu różnych miejscach.
Ja nie twierdzę na 100%, że afera z kalmarami to brednie. Pewność mam tylko co do piwa, bo na tym się znam. Ale sam fakt, że akapit o piwie się w tym tekście pojawił, świadczy o nierzetelności autora i daje mi wyraźny sygnał, żeby nie wierzyć w ani jedno słowo, które jest przez niego napisane.
Mogę zgodzić się za to z ogólną tezą artykułu, że ludzie jedzą gówno. Niestety zdecydowanie częściej tym gównem karmią ich nie producenci żywności, a pseudodziennikarzyny piszące co tylko im ślina na język przyniesie, byleby natrzepać odpowiednią liczbę kliknięć.
Smutne jest to, że w polskiej prasie można napisać każdą bzdurę, jaką tylko się wymyśli. Wystarczy tylko gdzieś w tekście dodać magiczne „choć nie potwierdzono jeszcze tych doniesień…”. Jeszcze smutniejsze jest to, że zawsze większość ludzi w to uwierzy. Kliknie, skomentuje, udostępni.
Choć nie potwierdzono jeszcze tych doniesień, ludzie w większości są idiotami.
To nie dziennikarze, a stażyści 🙂
W tekście nie ma słowa o dziennikarzach, 😉
Przeczytałem artykuł z wp, o którym piszesz, ale nie znalazłem tych cytatów, na które się powołujesz. Czyżby tekst został zmieniony?
Wypij sobie piwko, uspokój się i przeczytaj jeszcze raz 😉
Wypiłem i rzeczywiście pomogło. To albo po prostu teraz czytałem na kompie, a nie w wersji mobilnej w drodze do domu. 🙂
Drób, antybiotyki, taka teoria.
Poziom internetowych artykułów w tzw. portalach informacyjnych jest gorszy niż w prasie brukowej – większa konkurencja. Kto wymyśli głupszy i bardziej szokujący tytuł ten wygrywa. Liczą się tylko i wyłącznie odsłony. Informacja – jaka informacja? Kto teraz o to dba? Nie ma przecież po co. Nienawidzę za to tych pseudodziennikarzy – stażystów, sketyniałych idiotów i ignorantów. Najgorzej, że za parę lat tacy będą prowadzić programy i wiadomości w tv a przez to będą kreować bezmyślną rzeczywistość.
Z drugiej strony, nie pisaliby głupot, gdyby nie było na nie popytu. Trzeba sobie zadać pytanie, czy takie artykuły są pisane przez idiotów, czy też może raczej… dla idiotów.
Są pisane przez cyników bez honoru wykorzystujących łatwowierność ludzi. Może i dobrze tak, z czasem coraz mniej ludzi będzie merdiom ufać. Pamiętam jak dostałem dawno temu obuchem po twarzy kiedy okazało się że coś w sprawie czego przyjąłem dyskurs medialny za swój okazało się całkiem na odwrót. Dobrze się stało bo otrzeźwiałem.
Bo po prostu w dzisiejszych czasach dziennikarz to ktoś kto się nie zna, ale nie zna na wszystkim. Więc o wszystkim może napisać. A że bzdury to co z tego? Cytując klasyka: tępy lud to kupi. W związku z tym niezmiennie bawi mnie oburzenie gdy ktoś takiemu głupkowi (czy to z gazety czy z bloga) wytoczy proces o zniesławienie – no sorry ale głupota boli.
Sprostowanie – plotki do dodawaniu żółci do piwa pamiętam jeszcze z końca la t siedemdziesiątych XX w., więc nie jest to wynalazek wp.pl.
Jasne, że nie. Co ciekawsze, to nie jest plotka funkcjonująca tylko w Polsce, ale to wp.pl ją rozdmuchało w Polsce na tak ogromną skalę, więc to im przypisuje się jej stworzenie.