Shower Beer – żarty z holocaustu, czy wielkie nieporozumienie?

W polskim środowisku piwnym wybuchła bomba. Nie pierwsza, której zapalnikiem jest kontrowersyjna etykieta, ale o chyba najmocniejszym dotąd ładunku emocjonalnym. Dotyczy bowiem najdrażliwszej z możliwych kwestii – holocaustu. Siłę rażenia dodatkowo potęguje fakt, iż zdetonowana została przez browar warzący w… Austrii.

Ale po kolei.

Słoweński browar Bevog, warzący w Austrii, opublikował etykietę swojego nowego piwa „Shower Beer”.

źródło: facebook.com/bevogbrewery

źródło: facebook.com/bevogbrewery

Jak widać, przedstawia ona wychudzoną postać o trupiej twarzy, siedzącą pod prysznicem wypełnionym zielonymi oparami z puszki. Z czymś Wam się to kojarzy? Myślę, że nawet u tych, którzy na lekcjach historii zajmowali się wyłącznie pisaniem liścików miłosnych do koleżanek z pierwszych ławek, taki obraz wzbudzi skojarzenia jednoznaczne.

Na facebookowym profilu browaru zawrzało. Polscy piwosze odsądzają browar od czci i wiary, a administrator dwoi się i troi w odpieraniu zarzutów. Mnie zastanowiło w tym jednak coś innego.

Wszystkie zarzuty przeciwko grafice skierowane są przez Polaków. Fani browaru z innych krajów zareagowali typowo, jak na kolejne nowe piwo – pytając kiedy będzie, czy oznaczając swoich znajomych. Nikt nie zauważył tak oczywistej dla nas, Polaków, aluzji.

Czy zatem jest możliwe, że my jako naród bardzo mocno doświadczony przez zło nazizmu widzimy pewne rzeczy inaczej, niż inni? Na pewno tak. Pytanie tylko, czy właśnie dlatego wyłącznie my dostrzegliśmy ukrytą na etykiecie celową aluzję do holocaustu, czy też może z racji naszego przewrażliwienia na tym punkcie dorobiliśmy sobie ideologię do żartobliwej, niewinnej grafiki?

Wszak browar tłumaczy, iż „Shower Beer” to slangowe określenie dla relaksującej kąpieli po ciężkiej pracy lub przed imprezą. Wychudzona postać to osobnik łączący nowe piwo z pozostałymi dwoma piwami serii, na których etykietach również się pojawiał, już bez żadnego ukrytego kontekstu. Zielone opary to natomiast nic innego jak buchające aromaty chmielowe, bo przecież Shower Beer to Double IPA.

źródło: facebook.com/bevogbrewery

źródło: facebook.com/bevogbrewery

Nie wiem jak jest naprawdę, ale muszę przyznać, że dla mnie to tłumaczenie brzmi dosyć wiarygodnie. Zupełnie niewiarygodne jest natomiast to, że nikt z ludzi pracujących przy projektowaniu piwa nie zorientował się, jak dramatyczna może być interpretacja jego etykiety w kontekście historycznym, biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, gdzie to piwo powstało. Tu nie ma dla browaru żadnego usprawiedliwienia.

Niestety, nawet jeśli cała sprawa okaże się tylko niefortunnym zbiegiem okoliczności i browarnikom uda się uciec przed wizerunkiem nazistowskich żartownisiów, to w najlepszym wypadku zostaną zapamiętani w Polsce jako niedouczeni idioci bez wyobraźni. Niby trochę lepiej, ale i tak u nas są już raczej skończeni.

P.S. Chwilę po opublikowaniu tego tekstu etykieta piwa i cała dyskusja została usunięta z profilu browaru.

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

19 comments

  1. Jak WFP wybrało sobie na bohatera komunistycznego zbrodniarza Che Guevarę to takiej wrzawy nie było, więc ta wrażliwość Polaków na totalitaryzmy jest dosyć wybiórcza. A co do tłumaczeń Bevoga to też wydają mi się wiarygodne, szczególnie po zestawieniu tej ety z poprzednimi, ale fakt – jak człowiek patrzy na tę grafikę to dość dramatyczne skojarzenia mu przychodzą do głowy… Ale to może dlatego, że już przynajmniej trzecie pokolenie Polaków jest bombardowane wycieczkami szkolnymi do Oświęcimia, a temat ciągle przewija się w mediach (i słusznie), a w innych krajach tego nie ma.

  2. Gdyby Ernesto Guevara był Niemcem lub Ruskiem, to odbiór przez Polaków byłby inny. Tak samo, jak większości Polaków ni ziębi, ni grzeje, że gdzieś w Afryce codziennie zabijają setki murzynów. Gdyby jakiś polski browar nazwał swoje piwo Hutu, myślę, że nikt w polskim świecie piwnym nie robiłby zadymy, bo jesteśmy daleko, nas to nie dotknęło, a poza tym, do czarnoskórych mamy takie a nie inne podejście. Ktoś w którymś komentarzu wspomniał słowo 'lager’, nam ono ten powinno kojarzyć się jednoznacznie … z obozem!

  3. Wiesz, tłumaczenie treści etykiety mógłbym przyjąć za wiarygodne, tj. że naprawdę przedstawia jakąś tam ich maskotkę-trupa w sytuacji nawiązującej to nazwy piwa. Ale ten martwy robal nad ich logiem trochę psuje całe wyjaśnienie.

  4. Chciałbym nieśmiało zauważyć, że Bevog jest, de facto, browarem słoweńskim warzącym piwo w ojczyźnie Hitlera i Eichmana (oraz kilku innych prominentnych faszystów). Tak, że skojarzenia w rodzaju: kraj pochodzenia – wymowa etykiety, są naciągane. Mnie się podoba!
    A wszystkich przewrażliwionych proszę o nie jeżdżenie na narty do Austrii (i to już nie jest żart, bo miałem wiele kontaktów zawodowych i prywatnych z tamziemcami i nie znam bardziej ksenofobicznej i nadętej nacji)

  5. Bardzo sensowny komentarz. Tak to jest że jesteśmy narodem zafiksowanym na Hollocauście (oczywiście nie bez przyczyny ale jednak) kiedy większość Europy poszła już na przód i pomimo znajomości historii nie widzą wszędzie nazistów i obozów koncentracyjnych. Natomiast faktycznie etykieta mogła nasuwać idące w tą stronę skojarzenia i fajnie że browar wziął to pod uwagę.

  6. O ile nawiazanie do Che nie jest tak jednoznaczne bo w latynowskiej ameryce byl niejeden komuninstyczny i nie tylko partyzant – tam do dzis jest niejedna organizacja walczaca o jakas sprawe, chociaz Che jest najbardziej znany, o tyle chuda postac w oparach gazu pod prysznicem kojazy sie jednoznacznie….nawet jezeli to nie bylo zamierzone to zbijanie marketingowego kapitalu na skojazeniem ze smiercia milionow jest nie na miejscu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *