Tak, jak co roku wiadomo, że Marsz Niepodległości zakończy się jedną wielką rozpierduchą Warszawy, tak co roku pewne jest, że ktoś gdzieś się wyłamie i zacznie sprzedawać Grand Championa przed datą oficjalnej premiery, co z kolei wywoła burzę w internetach i znów podzieli piwoszy na kilka obozów.
W tym roku, obserwując wydarzenia nieco z dystansu, zebrałem pięć najczęstszych typów reakcji na wieść o tym, że Grand Championa 2014 można kupić już tydzień przed premierą. Oto one.
Świętoszek
Opublikowałeś zdjęcie z butelką Grand Championa wcześniej, niż 6 grudnia o 18:00? Nie daj Boże otwartą? Piwna Inkwizycja już Cię namierza! Ten typ zbeszta Cię jak Korwin młodego lewaka, a potem wygłosi kilkuakapitowe kazanie na temat tradycji rzymsko-chrześcijańskich zakorzenionych w naszej kulturze, a które Ty miałeś czelność zbezcześcić, kupując i otwierając piwo przed jedyną słuszną, przykazaną przez Pana godziną premiery. Do tego dorzuci garść banałów o równości szans, poszanowaniu cudzej pracy, niszczeniu marzeń, psuciu dzieciństwa i takich tam.
Sam od tygodnia codziennie odwiedza wszystkie Tesco w swoim mieście, sprawdzając, czy aby Grand Champion nie został już omyłkowo wystawiony na półkę. Tak naprawdę wkurwia go fakt, że inni już dawno piwa spróbowali i zdążyli się tym pochwalić na fejsie, a na jego zadupie jeszcze nie dojechało. Gdyby tylko miał możliwość, kupiłby od razu karton, a pierwszą butelkę opróżniłby zaraz po wyjściu, za sklepem, tak, żeby nikt nie widział.
Spiskowiec
Chyba nowa grupa, bo nie przypominam sobie jej z lat ubiegłych. Głosi teorię, że GŻ celowo wypuściła to piwo wcześniej, by zyskać na rozgłosie. Serio, oni naprawdę są przekonani, że święte oburzenie kilku blogerów i paru pieniaczy na piwnym forum, zainteresuje kogokolwiek poza nimi samymi, i od jutra wyciek Grand Championa będzie głównym tematem wydania specjalnego TVN24, oraz wieczornych Wiadomości. Ci sami ludzie prawdopodobnie są przekonani, że lądowanie na Księżycu nagrano w kawalerce na Mokotowie, a Michael Jackson żyje, tylko z powrotem zmienił się w Murzyna i zamieszkał na bezludnej wyspie w obawie przed wierzycielami.
Luzak
W tym roku zdecydowanie najpowszechniejszy typ reakcji. Doświadczony degustator, który z niejednego krzaka chmiel jadł i z niejednej kadzi piwo pił. Niby ma wyjebane, niby ma tyle premier w roku, że jakieś korpo-siki pod płaszczykiem piwa rzemieślniczego go nie interesują, niby w ogóle go ta premiera nie jara, na piwo niby wcale nie czeka, a Mikołaj nie istnieje, a nawet jeśli istnieje, to jest przereklamowany. No i oczywiście, co najważniejsze, MUSI dawać temu wyraz POD KAŻDYM dotyczącym Grand Championa postem w internecie. W efekcie, wbrew swoim oczekiwaniom, wychodzi na najbardziej spiętego ze wszystkich.
W głębi duszy, podobnie, jak Świętoszek, chciałby spróbować tego piwa wcześniej, ale jest zbyt dumny i zbyt leniwy, żeby ruszyć dupę na miasto i go poszukać. W końcu jednak nie wytrzymuje i idzie do Tesco pod pretekstem kupienia marchwi, papieru toaletowego, czy czegotamkolwiek, gdzie niby zupełnym przypadkiem napotyka na Grand Championa. Oczywiście kupuje go, bo przecież ma wyjebane na tę całą premierę.
W końcu daje ostateczny wyraz swojej obojętności, publikując na fejsuniu fotkę Grand Championa w szkle, okraszoną komentarzem w stylu: „W ogóle mnie to piwo nie interesuje, ale robiąc zakupy, przypadkiem oparłem się o regał i piwo samo wpadło mi do koszyka, także paczcie i płaczcie, jak je sobie piję przed premierą i jak bardzo mam na nią wyjebane.”
Śmieszek
Ma tendencję do żartowania sobie z wielkich spraw, przez co wzbudza niechęć zarówno u Świętoszków, jak i u Luzaków. Przez pierwszych jest postrzegany, jako infantylny pajac niezdający sobie sprawy z powagi sytuacji, ci drudzy z kolei widzą w nim prowokatora próbującego budować sobie fejm za pomocą głupkowatych i wcale nieśmiesznych komentarzy. Generalnie jest to szkodnik wyśmiewający i depczący tradycję lub błazen, mniej lub bardziej świadomie tańczący pod batutą wielkiej korporacji. Oczywiście należy go bezwzględnie i szybko stłamsić, przedstawiając mu własny, słuszny, punkt widzenia.
Normals
Ciężko oszacować realną liczbę reakcji tego typu, gdyż jego podstawową reakcją jest brak reakcji. Normals spojrzy, przeczyta info, wzruszy ramionami, ewentualnie zaśmieje się z kilku komentarzy typów wymienionych powyżej, po czym powróci do dalszego scrollowania facebooka lub innych codziennych zajęć. Prawdopodobnie jest szarym, nudnym, szczęśliwym człowiekiem, posiadającym własne życie, więc nie ma sensu się nim dłużej zajmować.
No to jak moi drodzy, do którego typu się zaliczacie?
A może zauważyliście jeszcze inne, ciekawe reakcje?
No właśnie. A smaczne jest, bo nie ukrywam żem ciekaw wielce.
Nie mogę powiedzieć, bo mnie Inkwizycja dopadnie. 😉
Nobody expects the spanish inquisition.
Myślę że normalsi nawet nie skomentują żeby nie wyjść na Luzaków 😛
Powiedz, przed Inkwizycją Cię obronię. Albo ja będę musiał Cię dopaść jak nie powiesz…;>)
Noo…
Już w chwili ogłoszenia wyników Birofilii 2014 wiedziałem, że nie pobiegnę po te piwo do sklepu. Dzień premiery, choć znany, jest mi doskonale obojętny.
Poszedłem, kupiłem dwie butelczyny, jedną otworzę sobie w urodziny (czyli przed premierą), a drugą poleżakuję 🙂
Zdecydowanie bardziej wyczekuję premiery Saint No More od AleBrowaru :p
U mnie grand Championa nie da się kupić. Obsługa oznajmiła, że produkt jest zablokowany do sprzedaży, aż do dnia premiery 🙁
W Krakowie wczoraj już poblokowali sprzedaż byłem w 3 Tescach i nic. Jeszcze tylko 4dni….dam rade!
PG
A byłeś w Tesco na ul. Wybickiego?
Ja dzisiaj byłem i kupiłem, chociaż nieoficjalnie… Kasjerka nie mogla skasować, więc poszła sprawdzić cenę na półkę i skasowała inne piwo w tej samej cenie.
A będziesz Bartku jutro gdzieś na „oficjalnej” premierze?Ja rozważam PW Gdańsk albo Pułapkę (jeśli tam będzie)?
Całkiem dobre to piwo, a nawet bardzo dobre. Trafiło w mój gust bo akurat lubie słodkie piwa. Znalazło się u mnie przypadkiem bo narzeczona w Tesco pracuje i mi na Mikołaja przyniosła. Może ktoś wie czy to edycja limitowana czy jeszcze będzie je można gdzieś dostać?
NO ja również mogę powiedzieć że mi posmakowało t piwo i przypadło de mojego gustu….
Marsz Niepodległości NIGDY nie skończył się „WIELKĄ rozpierduchą Warszawy”.
Ok, malutką.