OYSTER STOUT – Flying Dog Pearl Necklace

Powoli docieramy już do półmetka dzisiejszych blogowych degustacji, więc na zamknięcie pierwszej części proponuję coś naprawdę specjalnego, mianowicie Stout Ostrygowy na przykładzie piwa Pearl Necklace z amerykańskiego Flying Doga.

Oyster Stout nie jest co prawda klasyfikowany jako odrębny styl Stoutu, a raczej traktowany jest jedynie jako wariacja na jego temat. Jest to jednak tak ciekawa i osobliwa, słynna, a jednocześnie bardzo rzadko spotykana odmiana Stoutu, że warto poświęcić jej jeden z dzisiejszych wpisów.

Za flagowego przedstawiciela stylu uważany jest Martson’s Oyster Stout, który przez BJCP zaliczany jest do kategorii Sweet Stout. Tak się jednak przewrotnie składa, że piwo Martsona wcale ostryg nie zawiera, a swoją nazwę zawdzięcza temu, że po prostu dobrze się z nimi komponuje podczas degustacji. Jest to także najzwyklejszy chwyt marketingowy mający wzbudzić ciekawość i zainteresowanie klienta.

Są jednak piwa, które rzeczywiście warzy się lub leżakuje przy użyciu prawdziwych ostryg. Jednym z przedstawicieli tego nurtu, do którego udało mi się dotrzeć, jest Pearl Necklace – nowość z amerykańskiego browaru Flying Dog.

Według strony producenta piwo warzone jest przy wykorzystaniu lokalnych ostryg z rzeki Rapahannock we wschodniej Wirginii. Nie podano jednak w której fazie produkcji piwa zostały one zastosowane.

Przy okazji obcowania z Pearl Necklace nie należy zapominać, że ostrygi są uważane za  jeden z najlepszych afrodyzjaków, do czego zdaje się mocno nawiązuje bardzo sprośna w slangu seksualnym nazwa piwa. (ciekawskich odsyłam do wujka Google 😉 )

Piwo: Pearl Necklace Oyster Stout
Browar: Flying Dog
Ekstrakt: 12% wag. (?)
Alkohol: 5,5%
Skład: woda, słody: palony jęczmienny, Midnight Wheat, Cara-Pils, Black, chmiel: Perle, ostrygi, drożdże.
IBU: 35

Kolor: Czarny, nieprzejrzysty, tak jak należy.

Piana: Wysoka, drobnobąbelkowa, niezbyt trwała. Opadając lekko brudzi szkło. Pozostawia po sobie grubą otoczkę i cienki meszek na powierzchni piwa.

Zapach: Mocno palony, kawowy z odrobiną słodkich owoców i karmelu. Jeśli ktoś się spodziewa owoców morza, może się zawieść.

Smak: Całkiem łagodny i lekki jak na Stout. Dominują nuty palone, jednak brakuje nieco podstawy słodowej, przez co momentami można odnieść wrażenie wodnistości. Finisz goryczkowy, mocno palony, kawowy. Gdzie te ostrygi?

Wysycenie: Z początku może nieco zbyt duże, ale szybko się normuje i do końca jest już w porządku.

Opakowanie: Chyba wizualnie najbrzydsza etykieta Latającego Psa, ale oczywiście i tak wspaniała! 😀 No i ta genialna dwuznaczna nazwa!

Można by powiedzieć „z wielkiej chmury mały deszcz”. Fajny, lekki Stoucik, pije się świetnie i bardzo szybko, ale spodziewałem się czegoś więcej, czegoś co mnie zaskoczy, porazi lub ujmie. nic takiego jednak się nie stało. Mimo, że piwo wypiłem ze smakiem, pewien niedosyt pozostał.

Ocena: 

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

2 comments

  1. Pingback: IMPERIAL/AMERICAN STOUT: Williams Brothers Profanity Stout | Małe piwko

  2. Pingback: FOREIGN EXTRA STOUT/TROPICAL STOUT: Lion Stout ze Sri Lanki | Małe piwko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *