Orka to piwo, na które czekałem z dużym zniecierpliwieniem. Po pierwsze dlatego, że styl, który reprezentuje jest jednym z moich ulubionych, a jednocześnie rzadko w Polsce spotykanych, po drugie dlatego, że po wielkim rozczarowaniu, jakie przyniósł ze sobą Sęp, Orka miała pokrzepić moje serce, a jednocześnie odbudować moje nadwątlone zaufanie do produktów widawskich Kolaborantów. Przy okazji postanowiłem sobie również podumać nad problematyką nazewnictwa stylu, który Orka reprezentuje.
Orka to według producentów piwo w stylu Cascadian Dark Ale, który za sprawą AleBrowaru i ich Black Hope – pierwszego polskiego piwa w tym stylu, jest w Polsce szerzej znany jako Black India Pale Ale. Nazwa stylu od dawna budzi sporo kontrowersji i tak naprawdę do dziś nie ustalono, która z nich jest najbardziej trafna, więc najczęściej są używane wymiennie. Ja uważam, że żadna z nich nie jest dobra i wybieram opcję trzecią, czyli India Black Ale. Dlaczego? Według mnie jest ona najprostsza, najbardziej obrazowa i elastyczna.
Black India Pale Ale to językowe dziwadło, które w polskim tłumaczeniu brzmi: „Czarny Indyjski Jasny Ejl”. Trochę to głupkowate, aczkolwiek nie pozbawione zwolenników:
Nazwa Cascadian Dark Ale w sumie jest spoko, ale może mylnie sugerować, że jedynym słusznym chmielem, którego można użyć do tego stylu jest odmiana Cascade. Ja wiem, że to nieprawda, niektórzy z Was pewnie też wiedzą, ale większość jednak tego nie wie, więc po co wprowadzać niepotrzebny zamęt i dezinformację?
Dlatego też optuję za nazwą India Black Ale (IBA) i każde moje piwo uwarzone w tym stylu taką nazwę będzie nosiło, gdyż dla mnie jest to po prostu czarna wersja IPA.
Istnieje jeszcze czwarta szkoła, utożsamiająca IBA z American Stoutem, czyli stoutem chmielonym amerykańskimi odmianami. Ma ona pewne uzasadnienie, gdyż India Black Ale uchodzi w powszechnej opinii za piwo wymyślone przez Amerykanów, więc naturalną koleją rzeczy powinno opierać się na ichniejszych chmielach, z kolei przypisanie stylu do rodziny stoutów wiąże się z dość podobnym profilem smakowym i składem zasypu słodowego. Jednak, jak słusznie zauważył Marcin Chmielarz w komentarzu pod tekstem, prawdziwy rodowód IBA pochodzi z Wielkiej Brytanii. Mamy zatem solidny argument przeciwko nazwie American Stout, czyli podobnie jak w przypadku Cascadian Dark Ale – wprowadza ona w błąd oraz z automatu zamyka drogę dla chmielenia tego stylu odmianami innego pochodzenia, niż amerykańskie. Skoro wariacji na temat IPA jest praktycznie tyle, ile krajów pochodzenia odmian użytych do jej chmielenia, to moim zdaniem tak samo powinno być z IBA, no bo jeśli dajmy na to któryś z piwowarów wpadłby na pomysł aby nachmielić piwo w stylu American Stout np. odmianami czeskimi, to pojawiłby się podobny problem z nazewnictwem, jak w przypadku Black India Pale Ale. A tak, będziemy mieli po prostu CIBA 🙂
Skoro wszystko już jasne (choć ciemne), to teraz do rzeczy:
Piwo: Orka Killer Whale
Browar: Kopyra & Widawa
Ekstrakt: 16% wag.
Alkohol: 6,2% obj.
Skład: woda, słody: pale ale, monachijski, pszeniczny, pszeniczny czekoladowy, Caramunich®; chmiel: Amarillo® (US), drożdże Safale S-04.
Piwo ciemne, górnej fermentacji, niepasteryzowane, niefiltrowane, single hop, czyli chmielone przy użyciu tylko jednej odmiany chmielu (Amarillo). Zalecana temp. spożycia: 10-14°C.
Kolor: Ciemny, praktycznie nieprześwitujący. Momentami migają jedynie brązowo-brunatne przebłyski.
Piana: Niewysoka, drobnopęcherzykowa, beżowa, średniotrwała. Pozostawia po sobie jedynie okrąg, który utrzymuje się do samego końca degustacji.
Zapach: Przepiękne połączenie cytrusowego aromatu chmielowego z mocną palonością, tytoniem i kawą. Gdzieniegdzie pojawiały się zarzuty o mocny aromat popiołu, dymu papierosowego, czy nawet mokrej popielniczki. Jest w nich sporo prawdy, zarówno przy wersji lanej jak i butelkowej, ale nie demonizowałbym tego. Mi ten aromat nie przeszkadza, choć sam nie palę i dymu tytoniowego nie lubię, to tu akurat sprawia mi przyjemność.
Smak: Tożsamy z aromatem, czyli gorzka czekolada, palone ziarna kawy, odrobina tytoniu i fajna, o dziwo stonowana chmielowa goryczka, za to podbudowana goryczką paloną.
Odczucie w ustach: Piwo jest wytrawne, tak bardzo mocno palone, że aż lekko piekące w przełyku i rozgrzewające w żołądku, powoduje wrażenie oddychania dymem. Wysycenie jest niskie, pod koniec bardzo niskie. Goryczka chmielowa intensywna, wyraźna, ale nie dominująca i niezalegająca, goryczka ze słodów palonych jest mocniejsza, ściągająca, długotrwale zalegająca, tytoniowo-popiołowa, ale przyjemna.
Opakowanie: Fajna, zgrabna buteleczka 0,33l w cenie ok. 8 złotych, etykieta jak zwykle u Kolaborantów bardzo dobra, pełen komplet informacji i apel o okazanie Orce szacunku poprzez spożywanie jej w odpowiedniej temp. Elegancko.
Podsumowanie:
wersja. 1: Był kiedyś taki film Jima Jarmusha „Kawa i papierosy”. Podejrzewam, że to piwo byłoby idealnym towarzyszem seansu.
wersja.2: Piwo smakuje jak dobre cygaro.
A jak Wam smakowała Orka?
Macie jakieś swoje typy na nazwę dla tego stylu piwa?
„Ma ona pewne uzasadnienie, gdyż India Black Ale zostało wymyślone przez Amerykanów” – a właśnie że nie, czarne piwo smakujące jak pale ale z Burton wymyślili oczywiście Anglicy. 1888 rok – wtedy na pewno było na rynku.
O kurczę, tu mnie zaskoczyłeś. Pisałem z czapy i nawet nie przyszło mi do głowy, żeby to sprawdzać. Byłem pewien, że to wymysł Amerykanów. Dzięki za czujność. Trzeba będzie edytować. 😉
Źródełko: http://barclayperkins.blogspot.co.uk/2010/03/black-ipa.html
Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że wtedy to piwo furory nie zrobiło i zostało praktycznie zapomniane. Amerykanie wymyślili je na nowo, najprawdopodobniej nie wiedząc że coś takiego już było wcześniej.
Cieszy mnie, że nie jestem jedynym który preferuje nazwę India Black Ale :). Problematykę tego stylu opisywałem u siebie: http://www.portery.pl/2012/11/black-ipa-czy-mocno-chmielony-porterstout/
Czyli trochę racji z tymi Amerykańcami miałem. 🙂
Ja również się cieszę, że podzielasz moją opinię. Nazwa IBA jest bardzo spoko.
Pingback: Dlaczego nowy wadliwy Shark jest lepszy od “udanego” starego? | Małe Piwko Blog
właściwie to jest Cascadian India Porter – skoro czuć nuty palone to nie smakuje jak India Pale Ale 😉
Lekka paloność w CDA jest chyba dopuszczalna. Tu faktycznie jest on na zbyt wysokim poziomie, ale tak już jest z piwami od Kopyra. Muszą mieć wszystkiego dużo. 🙂