Dziś po pracy postanowiłem rozruszać co nieco bagażnik i pojechałem sobie na przejażdżkę rowerową. Po zrobieniu paru ładnych kilometrów, wróciłem spocony i spragniony do domu gdy przypomniałem sobie, że w lodówce czeka na mnie zimne piwko, którego w dodatku jeszcze nigdy nie piłem! Nie zastanawiając się długo sforsowałem drzwi do lodówki, wyszarpałem piwo, przelałem, sfotografowałem, wziąłem duuuuużego łyka i…
Piwo Maćkowe Tradycyjne Jasne znalazłem zupełnie przypadkiem w pewnym sklepie samoobsługowym w niewielkim górskim miasteczku. Marka „Maćkowe” nie była mi obca, piłem wcześniej zarówno wersję miodową, jak i malinową, natomiast zwykłego jasnego Maćkowego nie widziałem nigdy wcześniej. Wiedziałem mniej więcej, czego mogę się spodziewać, mając w pamięci średnio udane wersje smakowe. Nie zastanawiając się jednak długo wrzuciłem piwo do koszyka, wziąłem do domu, gdzie przeleżało sobie parę tygodni. Pech chciał, że dwa dni temu włożyłem je do lodówki, a jeszcze większy pech sprawił, że dziś po powrocie z wycieczki rowerowej było jedynym zimnym piwem jakie miałem…
Piwo: Maćkowe Tradycyjne Jasne
Browar: Sulimar
Zawartość ekstraktu: b/d
Zawartość alkoholu: 5% obj.
Skład: woda, słody jęczmienne, chmiel.
Pasteryzowane. Swobodnie dojrzewające (cokolwiek to oznacza).
Kolor: Ciemnozłoty, klarowny. (Jak się później okaże, jest to jedyna pozytywna rzecz w tym piwie.)
Piana: Sycząca, gruboziarnista i wodnista. Znika bardzo szybko. Do zera.
Zapach: Nieintensywny. Mdła słodycz z warzywami plus charakterystyczny dla niektórych tanich piw słodki zapach syntetycznego miodu.
Smak: Okropny. Najpierw pojawia się kwaśność kiszonej kapusty, jakby piwo było zepsute, po chwili dochodzi mdła słodycz i coś, czego w piwie nie toleruję, czyli posmak gotowanych warzyw. W efekcie otrzymujemy kiszony kapuściano-selerowy ulepek. Od razu widać, że nie jest to fortunne połączenie.
Wysycenie: Bardzo wysokie. Syczy, rozwala pianę i osadza się na ściankach szkła. Ucieka szybko.
Opakowanie: Nic ciekawego. Podobne do pozostałych „Maćkowych”. Etykieta ogólnie ładna i prosta, kojarzy się z domowymi przetworami. Z tyłu brak info o ekstrakcie, kapsel goły, butelka bezzwrotna. Cena za wysoka – ponad 3zł.
Człowiek spragniony, umęczony po całym dniu, a nawet tygodniu pracy i kilkudziesięciu kilometrach na rowerze, chce się napić dobrego zimnego piwa, a tu coś takiego. Piwo, które w takiej sytuacji nie smakuje musi być naprawdę beznadziejne. Coś strasznego… Nie polecam nikomu! Ledwo dopiłem, tylko dlatego, że bardzo mi się chciało pić. W każdym innym wypadku nie dałbym rady.
Pingback: POLSKA (560): | -Ahoj Pane Havranek! Čo si dáte na pitie? ………. -Małe piwko!