Jeszcze nie tak dawno temu zarzekałem się, że nie będę już kupował każdego nowego piwa jakie wpadnie mi w zasięg wzroku, żeby tylko „zaliczyć” kolejną pozycję do kolekcji. Szybko odszedłem od nowego postanowienia, kiedy spotkałem w Toruniu nowe piwo z browaru Krajan. Nie to, żebym był jakimś wielkim fanem browaru, ale z racji mieszkania przez kilka lat w kujawsko-pomorskim, pałam do niego pewnym niezrozumiałym dla mnie sentymentem. I tu od razu na początek moja rada: warto jednak czasem trzymać się swoich postanowień.
Od czasu „afery” z Sępem i rzekomym niedoleżakowywaniem piw, w piwnym środowisku panuje istny spokój i sielankowa atmosfera, a jedynym wydarzeniem budzącym jako takie poruszenie i lekko złośliwe komentarze było pojawienie się nowego piwa z Browarów Łódzkich – Ludowego na Miodzie. Przyczyna drwin jest prosta. Bystrzaki z Łodzi dostrzegli na rynku prawdziwą niszę w kategorii piw miodowych i słusznie postanowili ją wypełnić.
Podobnie sprawa wyglądała zapewne z piwem, które mam okazję dzisiaj degustować. Browar Krajan zdecydował się zaskoczyć swoich klientów i wypuścić niespotykane od dawna na polskim rynku piwo Niefiltrowane! Refleks naprawdę godny podziwu, w związku z czym w tytule notki umieściłem moją delikatną propozycję/sugestię lekkiej kosmetyki nazwy. Jeśli Browar Krajan ma ochotę skorzystać, zapraszam, dużo nie wezmę. 😉
Czekając na rychłą i niemniej zaskakującą odpowiedź Łodzi zabiorę się za degustację nowości z Trzeciewnicy.
Piwo: Krajan Niefiltrowane
Browar: Krajan
Ekstrakt: 14,1% wag.
Alkohol: 6,0% obj.
Skład: „Zawiera: słód jęczmienny, chmiel”
Piwo jasne niefiltrowane, pasteryzowane.
Kolor: Ciemnozłoty, pod światło wpada w pomarańcz. Piwo jest tylko lekko mętne, wręcz opalizujące.
Piana: Tu należą się pochwały. Jest wysoka, puszysta i całkiem trwała. Sama czapa nie utrzymuje się bardzo długo, natomiast gruby kożuch pozostaje do samego końca picia.
Zapach: Niestety, tu już nie jest tak kolorowo. Słód i gotowany seler, ewentualnie por. Jest też wyraźny aromat sztucznego miodu, co dziwi, bo piwo nie jest stare, ma datę do 22.03.2013r. W tle czuć również lekko szczypiący alkohol, jednak zdecydowaną dominantą są warzywa.
Smak: No w pierwszym momencie mnie przytkało. Nie cierpię warzyw w piwie, a tu są bardzo wyraźne już od pierwszego kontaktu. Po chwili zanikają, pojawia się słodycz słodowa i ponownie miodowa. Goryczka bardzo delikatna, ale na finiszu znów wyłażą warzywa dodatkowo wzmocnione alkoholową cierpkością. Wykrzywia.
Odczucie w ustach: Piwo pomimo deklarowanych 14% ekstraktu nie powala treściwością, czuć jednak dość wyraźnie wysoki poziom alkoholu. Wysycenie, przy nalewaniu sprawiające wrażenie ostrego, szybko ucieka i staje się niskie i bardzo łagodne, co dobrze wpływa na pianę i ogólną pijalność, ale też znacząco uwydatnia wady piwa, nadmierną słodycz i alkoholowość.
Opakowanie: Na pierwszy rzut oka przyjemne, ładne i całkiem stylowe. Przy drugim już zaczynają drażnić powtórzone zarówno na etykiecie, jak i na kontrze utarte slogany o tradycyjnym warzeniu i naturalnej mętności. Czy ona taka naturalna? Im więcej mnie o niej zapewniają, tym większe są moje wątpliwości. Plus za ekstrakt, natomiast zastanawia mnie podejście do informacji o składzie, która zamyka się w stwierdzeniu „Zawiera: słód jęczmienny, chmiel”. Z tego, co mi wiadomo i o czym niegdyś pisałem, jeśli na piwie pisze się, że „zawiera słód jęczmienny”, to nie dodaje się już nic poza tym, a jeśli chce się podać jeszcze coś, to wypada (należy?) wyróżnić już wszystko.
Być może browar postanowił wyjść na przeciw błędnym przekonaniom niektórych konsumentów, iż jeśli w składzie nie wymieniono chmielu, to piwo chmielu nie zawiera. Jeżeli faktycznie tak było, to trzeba przyznać, że nazwa Bystre Niefiltrowane nie byłaby nadana na wyrost.