EB wraca po latach. Czy jest za czym tęsknić?

Piwo, które przebojem wdarło się na polski rynek na początku lat 90 ubiegłego wieku, by w 2003 roku całkowicie z niego zniknąć. W naszym kraju wciąż cieszy się statusem kultowego. Świadczy o tym chociażby fakt, że dwie skrzynki przywiezione w 2012 roku do toruńskiego Piwexu rozeszły się łącznie w około godzinę. Jedna przez zapisy na facebooku, a druga w zwykłej sprzedaży. Warto wspomnieć, że jedna osoba mogła kupić tylko jedną butelkę i to w cenie 7,50zł! Na czym polega fenomen piwa EB i dlaczego tak wiele osób z nim tęskni? Dzisiejszy artykuł będzie krótką historią wielkiego marketingowego sukcesu i jeszcze większego upadku.

Historia piwa EB rozpoczyna się w roku 1991, kiedy w wyniku prywatyzacji browaru w Elblągu, utworzono spółkę Elbrewery Company Limited, w której większość udziałów przypadła australijskiej firmie Brewpole Pty Ltd. (stąd w herbie piwa znajduje się struś i kangur). Nowy inwestor gruntownie zmodernizował elbląski browar, znacząco zwiększając jego moce produkcyjne. Stworzono również nową markę piwa, która przy zakrojonej na niespotykaną dotąd skalę akcji promocyjnej odniosła wielki sukces.

Reklama EB z 1995 roku:

To głównie dzięki sprawnym i nowatorskim działaniom marketingowym, w połowie lat 90 EB było najlepiej sprzedającym się piwem w Polsce, a roczna produkcja liczona była w milionach hektolitrów. W kampaniach reklamowych brały udział wielkie gwiazdy z Jeanem Reno na czele. Co jest nie bez znaczenia, mimo wielkich nakładów finansowych na reklamę i promocję marki, piwo EB było znacznie tańsze od produktów konkurencji, przez co zjednało sobie wielkie rzesze oddanych fanów.

Reklama EB z Jeanem Reno:

Do końca nie wiadomo dlaczego po tak wielkim i szybkim sukcesie, EB szybko zaczęło tracić swą łatwo zdobytą popularność. Co raz częściej pojawiały się złośliwe opinie, że z racji lekkiego i małowyrazistego smaku pozbawionego goryczki, EB nadaje się głównie dla kobiet w ciąży. Ostatnim właściwie tchnieniem marki w Polsce było wykupienie w 1998 roku przez Grupę Żywiec większości udziałów browaru w Elblągu. Potem było już tylko gorzej. Jeszcze w tym samym roku sprzedaż piwa spadła o kolejne 25%, a w roku następnym podjęto decyzję o zmniejszeniu produkcji o milion hektolitrów. W wyniku ciągłego spadku sprzedaży, pomimo wielu prób odbudowania pozycji EB, w roku 2003 Grupa Żywiec postanowiła ostatecznie zaprzestać jego dystrybucji na polski rynek, co tłumaczono niezadowalającymi efektami inwestycji w markę.

Reklama EB z 1998 roku:

W ten sposób elbląskie piwo zupełnie zniknęło z polskich sklepów i pubów. Nie każdy jednak wie, że cały czas było ono produkowane i to w niemałych ilościach ok 10 tys. hektolitrów, jednak cała produkcja przeznaczona jest wyłącznie na eksport, głównie do Niemiec, USA, Kanady, Rosji oraz Wielkiej Brytanii. Jeszcze w 2012 roku, komunikacja Grupy Żywiec stanowczo wykluczała możliwość wskrzeszenia dystrybucji tej marki w Polsce.

Z racji mojego wieku nie pamiętam smaku pierwowzoru piwa EB z lat 90, miałem za to okazję spróbować piwa z bodaj ostatniej partii dystrybucji ogólnokrajowej. Szczegółów sensorycznych oczywiście nie pamiętam, ale na pewno piwo nie zrobiło na mnie dużego wrażenia. Jeden smutny obrazek z tamtego zakupu zapamiętałem za to bardzo dokładnie. Ostatnie butelki EB zalegały zakurzone na półce, a sprzedawca chcąc pozbyć się ich przed upływem terminu sprzedawał je po złotówce, mówiąc, że to ostatnia szansa na zdobycie tego piwa, a do dwóch sztuk dorzucał jeszcze szklankę Żywca, którą mam do dziś. Tak zakończyła się polska historia pierwszego polskiego piwa koncernowego. Przynajmniej tak się wtedy wydawało.

Na potrzeby bloga udało mi się zdobyć jedną z 40 butelek EB Anno Domini 2012 i sprawdzić, czy warto było wyczekiwać na powrót EB na polski rynek. Oto efekt:

Piwo: EB
Browar: Elbląg
Zawartość ekstraktu: 11,5% wag.
Zawartość alkoholu: 5,2% obj.

Kolor: Jasny, słomkowy, klarowny.
Piana: Wysoka, ale szybko znika pękając grubymi bąblami. Pozostawia bardzo cienką, ledwie widoczną otoczkę.
Zapach: Małowyrazisty. Słodowo-kukurydziany. Lekko wyczuwalny alkohol.
Smak: Słodowy, koncernowy. Można wyczuć dodatki niesłodowe. Na finiszu bardzo wyraźny, gryzący alkohol tworzący nieprzyjemną gorycz.
Wysycenie: Wysokie, mocno szczypie w język i szybko likwiduje pianę.
Opakowanie: Klasyczne. Front w języku angielskim, na krawatce przetłumaczone słynne hasło reklamowe „It’s time for EB”. Co ciekawe, kontra jest po Niemiecku, więc najwyraźniej stamtąd piwo zostało sprowadzone do sklepu. Kapsel złoty z logo EB.

Ocena: 

Kultowe piwo, będące obecnie białym krukiem, za którym jednak nie warto się uganiać. Od samego początku wiedziałem, że wydanie na ten zakup 7,50 zł jest czystym szaleństwem, no ale czego się nie robi dla kochanych czytelników 😉 Przynajmniej mogę Was teraz ostrzec i odwieść od ewentualnego głupiego pomysłu poszukiwania lub kupienia EB w tak astronomicznej cenie. Być może komuś właśnie zniszczyłem życie, wspomnienia i marzenia, ale naprawdę nie warto za tym piwem tęsknić, nawet jeśli darzy się je jakimś dziwnym, niepojętym sentymentem. Niestety (albo i stety) Czas na EB już definitywnie dobiegł końca.

EDIT A.D. 2015: No i stało się, piwo EB wraca na polski rynek. Czy jednak powyższy wpis z 2012 roku stracił na aktualności? Nie sądzę.

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

55 comments

  1. Kampania z Jean’em Reno i jego astronomiczna gaża to początek końca tego piwa. Szczupły i wysoki mężczyzna nie przypominał piwosza, który jest zakochany w złocistym trunku. Zamiast udanej rekomendacji, Reno przyćmił produkt i wyrzeźbił sporą dziurę w budżecie EB.

    Pozdrawiam,
    Smak Piwa

      • EB zginęło od broni którą samo wojowało:) W 91-92 roku w Polsce nie było koncernów, browary były zarządzane przez spółki skarbu państwa i promowane w bardzo sztampowy sposób. EB dostało potężny zastrzyk gotówki od zachodnich inwestorów, nowoczesność browaru pozwalała na niższe koszty produkcji. Pierwsi wpadli na umowy lojalnościowe z lokalami, gadżety i lodówki dla sklepów. Do tego medialna oprawa, dużo angielszczyzny w nazewnictwie i sloganach która wtedy była symbolem lepszego świata. Duży udział puszki w dystrybucji piwa – idealnie wpisali się w potrzeby rynku początku lat 90-tych no i mieli „warsztat” dotąd znany tylko marketingowcom z zachodu Europy. Później pojawiła się GŻ, KP i Carlsberg, którzy mieli jeszccze więcej kasy, jeszcze większe doświadczenie i nie mniej zdolnych pijarowców. Tyskie ruszyło z „Babiczką, która pochazi z Chrzanowa”, Bosman z „10 w skali Bouforta” i dystans zaczął się skracać,a potem przejęcie i decyzja przy białym stoliku o rezygnacjiz marki.

        • Zgadzam się całkowicie. To co napisałeś, to bardzo dobre uzupełnienie mojego wpisu. EB święciło triumfy dopóki nie miało konkurencji, kiedy ona się pojawiła zaczęło być co raz gorzej. Uczniowie przerośli mistrza.

  2. Co do sentymentów – za grosz nie ufam ludziom twierdzącym, że takie a takie piwo koncernowe paręnaście lat temu to była ambrozja, a nie ten sikacz co teraz. Ludzie patrzą na przeszłość zazwyczaj przez pryzmat tego że byli młodsi, i mocno ją (nieświadomie zazwyczaj) koloryzują.

  3. Właśnie wypiłem EB – tez z niemieckim napisem – i zbrzydły mi te sikacze w postaci zywca tyskiego itp. I to nie jest tylko sentyment. EB to piwo a te piwa w Polsce to według Niemców napoje piwopodobne. Kupię EB nawet po 7,5 euro Pozdrawiam

  4. A ja dzisiaj kupiłam 2 butelki EB, za które dałam 18zł ! Pochodzę z Elbląga, urodziłam się na początku lat 90, więc nie było mi dane go spróbować! Jednak na prośbę kolegi pojechałam do centrum, by w jednym z barów (Aquabar) zakupić tak oczekiwane przez niego piwo. Jeszcze nie próbowałam, bo obiecałam, że poczekam z tym do spotkania z kolegą.
    A co do samego Aquabaru – póki co to jedyne miejsce, gdzie w Elblągu można zakupić EB. I co najdziwniejsze, chodzą plotki, że właściciele sprowadzają je z Niemiec. A browar zaledwie 3 km dalej! Przykre… 🙁

      • jakim prawem decydujesz za kogoś czy ma się jarać czy nie? Tobie nie smakuje- ok, ale nie mów innym co i jak mają robić, co ma im smakować.

          • Skoro to Twój dom to go zamknij i wpuszczaj tylko tych, których zaprosisz a nie wpuszczasz wszystkich jak leci i dziwisz się, że myślą inaczej niż Ty. Ale faktycznie piwo EB, jak zresztą jakiekolwiek inne, koncernowe za 7,50 zł to gruba przesada, choć z drugiej strony nie wiem, po ile sprzedaję je dziś w sklepach po reaktywacji. A pamiętacie EB Red? Kojarzę, że mi za bardzo nie podeszło ale młode podniebienie miało swoje wady i nie doceniało nowości. Produkują je jeszcze? Pozdrawiam piwoszy

            • Witam. Widzę tu wpis o EB Red – to jedno z moich ulubionych piw. Chętnie skosztowałbym go znowu, bo wciąż pamiętam jego smak. O ile dobrze się orientuję, produkcja zajmował się Browar w Braniewie. Jeśli ktoś ma wiedzę na temat jego powrotu, to ja proszę o znak. Pozdrawiam piwoszy.

          • No i jest niesmak jak po piwowarskich szczynach. Wpuszczaj na swój blog tylko tych co na wstępie zadeklarują się że będą tobie kadzić i będzie cacy nie zdenerwujesz się że ktoś może mieć inne zdanie. Rolę gospodarza trzeba umieć pełnić.
            Co do piwa – co prawda nie byłem częstym smakoszem piw w młodości dlatego też nie zwracałem uwagi na jak twierdzicie ogromne ilości reklam które miały się pojawiać. Wśród innych rodzajów piw dla mnie EB smakowo się wyróżniało jak pisałem bez reklamy. Swego czasu EB nie było zaraz tak wszędzie dostępne pamiętam że na wyjazdach go szukałem, podobnie jak piwo z Warki było totalnie blokowane przez Żywiec, na południu Polski było nie do kupienia.

  5. Dzisiaj zakupiłem 2 butelki piwa EB, każde po 6 zł i to w sklepie. Zawiera etykietę w języku niemieckim . Ogólnie bardzo mi smakowało przypomniał mi sie smak z przeszłości. Warto było wydać 12 zł.

  6. Pingback: “Kiedyś to to było piwo…”, czyli parę słów o tym, jak pijemy wspomnienia. | Małe Piwko Blog

  7. Pingback: Szybki test: 10,5 (słownie: dziesięć i pół) | Małe Piwko Blog

    • Dokładnie. Wśród wspomnień z lat 90-tych (byłem wtedy gówniarzem i nie znałem smaku piwa) jest właśnie piwo EB, pite przez mojego Tatę na bałtyckiej plaży… To może być nawet paskudne piwo, ale kojarzy mi się z najszczęśliwszymi latami mojego życia, z dzieciństwem. Dlatego na pewno wypiję nie raz EB. Fajnie gdyby jeszcze piwo Hevelius wróciło.

  8. a ja mam prośbę żebyś spróbował drugi raz drogi blogerze, bo wiem z pierwszej ręki że EB lane na eksport a nowa seria mogą się od siebie znacznie różnić.

    Zachęcam do testu i czekam na opinię.

    A.

  9. No i połakomiłem się wczoraj na „nowe” EB. Doskonale pamiętam smak dawnego EB, szczególnie te z połowy lat 90-tych było zupełnie przyzwoitym napitkiem. Ale z tym dostępnym obecnie nie ma wiele wspólnego. Dzisiejsze EB to niestety porażka na całej linii, tandetne, szczynowate piwopodobne „nie-wiadomo-co”. To będzie taka sama klapa, jak próba wskrzeszenia „10,5”.

  10. Piłem kiedyś EB, ale byłem niedoświadczonym studentem. Żadnych wspomnień. Sikacz. Teraz już mi koncernowego kitu nie wcisną. Zastanawiam się jak ludzie muszą mieć zryte mózgi by wierzyć że Tatra, Tyskie czy Lech to piwa. To smutne, bo kiedyś zamawiałem nad morzem w lokalu jedyne co nadawało się do picia – Pilsner Urquell a sprzedawcy powiedzieli (w wieku studenckim) że jest niedobre w smaku, takie gorzkie. Dno.

  11. W dawnych latach piwo EB było moim ulubionym trunkiem.
    Niestety, to co pod tą samą nazwą spróbowałem wczoraj to ogromna porażka. Ni ma nic wspólnego ani ze smakiem dawnego EB, ani z browarem w Elblągu. Smakuje jak siki z Żywca.

    • Mam dokładnie takie samo odczucie. Piłam to piwo w latach 90. Także beczkowe (Red). Smakowało mi wtedy zdecydowanie bardziej niż inne. Koledzy podzielali tę opinię (stąd EB było częstym gościem na studenckich imprezach). Choć piwa od lat za wiele nie pijam, zawsze wspominałam z nostalgią ten trunek (żadne z obecnie dostępnych, których miałam okazję spróbować, nie powala smakiem). Rzuciłam się rzecz jasna na tę wznowioną „ambrozję” 😉 I tu nastąpił mały zonk… To absolutnie nie jest ten sam smak. Niczym się nie różni od wszystkich Lechów, Tyskich itp. Przepraszam, różni się – etykietą. Poza tym niczym. I nikt mnie nie przekona, że kiedyś smakowało lepiej, bo to było kiedyś 🙂 Wtedy obecne „kiedyś” to było „teraz”. I pamiętam dobrze ten smak. To, co teraz znalazłam w puszce, to nie jest to samo, i tyle… Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy kiedyś popijali to piwko. Myślę, że wiedzą, o czym mówię, mówiąc, że to nie jest to samo…

  12. No niestety, wierzyłem do końca że uda się wskrzesić potęgę EB, ale po spróbowaniu stwierdzam, że NI CHUJA! Z takim smakiem nie ma szans! A szkoda, zaznaczę że jestem z Elbląga i chciałbym żeby było inaczej… 🙁

  13. Dodam jeszcze: spróbujcie piwa z Ambera: od tańszego „Amber naturalny” poprzez „Amber chmielowy” na „Złotych Lwach” kończąc. Wszystkie są naprawdę GODNE, a chmielowy kosztuje około 2,5 PLN a smakuje zajebiście! Delikatny lager z prawdziwym chmielem! Polecam.

  14. Spróbowałem. Powiem że wrażenia faktycznie nie robi; ani pozytywnego ani negatywnego. Nie jestem znawcą lecz uważam że legenda przerosła to piwo. Większość z nas ma jakieś wspomnienia z tym piwem lecz dla samych wspomnień nie warto go kupić. Ja jednak będę je kupował choćby dla urozmaicenia „diety piwnej” według mnie dobrze gasi pragnienie, ma delikatny gaz co może dla niektórych być synonimem piw dla kobiet lecz to właśnie sprawia że jest to piwo nadające się na plażę (ale tylko Bałtyku). Nawiasem mówiąc jestem miłośnikiem „czarnej wdowy” czyli innego wyrobu browaru w Elblągu czyli piwa Specjal. Pozdrawiam i smacznego.

  15. Rzeczywiście w latach 90-tych EB było przebojem – głównie ze względu na marketing, bo, jak każde piwo produkowane w ogromnych ilościach (Elbląg i Braniewo), było niestety bez żadnego charakterystycznego smaku, może, jak na owe czasy, wyróżniało się wysyceniem CO2. Ale nie polski rynek wspominam, kiedy myślę o EB – w Obwodzie Kaliningradzkim to był dopiero przebój – „Czas na Jebie” (po rosyjsku brzmi to jeszcze piękniej) słyszał tam chyba każdy, a w sprzedaży piwo zdecydowanie biło na głowę Holstena i Wartsteinera, w owych czasach głównych konkurentów.
    Myślę, że do końca EB na polskim rynku przyczyniła się właśnie jego popularność – GŻ chyba tylko po to wykupiła Elbrewery, żeby posprzątać konkurencję.

  16. A ja własnie spróbowałem EB i mi smakuje . a cena u nas na podlasiu 2,2 zł nie jest duża i z tego co wiem zaczyna schodzic w sklepach

  17. Właśnie popijam EB które wróciło na polski rynek, podobno w serii limitowanej, ale mam nadzieję że na dłużej, a może na stałe na nim zagości. Młodzieńczej fascynacji nie ma, ale przyznać muszę że jest to jedno z lepszych piw jakie piłem od ostatniego roku. Wcześniej bardzo smakował mi trunek Łomża Export, ale od przejęcia tej marki przez Van Pur niestety jakość drastycznie spadła i teraz picie tego piwa nie należy już dla mnie do przyjemności. Dla mnie powrót EB to powiew świeżości wśród piw i po 2 które delikatnie wziąłem „na próbę” jutro idę po całą skrzynkę 🙂

  18. U mnie na osiedlu w nocnym na EB trzeba się zapisywać jak za komuny. Jak przywiozą to nawet na regał nie wystawiają. Rozchodzi się z pod lady.

  19. Jeszcze nie pilem EB ale wiem jedno ze jak czytam teksty o lokalnych browarach to mi rece opadaja.
    W Polsce nie ma ani jednego dobrego piwa a te z lokalnych browarow to totalna porazka bo ich produkcja polega na chamskim dolaniu spirytusu.Te piwa sa dobre tylko dla pijakow ktorzy chca sie nawalic.Polskich piw nie da sie pic ale dobrze ze sa czeskie,slowackie,niemieckie czy angielskie.

  20. Dziś kupiłem sobie 2 puszkowe w Lidlu na promocji za 2.39zł. W latach 90. byłem zbyt młody by spróbować EB – więc otworzyłem przelałem do szklanki – zapachu prawie w ogóle, pozostawia nieprzyjemny posmak – ogólnie ciężko się pije.. To piwo smakuje jak Łomża/Perła/Namysłów (niepotrzebne skreślić) – a więc jak najgorsze browary – tylko cena nie wiedzieć czemu wyższa. Ocena 1/6

  21. Cieszę się, że to piwo powróciło!
    Smak piwa to rzecz gustu!
    Jest smaczne dla mnie i przypomina mi czas kiedy miałem dwadzieścia parę lat!

  22. Jak pod koniec kwietnia po raz pierwszy zobaczyłem w TV reklamę z idącą dziewczyną w czerwonej, krótkiej sukience z muzyką „Sex bomb” Toma Jonesa w tle i na końcu tejże reklamy pojawiło się białe tło z umieszczonym na jego środku napisanym charakterystycznymi, czerwonymi literami hasłem „Zaraz wracam” to wpadłem w lekki szok. Oczywiście pokapowałem się do czego odnosi się ta reklama, gdyż pełną jej wersję sprzed lat doskonale znałem z internetu (w latach 90. byłem przedszkolakiem więc pamiętać nie mogę). Jasne stało się wtedy, że zapewnienia speców od PR Grupy Żywiec sprzed dwóch-trzech lat, jakoby piwo EB nie miało nigdy szans na powrót stały się nieaktualne. Niedługo później pojawiła się w telewizji bardziej rozbudowana wersja reklamy w stosunku do tej z „Zaraz wracam” (ale wciąż nie był to oryginał) na końcu której widniał napis „Wraca czas na EB”. I już żadnych wątpliwości nie było – legenda lat 90. powraca do polskich sklepów! Zasięgnąłem na ten temat wiedzy w internecie i okazało się, że ten powrót EB to nic innego jak efekt podrażnionych ambicji Grupy Żywiec z powodu kupienia przez Browar Namysłów browaru w Braniewie i uruchomienia w nim produkcji nowego piwa „Braniewo” (naprawdę dobre piwo, jedno z najlepszych, jakie w swoim życiu dotychczas piłem). Żywiecki gigant nie chcąc pozostawać w tyle za Namysłowem puścił w niepamięć zapewnienia o nieprzywracaniu marki EB na polski rynek i jednak „piwowarską dumę Elbląga” wskrzesił. Tak czy inaczej już wkrótce miałem okazję się przekonać, jak to legendarne EB smakuje. Zakupiłem na początku maja (na szczęście nie musiałem chodzić od sklepu do sklepu jak dwa lata wcześniej za 10,5 – w pierwszym, lepszym sklepie kupiłem) dwie wersje – puszkową i butelkową. No i po udaniu się w odpowiednie miejsce wypiłem. Cóż, pod kątem doznań smakowych szału nie ma. Nie ma startu do wspomnianego wcześniej „Braniewa”, a także do wielu innych piw pochodzących z małych i średnich browarów typu Amber, Ciechan czy Lwówek. Ale jak na koncernowy wyrób, to jest to naprawdę przyzwoite piwo. Nie zalatuje spirytusem i nie katuje podniebienia nadmierną gorzkością a to duży plus dla koncerniaka. Niemniej jednak w EB liczy się coś innego niż smak, a mianowicie to, że przywołuje wspomnienia z wspaniałych lat 90. Mi osobiście umożliwiło swoistą „podróż w czasie” jako, że z powodu młodego wieku lata 90. pamiętam słabo (nie znam smaku oryginalnego EB, nie mam skali porównawczej do współczesnego), więc nie może być w moim przypadku mowy o wspomnieniach czy sentymencie. Jak najbardziej polecam to piwo wszystkim, którzy pozytywnymi uczuciami darzą tę wspaniałą dekadę, o której wcześniej pisałem i nie oczekują cudów smakowych.

  23. Pamiętam wakacje nad Bałtykiem – lata 90, tata popijał EB, disco polo słychać było prawie na każdym kroku. Fajnie, że powróciło z pewnością spróbuję.

  24. Od jakiegoś czasu w TV jest reklama piwa EB z jakąś laską i co? ano jak słyszę tą reklamę to mi chęć na piwo odchodzi a mam ochotę na seks.
    Więc reklama nie zachęca do zakupu,
    działa jak kulą w płot.

  25. Otóż ja przez ostatnie 2 lata piłem Kasztelana Niepasteryzowanego ostatnio spróbowałem EB butelkowe i muszę powiedzieć że jest o niebo lepsze od Kasztelana. Od i tyle!

  26. Chciałbym dodać tylko że takich marek trochę było m.in. frugo, papierosy jan III sobieski (prawie 20% udział w rynku), sukces a potem klapa…
    A co do EB to dzisiaj poza woltami i ceną to na grilla dla większości niewiele się liczy bo piwa koncernowe bardzo się od siebie nie różnią w smaku… Szkoda tylko że wraz z reaktywacją EB nie reaktywowali EB RED, to było dawno, ale pamiętam że szalenie mi smakowało…

  27. @realista

    to ja nie wiem jakie ty lokalne piwa pijesz?? namysłów jest świetny, łomża, która wydaje rodzaje dostępne tylko w regionie i też są świetne

    A wracając do EB, jak dla mnie świetne piwo, osobiście wole EB, niż LECH’a, Żywca, Warkę czy Tyskie i czytając opinie autora artykułu, zastanawiam się czy ja i moi znajomi się nie znają na piwie, czy osoba pisząca artykuł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *