Kolejna degustacja w ramach Tygodnia z browarem Bazyliszek. Tym razem jedno z najciekawiej zapowiadających się piw – malinowy sour ale, czyli kwaśne piwo malinowe W malinowym chruśniaku.
Jak wyszedł ten eksperyment? Czy wreszcie doczekaliśmy się polskiego kwasa na miarę belgijskich lambiców?
Być może umiarkowana kwaśność jest kwestią ostrożności. Konsument już przywykł do goryczki i aromatu chmielu, ale czy już pora na mocny kwas wykręcający usta? W potocznym odbiorze kwaśne = zepsute. Mnie akurat to piwo smakowało. Spokojnie wypiłbym kwaśniejsze, ale – moim zdaniem – ten poziom kwasku powoduje, że piwo jest jednak łatwiejsze w odbiorze, zwłaszcza dla osób, które nie mają doświadczeń z „sour ale”. Szczęśliwie, w przeciwieństwie do dostępnych u nas „framboise” nie jest słodkie. Chętnie je powtórzyłem i myślę, że gdyby było dostępne w butelkach z przyjemnością bym do niego wracał.