serpents_stout

The Lost Abbey – Serpent’s Stout

International Stout Day to coroczna okazja do spróbowania jakiegoś wyjątkowego stoutu. Nie jest to może dla mnie jakieś szczególne święto, ponieważ prawdopodobnie trudno by mi było znaleźć w roku jakiś tydzień, w którym nie wypiłbym żadnego dobrego piwa z tego gatunku, jednak mimo wszystko zawsze podchodzę do niego z dużym entuzjazmem.

W tym roku, w kontekście nadchodzących Poznańskich Targów Piwnych, postanowiłem spędzić to święto spokojnie, w domowym zaciszu i uszczuplić nieco moje piwne zbiory. Wybór padł na konkretnego grubasa – legendarny Serpent’s Stout z amerykańskiego The Lost Abbey. Myślę, że tego kalifornijskiego browaru, a właściwie linii piw warzonych przez Port Brewing w San Marcos, nie trzeba nikomu przedstawiać, bo jest obecny na polskim rynku od kilku lat, a jego piwa niezmiennie cieszą się bardzo dobrymi opiniami i dużym pożądaniem wśród miłośników dobrego piwa. Zatem do rzeczy.

Piwo nalewa się z dość wysoką i głośno syczącą beżową pianą, która szybko się dziurawi. Niezbyt dobry objaw wskazujący na przegazowanie lub, broń szatanie, zakażenie. Kolor bardzo ciemny, niemal czarny, zupełnie nieprzejrzysty.

Zapach to przede wszystkim czekolada, praliny z alkoholem. Na szczęście alkohol nie szczypie w nos, jest szlachetny, dobrze wkomponowany w bukiet, choć wyczuwalny. W tle kakao, kawa, suszone owoce, wanilia. Bardzo klasyczny, choć niezbyt intensywny aromat. Można to poczytać za lekkie rozczarowanie.

Piwo rzeczywiście jest nieco przegazowane, być może z powodu przechowywania przeze mnie butelki na wystawce w pokoju zamiast w lodówce, na szczęście poza tym wszystko jest w porządku. W smaku dominują nuty gorzkiej czekolady, kawy, gorzkiego kakao. Gdzieś pod spodem majaczy lekka słodowa słodycz, ale wszystkie smaki układają się tu w zdecydowanie wytrawną całość. Alkohol również wyczuwalny, jednak nie drażni, a jedynie rozgrzewa. Finisz już zupełnie wytrawny z palono-chmielową goryczą wspomaganą lekkim smyraniem alkoholu.

Znakomity, bardzo klasyczny RIS. Wzorzec tego jak powinno smakować piwo w tym stylu, bo choć sam bardzo lubię słodkie, gęste, wyklejające stouty imperialne, to jednak prawdziwy RIS musi być agresywny i bezkompromisowy: mocny, gorzki, palony, kawowy, wytrawny. I Serpent’s Stout taki właśnie jest. Oklaski!

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *