Prawdziwa recenzja Brackiego Grand Championa 2013!

Wczoraj pozwoliłem sobie na mały żarcik (kto ma dystans do siebie i do życia, ten się lekko uśmiechnął i będzie żył długo, a kto nie, ten nie), dzisiaj natomiast już bez żadnych cyrków serwuję wam krótką recenzję (tak, recenzję!) Brackiego Imperialnego IPA. Voila!

Co to jest za piwo, kto i dlaczego je uwarzył, chyba każdy, kto czyta ten blog już dawno wie, zatem bez zbędnego biadolenia przechodzę do konkretów.

Piwo ma bardzo jasną jak na IIPA barwę, przez co nie wygląda na mocarza o 18,5 BLG i 8,5% alkoholu. Jest ładnie opalizujące.

Piana jest obfita przy nalewaniu, ale dość szybko się redukuje, pozostawiając półcentymetrową warstwę. Konsystencja niezbyt gęsta, drobno i średniopęcherzykowa.

Aromat z butelki wyraźnie chmielowy, amerykański, choć nie jest jakoś szczególnie intensywny. Po przelaniu do shakera troszkę się rozłazi, ale spokojnie można wyczuć cytrusy, mango i nuty żywiczne. Powinien być zdecydowanie bardziej wyrazisty.

W smaku jest treściwie, z początku słodko od słodu i aromatu chmieli, następnie do głosu dochodzą owoce i alkohol. Goryczka jak na styl jest średnia, żywiczna, leśna, dodatkowo wspomagana alkoholem, który przy finiszu jest dość gryzący. Wysycenie średnie, lekko podszczypuje, co w równej mierze jest zasługą alkoholu.

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest to niezłe, solidne piwo, z drugiej jednak brakuje mu czegoś, co sprawiłoby, że bym się nim zachwycił. Ten efekt zdecydowanie pojawił się w Grand Prix z Ciechanowa, a tutaj mi go zabrakło. Nie jest źle, ale niedosyt pozostał. Trochę szkoda.

Ale i tak polecę na premierę spróbować wersji z beczki i i tak kupię kilka butelek, żeby dostać firmową szklankę.

EDIT: 6 grudnia, nieco po 18.00 zawitałem do gdańskiego pubu „Pułapka”, gdzie miałem okazję skosztować Brackiego Imperial IPA z beczki i skonfrontować go z pitą godzinę  wcześniej wersją butelkową.

Beczkowa wersja znacznie bardziej pijalna, alkohol znacznie lepiej ukryty, nie drażni tak jak przy butelce. Aromat i goryczka na porównywalnym poziomie. Wciąż piwo nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia, ale pije się z przyjemnością – spokojnie można wychylić kilka szklanek za jednym posiedzeniem, co trudno sobie wyobrazić np w przypadku OX Bile, czy Imperium Atakuje. To jest niewątpliwa zaleta tego piwa.

Generalnie jest dobrze, bo jeśli piwo ma dotrzeć do szerszego grona osób, niekoniecznie zaawansowanych w mocno goryczkowych stylach, to powinno być ono dobrym wstępniakiem i nie powinno nikogo zrazić, czy przestraszyć już na początku.

Beczkowa IIPA uchwycona "na docenta" :)

Beczkowa IIPA uchwycona „na docenta” 🙂

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

11 comments

  1. Niestety ale tego że IIPA jest słabo goryczkowe-bop ma trafić do szerokiego odbiorcy-nie kumam. Do szerokiego odbiorcy jest APA -American Pale Ale-tu słabsza goryczka, piękny zapach i 14plato-i duża pijalność, IPA – (ta amerykańska) powinna już miec mocną goryczkę i ok 16-18 plato -alkoholu więcej, goryczki dużo, ciała dużo, IIPA -powinna być jeszcze bardziej-niż IPA. Powinna uderzać, niszczyć-to nie jest piwo do nasiadówy. To jest piwo do wypicia 1 butelki a goryczka powinna być jeszcze pół godziny po skończeniu. Tak ja to rozumiem. Ale widocznie za cienki w uszach jestem i się nie znam.
    Jeszcze ni piłem -chociaz już się chłodzi.
    javiki

    • Najbardziej goryczkowe (i nie mówię o IBU, a odczuciu) jakie piłem to były APA. IIPA ma tak sporo cukrów resztkowych, że ile by się chmielu nie napchało to i tak goryczka jest kontrowana przez tą słodycz.

    • Jak mówi Czesław Działak w wywiadzie po premierze GCH, podstawową cechą piwa w każdym stylu powinna być pijalność – chęć sięgnięcia po następną szklankę.Pod tym względem wykazał się niebywałym kunsztem piwowarskim i zgadzam się z tym zdaniem. Nie lubię piw które pozytywnie zaskakują na początku a przy końcówce męczą – Czesław udowodnił, że nawet IIPA może być sesyjna.

      • Ja wszystko rozumiem-i Opinię autora bardzo szanuję. Tyle że dla mnie IIPA to nie jest piwo sesyjne. Może i taka myśl przewodnia była-ale .nie rozumiem idei piwa 9% jako piwa sesyjnego.. Sesyjność kojarzy mi się z 5-6 piwami wypitymi -po których jestem w stanie prowadzić normalne rozmowy….Nie widze w tej roli IIPA.
        To jest tak jakby wziać Porter Bałtycki -zrobić na mocno czekoladowo słodkawy-i twierdzić że ma być piwem sesyjnym. Jakaś porażka w myśleniu. Oczywiście pełen sukces-bo piwo jest „sesyjne” czyli chce się wypić kolejne. Ale jak dla mnie to chyba nie o takie cos chodzi w IIPA.
        javiki

  2. Wypiłem -oba. Jak dla mnie IPA jest zdecydowanie lepsze. IIPA -nie zabija-ot poprawne piwo-ale nie jest to dla mnie IIPA. Nie ma efektu WOW -nie ma chmielu, extraktu -po prostu nie jest to coś co ma wywalić mnie na drugą stronę. Za to IPA ma ..efekt. Piękny aromat, smak, zapach.
    W tym roku Żywiec-nie wypuścił piwa GENIALNEGO-ot moze i poprawne IIPA -ale ..nawet nie.
    javiki

  3. proponuję w ramach żarciku dać producentowi w ryj za wzorowo przeprowadzoną „premierę”
    Piwo miało się pojawić w Tesco i „wybranych sklepach”. Lista wybranych sklepów była nieznana, więc wybrałem się do Tesco o 18 w piątek. Okazało się że piwa już nie ma bo zostało sprzedane dzień wcześniej.
    Nie żebym płakał, bo jak widzę d..y nie urywa, ale od razu widać co się dla producenta/dystrybutora liczy.

  4. Najpierw widzę na tym blogu przestrzeżenie przed przedwczesnymi recenzjami, później autor chwali się że piwo butelkowe pił godzinę przed oficjalną premierą. Coś mi tu nie gra – czyżby brak konsekwecji.

    • Wiem, wiem. Też sobie nie mogę z tym poradzić. Depresja, wyrzuty sumienia, kłótnie z dziewczyną, co raz częstsze sięganie do kieliszka, kolejne wizyty u specjalistów, które nic nie dają, ale już od kilku dni powoli wychodzę z kryzysu. Noszę worek pokutny, który z każdym ruchem uświadamia mi jak wielką zbrodnię popełniłem. Mam nadzieję, że potomność kiedyś mi to wybaczy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *