Mimo mojej nieobecności na IV Festiwalu Dobrego Piwa udało mi się zdobyć i skosztować kilku nowości, które tam się pojawiły. Jedną z nich jest urodzinowe piwo kooperacyjne PINTY, AleBrowaru i Piwoteki Narodowej o intrygującej nazwie B-Day Lądowanie w Bawarii, wyraźnie nawiązującej do D-Day, czyli historycznego lądowania wojsk alianckich w Normandii.
Nazwa, nawiązując do wydarzeń II Wojny Światowej, bardzo zgrabnie przekazuje dwie informacje. Po pierwsze określenie dnia rozpoczęcia operacji „D-Day” zmieniono na „B-Day”, co skrótowo oznacza oczywiście urodziny (ang. birthday), natomiast Normandię zastąpiono Bawarią, co z kolei bardzo obrazowo wskazuje na połączenie typowo bawarskiego stylu jakim jest hefe-weizen z amerykańskim chmielem lądującym w kotle warzelnym.
Piwo zostało przygotowane z okazji urodzin trzech bardzo ważnych na polskiej scenie piwnej podmiotów: II urodzin PINTY oraz Piwoteki Narodowej i I urodzin AleBrowaru. Inicjatorem współpracy była Piwoteka – jeden z lepszych polskich multitapów, znany również z wielu podobnych inicjatyw stworzenia piw w nieznanych wcześniej w Polsce stylach (Black Hope, czyli pierwsze polskie India Black Ale – AleBrowar, Psze Koźlak – Koźlak Pszeniczny – PINTA, czy Dziadek Mróz pierwszy polski Russian Imperial Stout – Artezan). Podział ról był taki, że PINTA zajęła się doborem słodów, natomiast po stronie AleBrowaru leżało chmielenie. Z tego elektryzującego połączenia powstało piwo w stylu Weizen India Pale Ale.
Po raz pierwszy piwa posmakowałem jeszcze w czasie trwania festiwalu, za sprawą Marcina Ostajewskiego (dzięki! ;)), który zdołał przywieźć jedną butelkę do Torunia, gdzie akurat warzyliśmy nowe piwo w Browarze Olbracht. Pamiętam, że nie wywarło ono na mnie jakiegoś porażającego wrażenia, ale to zapewne dlatego, iż pite było po kilku innych piwach i zaraz po rewelacyjnym i intensywnym Szczunie z browaru Szałpiw. Na szczęście, wczoraj B-Day pojawił się na półkach gdańskiego sklepu SMAK, dzięki czemu mogłem zakupić butelkę i na spokojnie w domowym zaciszu posmakować owocu tej wyjątkowej współpracy.
Piwo: B-Day Lądowanie w Bawarii
Browar: Na Jurze (PINTA, AleBrowar, Piwoteka)
Ekstrakt: 13,1% wag.
Alk. 5% obj.
Skład: słody Weyermann®: pilzneński, pszeniczny jasny, pszeniczny ciemny, Carared®, Caraaroma®, Carawheat®, pszeniczny czekoladowy, melanoidynowy; chmiele: Citra, Cascade, Centennial; drożdże Safbrew WB-06.
Piwo pasteryzowane w stylu Weizen IPA.
Kolor: Piwo zaskakuje barwą. Zdecydowanie nie jest to kolor bawarskiego hefe-weizena, skłania się raczej w stronę jakiegoś brytyjskiego bittera, tudzież IPA. Jest to głęboki kolor mocnej herbaty, z pięknymi miedzianymi połyskami. Co najciekawsze, piwo w przeciwieństwie do bawarskiej pszenicy jest zupełnie klarowne, więc jak rozumiem w aspekcie wyglądu twórcy poszli raczej w stronę IPA. Jedziemy dalej.
Piana: Wysoka, ale nie czapowata, średniotrwała, i średnioziarnista, bardziej kojarzy mi się z Pale Ale, niż z pszenicą.
Zapach: Tu w pierwszym uderzeniu dominacja Bawarii. Goździki, banany, jak w typowym hefe-weizenie. Dopiero po głębszym wwąchaniu się można wyczuć ejlowe akcenty – chmiel, owoce i słodowe nuty karmelowo-chlebowe. Spodziewałem się, że to chmiele amerykańskie zdominują aromat, a jednak drożdże pszeniczne dały radę.
Smak: Tutaj w ciemno powiedziałbym, że mamy do czynienia z ejlem. Może niekoniecznie India Pale Ale (ekstrakt 13BLG zdaje się to potwierdzać), ale na pewno jakimś Bitterem/Strong Bitterem. Goryczka solidna, pijalność, sesyjność bardzo wysokie. Akcenty pszeniczne owszem, przewijają się, głównie w kwaskowości i drożdżowości, ale zdecydowanie dominują jednak smaki alianckie. 🙂
Odczucie w ustach: Wysycenie wysokie w stronę średniego, pełnia średnia, piwo wydaje się być dość wytrawne, jednak spora dawka słodów karmelowych, oraz czekoladowego i melanoidynowego potęguje odczucie treściwości. Piwo może nie orzeźwia tak jak weizen, ale jest bardzo sesyjne i pijalne. Finisz mocno goryczkowy, długi, ale przyjemny.
Opakowanie: Zupełnie nowy projekt etykiety, inny niż w regularnych piwach AleBrowaru i PINTY. Sądząc jednak po jej kształcie i jakości, ta część należała do PINTY. Sama grafika nie jest zbyt porywająca, w pierwszym momencie sprawia wrażenie robionej na kolanie, ale nie jest pozbawiona elementów humorystycznych takich jak szyszkowy granat oraz czerwono-różowo-fioletowe moro, które poczytuję sobie za oczko puszczone w stronę głosicieli teorii związku etykiet AleBrowaru z ruchem LGBT. 🙂 Poza tym mamy loga trzech pomysłodawców, pełen skład, oraz barwny opis piwa i samej współpracy. Ciekawostką jest to, że na butelkach można spotkać zarówno kapsel PINTY jak i AleBrowaru.
Podsumowanie: Bardzo ciekawa i udana hybryda piwa pszenicznego w stylu bawarskim z India Pale Ale w stylu amerykańskim. Muszę jednak przyznać, że poza zapachem i zawartością ekstraktu bardziej podąża w stronę IPA, aniżeli Weizena. Niemniej, piwo bardzo przyjemne, bardzo pijalne, oryginalne i zaskakujące, choć pewnie dla wielu zbyt grzeczne. Mi pasuje, bo przyjemność z picia miałem ogromną. A to przecież najważniejsze.
Wielki szacunek dla Piwoteki, za inicjatywę oraz dla chłopaków, że zamiast ze sobą rywalizować, potrafią współpracować i osiągać tak znakomite efekty. Życzę im, aby taka atmosfera panowała zawsze. To bardzo dobra praktyka i przykład zdrowej konkurencji. Piwotece życzę wielu świetnych piw na kranach oraz kolejnych ciekawych inicjatyw pobudzających polski rynek piwny do działania, PINCIE i AleBrowarowi z kolei życzę kolejnych świetnych piw, utrzymania poziomu obecnych, wielu nowych pomysłów i oczywiście, w niedalekiej perspektywie czasu, przejścia „na swoje”. STO LAT! 🙂
Pingback: Szybki test: Artezan – Czerwony Kapturek | Małe Piwko Blog
Pingback: Polish Arms Race – pojedynek na czeskie pilsy! | Małe Piwko Blog