Browary Łódzkie – Sarmackie Mocne

Sarmackie MocneZ racji tego, że ostatnio krucho u mnie z czasem, zmuszony jestem sięgnąć dziś do archiwalnej recenzji sprzed kilku tygodni. Wybór niecodzienny i dla niektórych pewnie zaskakujący, a i moja opinia o tym trunku może wielu zdziwić. Kilka osób już mnie prosiło o opinię na temat tego piwa, które przez wielu smakoszy uznawane jest za bardzo dobre piwo ogólnie, a już na pewno za najlepsze marketowe piwo w Polsce. Postanowiłem więc zainwestować w jedną butelkę i sprawdzić ile w tym prawdy.

Jak już pewne wiecie, czasem lubię zrobić sobie krótką przerwę od intensywnych, wyrazistych piw i wypić jakieś dalece niezobowiązujące, zwykłe, bezrefleksyjne piwo. Nie zwalnia go to absolutnie z obowiązku trzymania odpowiedniego poziomu, wszak piwo przede wszystkim ma sobą cieszyć i sprawiać przyjemność, aczkolwiek w tych momentach jestem w stanie wiele wybaczyć. Jeśli tylko piwo mnie nie męczy, nie piję go na siłę, to już jest dobrze. Jedną z takich odskoczni od dnia codziennego okazało się być piwo Sarmackie. Co prawda nieczęsto mam okazję go posmakować, gdyż z reguły zawsze pod ręką jest coś ciekawszego, ale faktem jest, że jak już się na nie zdecyduję, to raczej nie czuję się zawiedziony.

Piwo Sarmackie kosztuje nieco ponad 3 złote za litr. Można je spotkać chyba w każdym sklepie sieci Biedronka. Jest ono sprzedawane w plastikowych butelkach, przez co swym wyglądem nie przykuwa uwagi  i jest kojarzone raczej z tanim mózgotrzepem dla alkoholików i biedoty. Jest to klasyczny przykład na to, że klienci kupują oczami i dowód, że pozycjonowanie cenowe robi swoje. Ja osobiście wolę z uśmiechem na twarzy wytrzymać podejrzliwe spojrzenia „współkupujących” i kupić sobie litrową butelkę Sarmackiego, niż za tę samą cenę szpanować półlitrowym Żywcem w puszce.

Największym problemem Sarmackiego jest jego nierówność. Poszczególne warki mocno się od siebie różnią, czasem wręcz diametralnie. Często można trafić na wersję z wyraźnym diacetylem, ale czasem trafi się na warkę, z której otrzymujemy naprawdę całkiem smaczne i poprawne piwo. Pocieszające jest to, że choć do tej pory Sarmackie piłem zaledwie kilka razy, to jeszcze nigdy nie trafiłem na wersję całkowicie niepijalną, a to już spory plus w tej kategorii cenowej.

Piwo: Sarmackie Mocne
Browar: Browary Łódzkie
Ekstrakt: 14,1% wag.
Alkohol: 6,5% obj.
Piwo jasne. Pasteryzowane.

Sarmackie Mocne

Kolor: Ładny, złoty, klarowny, ale bez iskry.

Piana: Oj, nalewanie z góry, „po czesku”, i pół litra piwa w całości zmieściło się za pierwszym razem. To nie wróży dobrze i faktycznie. Piana gruboziarnista, bardzo szybko się redukuje pozostawiając tylko kilka drobnych plamek na piwie. Słabo. Bardzo słabo.

Zapach: Słodowy, z leciutką „marketową” nutą. Można się też przyczepić do charakterystycznej dla piw w PETach odrobiny miodu spowodowanej utlenieniem. Czuć również alkohol i jakieś takie perfumy, tudzież lekki aceton. Nie jest to jednak jakoś bardzo odrzucające, czy przeszkadzające. Na szczęście w tym egzemplarzu nie ma diacetylu.

Smak: Słodki, słodowy, praktycznie pozbawiony jakiejkolwiek kontry goryczkowej. Jedyna gorycz jaka znajduje się w tym piwie pochodzi od alkoholu i można ją zlokalizować na finiszu, chwilę po przełknięciu piwa.

Odczucie w ustach: Piwo jest treściwe, nie jest odfermentowane do cna jak inne strongi, ma sporo słodyczy, która trochę zalepia, no i dość mocny oddech alkoholowy na finiszu.

Opakowanie: Litrowa butelka PET z niezbyt wyszukaną etykietą. Generalnie prezentuje się nieciekawie i na pewno nie wzbudzi zainteresowania lepiej sytuowanych, czy nawet przeciętnych klientów. Dużym plusem jest podanie zawartości ekstraktu oraz miejsca produkcji, co rzadko zdarza się w tego typu piwach.

Piwo lepsze od większości koncernówek i chyba faktycznie najlepsze w swojej klasie cenowej, wśród polskich marketówek. Spokojnie do wypicia, aczkolwiek wyżyn piwowarstwa nie należy po nim oczekiwać. Piwo jest mocne i to czuć zarówno w smaku jak i w głowie już po niecałym kuflu. Świetne jako piwo kryzysowe oraz na skalibrowanie zmysłów od czasu do czasu w sytuacji przepicia wspaniałymi i drogimi IPAmi, Stoutami, porterami i innymi wynalazkami 🙂 Podejrzewam, że pasowałoby do grilla lub na plenerowy wiosenny wypad ze znajomymi. Do picia na co dzień polecałbym jednak nieco lepsze trunki.

Ocena: 3 - Przeciętniak

Niemniej warto spróbować przynajmniej raz, żeby sprawdzić, że nie taki diabeł straszny, a sceptyków zachęcam do ślepej degustacji porównawczej z jakimś mocniejszym koncerniakiem. Myślę, że jestem w stanie przewidzieć które piwo wygra w takim starciu.

P.S. Doszły mnie słuchy, że za produkcję Sarmackiego wzięła się ostatnio także grupa Van Pur, więc przy zakupie radzę zerknąć, czy piwo było uwarzone przez Browary Łódzkie, czy jakiś inny zakład. (Tak, to taki mały przytyk na koniec, skierowany we wszystkich uważających, że miejsce produkcji piwa nie ma znaczenia.) 🙂

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

4 comments

  1. Na trzy godziny przed zamknięciem Biedronki należy butelkę schować pod mrożonki. Po 120-150 minutach jest gotowe do wypicia. Najlepiej smakuje latem na ławce w miejskim parku w towarzystwie jednej lub kilku osób (butelka na osobę).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *