Kłamstwo pszeniczne! – Recenzja piwa Książęce Złote Pszeniczne.

Wczoraj wpadła mi w ręce piwna nowość od Kompanii Piwowarskiej – wyprodukowane w Tychach piwo Książęce Złote Pszeniczne.
Butelka rzuciła mi się w oczy zaraz po wejściu do sklepu, ponieważ szata graficzna oraz produkt jako całość prezentują się bardzo elegancko i zachęcająco.
Nie zastanawiając się długo, uprzedzenia do wyrobów koncernowych odstawiłem na bok i pełen nadziei skusiłem się na zakup, choć cena nie była wcale zachęcająca – 3,50zł plus kaucja. Wyszedłem z jednak z założenia, że skoro seria nowych produktów KP nosi nazwę „Kolekcji specjalności” to może faktycznie otrzymam coś specjalnego, a wtedy taka cena nie będzie wygórowana. Nic bardziej mylnego.
Ale po kolei…

Kompania Piwowarska, jak również inne duże koncerny dwoją się i troją, aby stawić czoła co raz bardziej popularnym na rodzimym piwnym rynku browarom regionalnym i mikrobrowarom restauracyjnym. Dlatego też sklepy zostały w ostatnim czasie zalane przeróżnymi piwami „niepasteryzowanymi”, aromatyzowanymi, a ostatnio niefiltrowanymi, udającymi produkty z małych browarów, a które w rzeczywistości produkowane są w wielkich koncernach.

Najnowszym trendem jest tworzenie przez koncerny piw specjalnych, „wyjątkowych”, „klasy premium” – dla „prawdziwych smakoszy”. Pomysł ten na wiekszą skalę jako pierwsza, z nawet niezłym skutkiem, wprowadziła w ubiegłym roku Grupa Żywiec wypuszczając na rynek koźlaka – Żywieckiego Bocka. Trzeba przyznać, że piwo to, ku sporemu zaskoczeniu sceptyków, okazało się całkiem udane. Na reakcję konkurencji długo czekać nie musieliśmy.

Kontratak największego rywala żywieckiego koncernu – Kompaniii Piwowarskiej przyniósł zapowiedź trzech nowych, specjalnych, oryginalnych piw produkowanych pod marką Książęce: Ciemnego Łagodnego, Czerwonego Lagera oraz właśnie Złotego Pszenicznego. Jako, że lato w pełni, a na dworze upał, na pierwszy ogień postanowiłem wziąć to ostatnie, czyli piwo pszeniczne.

Obrazek

Browar: Tyski Browar Książęcy
Piwo: Książęce Złote Pszeniczne
Zawartość estraktu: 12% wag.
Zawartość alkoholu: 4,9% obj.
Skład: woda, słód pszeniczny oraz słody jęczmienne: pilzeński i karmelowy, syrop cukrowy, chmiel goryczkowy i chmiel aromatyczny. Piwo pasteryzowane.

Opakowanie:
Jak już wcześniej wspominałem i jak widać na zdjęciu, jest naprawdę dopracowane, bardzo stylowe i eleganckie. Kolorystyka w odcieniach złota i brązu, zgrabna butelka oraz ładny, dedykowany kapsel. Na górze etykiety dumny napis „Kolekcja specjalności”, a na dole cenna informacja: „piwo premium” (swoją drogą to określenie jest chyba jednym z najbardziej obtrzaskanych i banalnych sloganów marketingowego bełkotu koncernów piwnych).
Informacje na temat piwa bogate – tutaj twórcy stanęli na wysokości zadania. Podano ekstrakt i skład piwa, a nawet optymalną temperaturę serwowania oraz potrawy z którymi rzekomo piwo smakuje najlepiej. Szkoda tylko, że zaraz po otwarciu butelki ten pięknie nadmuchany balon pęka jak mydlana bańka. Pewne wątpliwości pojawiły się u mnie jeszcze przed otwarciem piwa. Na kontretykiecie znajduje się bowiem krótki opis zawartości butelki, a w nim coś, co zwróciło moją uwagę: „(…)bukiet zapachowy
połączony z delikatnym, musującym nagazowaniem(…)”. Coś tu chyba nie gra, bo z tego co mi wiadomo piwo pszeniczne zgodne ze stylem powinno mieć mocne, grube i wysokie nagazowanie, a nie delikatne i musujące…ale to dopiero początek tragifarsy.

Kolor:
Ciemnożółty, do złota to mu trochę brakuje. Lekko mętny, ale zdecydowanie niewystarczająco jak na dobrą, stylową pszenicę. Kompletny brak osadu drożdżowego na dnie butelki wprowadza podejrzenie o sztuczne zmętnianie piwa.

Piana:
Muszę przyznać, że to najmocniejsza strona tego produktu. Wysoka i dość trwała, gruba, zbita czapa. Opada do półcentymetrowego kożuszka, który utrzymuje się niemal do końca.

Zapach:
Kompletne zaskoczenie i nieporozumienie! Nie ma w nim żadnych cech odpowiadających stylowi. Ani śladu drożdży, goździków, bananów czy czegokolwiek przypominającego weizena. Piwo pachnie za to jak zwykły koncernowy lager.

Smak:
Tutaj również nie ma żadnych cech piwa pszenicznego. Piwo jest słodko-cierpkie, smakuje jak niesmaczny niefiltrowany lager. To w żadnym aspekcie nie przypomina piwa pszenicznego. Warto w tym miejscu nadmienić, że zasyp słodowy używany przy produkcji piwa pszenicznego powinien składać się z co najmniej 40% słodu pszenicznego. W tym przypadku słód pszeniczny zostal dodany w śladowych ilościach, albo wcale.

Nasycenie:
Tak jak napisano na kontrze – jest zbyt niskie, drobne i delikatne. Zupełnie z innej bajki.

Ocena: 2 (i to tylko ze względu na pianę)

Już dawno nikt nie zrobił tak złego PR piwom pszenicznym, jak również nie zaszkodził tak bardzo piwnej edukacji Polaków. Jeżeli ktoś sięgnie po to piwo, jako po swoją pierwszą pszenicę w życiu, to będzie miał kompletnie spaczony obraz tego stylu. Uzna go za nieciekawy i w sumie niczym nie różniący się od popularnych lagerów.

To piwo jest bezsmakowe, bezpłciowe, bez charakteru, niesmaczne i przede wszystkim NIE JEST PSZENICZNE!
Dla mnie wciskanie takiego kitu konsumentom to po prostu skandal.

NIE POLECAM!

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

8 comments

  1. Pingback: POLSKA (560): | -Ahoj Pane Havranek! Čo si dáte na pitie? ………. -Małe piwko!

  2. Pingback: Małe piwko w Tyskich Browarach Książęcych | Małe piwko

  3. Pingback: “Piwne gwiazdy i czarne dziury 2012″, czyli mój jednoosobowy plebiscyt podsumowujący miniony rok. | Małe Piwko Blog

  4. Denerwuje mnie to, jak w głębokim poważaniu koncernówki mają swoich klientów. Nie uwierze w to, że technolodzy z browaru tej wielkości nie wiedzą jak uważyć dobre piwo pszeniczne. To nie jest kwestia wyważenia smaku pod masowego odbiorce, bo przecież głupi Paulaner to rewia smaku przy tym, co proponuje książęce. Chyba większość budżetu na to piwo poszło na reklamę, nie na surowce i warzenie…

    • Geneza powstania takiego, a nie innego piwa pszenicznego jest jednak nieco inna. KP przed wypuszczeniem serii zrobiła testy próbne kilku receptur na wybranych konsumentach, a Książęce Pszeniczne jest uwarzone wg tej, która zebrała najbardziej pochlebne opinie. W związku z tym nie do końca wina leży po stronie KP, a raczej bardziej po stronie konsumenta, który oczekuje piwa jak najbardziej zbliżonego smakiem do typowego eurolagera. A, że to piwo nazywa się pszeniczne…whatever…

  5. Jak dla mnie piwo jest znakomite! Jak do tej poty żadne koncernówki nie zrobiły tak dobrego piwa. Może i nie dorównuje domowym browarom ale naprawde warte spróbowania. Polecam.

  6. Pingback: Czy jasne piwo z koncernu może być dobre? – Książęce Jasne Ryżowe | Małe Piwko Blog

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *