Potencjał zatopiony w chmielu – RIS i Barley Wine z Doctor Brew

Są style, których przechmielić się nie da. Przynajmniej teoretycznie. Do niedawna do takich zaliczałem Barley Wine i Russian Imperial Stout. Ostatnie nowości od Doctora Brew przekonały mnie, że jednak jest inaczej.

Doctor Brew znany jest z umiłowania nowofalowych odmian chmielu i obfitego sypania go do swoich piw. Wielu osobom to przeszkadza, przez co nietrudno znaleźć opinie, że browar nie ma na siebie pomysłu, że jest monotonny, że jego twórcy nie mają pojęcia o profilu słodowym, że nie potrafią warzyć piwa, a wszystkie mankamenty ukrywają pod grubą warstwą chmielu, itepe, itede.

Na takie zarzuty zwykle reaguję wzruszeniem ramion. Właściciele browaru mają swoją koncepcję i konsekwentnie podążają wytyczoną przez siebie drogą, czyniąc z mocnego chmielenia swój znak rozpoznawczy. Jeśli chcą robić same ipy-sripy, albo nachmielić solidnie pszenicznego koźlaka, nikt im tego nie może zabronić. Można za to po prostu nie kupować ich piw. I tyle. No, ewentualnie ponarzekać sobie w internecie.

Mnie samemu bliżej jest do fanboya, niż hejtera browaru, bo lubię amerykańskie chmielenie, a mając ochotę na tego typu piwo często sięgam po produkty doktorków i jeszcze się nie zawiodłem. Daleko mi też do narzekania, że wszystkie piwa robią na jedną modłę. Wcale nie twierdzę, że tak nie jest, po prostu mi to nie przeszkadza. Albo raczej nie przeszkadzało. Do tej pory.

Ale nie uprzedzajmy faktów. Najpierw krótkie wrażenia z degustacji. Zdjęcia słabe, bo pod ręką miałem tylko telefon.

Barley Wine – butelka

Barwa pomarańczowa, wpadająca w bursztyn. Piwo dość klarowne, z lekką mgiełką. Piana ładna. Trwała i gęsta. Aromat słodki, chmielowy, owocowy, lekko alkoholowy, trochę karmelu. Przyjemny, ale niezbyt bogaty jak na ten styl i dość jednostronnie chmielowy. W smaku również dominuje chmiel, owoce, głównie cytrusy, piwo jest oczywiście pełne, treściwe, ale mimo to wydaje się być bardziej wytrawne niż rasowe barley wine. Finisz mocno goryczkowy. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że piwu bliżej do Imperial India Pale Ale. Nazwa Triple IPA byłaby tu idealna. Trudno również uciec od skojarzeń z PINTA Quatro.

Doctor Brew BArley Wine

instagram.com/malepiwko

Subiektywnie piwo smaczne i wypite z przyjemnością, ale w odniesieniu do stylu, który miało reprezentować, akcent jest zbyt przesunięty w stronę chmielu.

Barley Wine – beczka

O dziwo, wersja beczkowa jest znacznie okrojona z  chmielowości, co szczególnie czuć w aromacie. W świetle zarzutów z poprzedniego akapitu powinienem uznać to za zaletę, bo rzeczywiście tej wersji bliżej było do Barley Wine, niż do IPA. Niestety, brak chmielu w zapachu dość mocno obnażył wątły profil słodowy tego piwa. Aromat był bardzo nikły i ubogi, co w pewnym sensie dało odpowiedź, dlaczego zapach wersji butelkowej został tak łatwo zdominowany przez chmiel.

A dlaczego w beczce chmielowość jest tak znacząco niższa? Tego już niestety nie wiem.

RIS

Również próbowałem wersji butelkowej i beczkowej, ale nie wyczułem między nimi znaczących różnic.

Barwa ciemnobrązowa, prawie czarna, ale nie tak ciemna, jak zwykle w piwach w tym stylu. Piana wysoka, gęsta, drobnopęcherzykowa, bardzo ładna. W aromacie od razu na wejściu wita nas buchnięcie chmielem, a zaraz pod spodem mamy bardzo mocną paloność. Palone ziarno. I w zasadzie to wszystko. Nie ma żadnych pralin, kawy, czekolady, suszonych owoców, nic z tych rzeczy. Jako zdecydowany przeciwnik teorii, że Black IPA nie może mieć akcentów palonych, aromat od razu skojarzyłem z Imperialną wersją tego stylu. Chwilę potem smak potwierdził moje przypuszczenia. Mimo sporej paloności, to chmiel zdecydowanie gra tutaj pierwsze skrzypce. Jest go mnóstwo. Zarówno w smaku, jak i na finiszu, gdzie mieszając się z akcentami palonymi daje mocną, „blackipową” goryczkę.

Doctor Brew RIS

instagram.com/malepiwko

Genialne Triple Black IPA, ale zbyt ubogie, aby być dobrym RIS-em.

Krytycy twierdzący, że Doctor Brew nie potrafi grać słodami, dostali do rąk dodatkowe oręże. Jak pokazała beczkowa wersja Barley Wine, piwo obnażone z chmielu nie miało zbyt wiele do zaoferowania. Obawiam się, że podobnie byłoby z RIS-em. Z kolei w wersjach butelkowych uboga słodowość po prostu nie dała rady się przebić przez pancerz z chmielu, co w tak tęgich piwach jest rzeczą wręcz niespotykaną.

Już niebawem browar będzie miał kolejną okazję do odparcia zarzutów, że poza sypaniem chmielu łopatą nie potrafi zbyt wiele. Na swoje pierwsze urodziny zapowiedział podwójny stout owsiany z wanilią i wiórami dębowymi. Wyłącznie na brytyjskim chmielu! Myślę, że tym piwem albo raz na zawsze zamknie usta malkontentom, albo ostatecznie zaszufladkuje się, jako ten, który bez amerykańskiego chmielu nie ma racji bytu.

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

13 comments

  1. Również miałem skojarzenia z Quatro czy tym Barley Wine, też przeszło mi przez myśl „double-, triple- IPA”, co do RIS’a jednak odebrałem go inaczej, fakt brakuje czekolady i kawy i to mi przeszkadzało… ale jednak był dosyć słodki (lekkie skojarzenia z Imperatorem Bałtyckim zwłaszcza w aromacie) no i alkohol mógłby być bardziej ukryty…

  2. Wskazówką może być skład. A dokładniej ekstrakt słodowy z którym jak wiadomo różnie bywa. Rozumiem że podbijali nim blg żeby uzyskać tak mocne piwo. Rozumiem że tak taniej (ale piwa bardzo tanio nie sprzedają swoją drogą) ale pewnie gdyby cały ekstrakt piwa pochodził z zacieru (albo jego większość) i aromatów słodowych było by więcej.

  3. Piłem tylko Barley Wine, i zgadzam się w większości z Twoją opinią, Bartku, ale mnie męczyło strasznie. Swoją drogą, pierwszy „Barlej” w moim życiu. Choć nie, właściwie kolejna IIPA… Piłem Quatro, i było słodsze, cięższe nawet, a jakoś lepiej wchodziło. Po raz pierwszy się na Doktorach zawiodłem, zobaczymy jak będzie z RiSem 🙂

  4. Witam 🙂

    Jeśli nawet im wyjdzie przyjemnie ten stout z wanilia i wiórami to i tak nie będzie jednoznacznie oznaczało że potrafią warzyć piwo bez US chmielu, bo jak narazie wygląda to jak wygląda 😉

    Co do leżakowania tych piw- to mi się śmiać chce 🙂 Mocno chmielonych piw się nie powinno leżakować, nawet jeśli to jest RIS czy barleywine…

    I jeszcze jedno co do leżakowania ich piw w beczce po whiskey…. Kopyr jak z nimi rozmawiał to była teza że 3 miesiące powinny starczyć… jakaś parodia… no ale jestem ciekaw co im wyjdzie, i czy w ogóle piwo trafi w butelki, bo ma być tego ok 300litrów, wiec będzie jeszcze gorzej niż ze „zwykłymi” wersjami.

  5. @Szewcu każdy kto warzy w domu powie Ci, że balingi ze słodu wychodza 2x taniej niż z gotowego ekstraktu slodowego. Tutaj chodzi o wydajność warzelni. Można uzyskać te 24 BLG ale to pewnie 3-4 godziny gotowania a to już zmienia wiele rzeczy w smaku i aromacie.

  6. Hej.

    Mam cholerny problem z doktorkami. Własnie o chmiel chodzi. Nie zrozum mnie źle – lubię Amerykę. Nie zawsze jednak i nie we wszystkim. I jak piję koźlaka pszenicznego w którym czuję tylko zalegającą goryczkę (bez kitu, ciężkie to było), albo pszenicę, która smakuje tylko US chmielem, albo barleya który smakuje jak Imperium Atakuje z PINTY, to wkurzam się. Nie żeby coś – jak mam ochotę na AIPĘ, to kupuję piwo, które na etykiecie ma właśnie napis AIPA. Ale jak mam ochotę na barleya, to do diabła, niechże to będzie barley. Zwłaszcza, że na mojej wsi (Trójmiasto Bartku, znasz li te grody?) ciężko kupić barleya jakiegokolwiek innego (Artezana w sklepach niet, Pracownia Piwa – od wielkiego dzwonu, ale nie barley).
    Natomiast Doktorki to dla mnie taka hopheadowska wersja króla Midasa – czegokolwiek nie dotkną staje się płynnym ekstraktem z nowofalowych chmieli. I tak jak piszesz – albo można polubić, albo można, co najwyżej, tupnąć nózią w Internetach (co niniejszym czynię) i zbojkotować ich piwa – co po Barleyu też na jakiś czas uczynię (RISa już odpuszczam). Zobaczę za jakiś czas, czy mogą mi zaoferować coś innego niż kolejny fajny styl tak zarąbany Ameryką, że tylko ją będzie czuć.

    I żeby nie było – da się zrobić ciekawe piwo z US chmielami w którym czuć też nuty wynikające ze „stylu pierwotnego”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *