Blogerze wracaj na blog! – Dlaczego odchodzę od Facebooka.

Dzisiejsza notka związana jest z coraz częstszymi, padającymi z Waszej strony zarzutami, że czasem nie publikuję na Facebooku pełnej treści informacji, tylko w celu ich uzyskania zmuszam Was do odwiedzenia bloga. Najczęstsza reakcja: „Nabija sobie wejścia”. Moja odpowiedź: I tak i nie.

Oczywiście nie po to założyłem i aktualizuję na swojej stronie taki pasek informacji, czy inne Kalendarium, żeby nikt z tego nie korzystał. Oczywiście zależy mi na jak największej liczbie wejść na bloga, bo po to go założyłem, żeby ludzie na niego wchodzili. To chyba zrozumiałe.

Jednak wiele osób ma do mnie pretensje, kiedy piszę: „Hej, na pasku Piwowieści pojawił się nowy ciekawy news, zajrzyjcie!”, zamiast po prostu podać tego newsa na facebooku. Jednocześnie jakoś nikt nie wymaga, abym to samo robił z wpisami – wklejał całą ich treść, zamiast tylko linkować do bloga. Przecież na dobrą sprawę mógłbym w ogóle nie prowadzić strony, nie płacić za domenę, hosting i szablon, tylko wszystkie treści publikować na fejsie. Tak przecież byłoby najwygodniej dla czytelników. Nie musieliby w nic klikać i nikomu nie nabijaliby wejść, prawda?

Otóż nie. Pamiętajcie, że podstawowym i najważniejszym miejscem mojej działalności jest mój blog. Nie Facebook, który jest tylko narzędziem. Dodajmy, ostatnio bardzo zawodnym i nieprzewidywalnym narzędziem. Również nie Instagram, nie Twitter i nie YouTube.

Moim miejscem w sieci jest malepiwko.pl.

Już od dawna coraz głośniej się mówi o przycinaniu przez Facebook zasięgów organicznych i wymuszaniu płacenia za promocję postów. Już od dawna wielu z Was omija wiele nowych treści, właśnie przez politykę Facebooka. Dziś przeczytałem, że już niebawem może wręcz dojść do sytuacji, w której zasięg organiczny postów zupełnie spadnie do zera i jeśli nie zapłacę, to nikt mojej treści nie zobaczy. I co wtedy zrobię? Co wtedy zrobią wszyscy blogerzy, którzy ruch na blogu generują głównie z Facebooka? Co zrobią czytelnicy?

Nie jestem specjalistą, nie wiem, czy tak się stanie na pewno. Być może tak, być może jeszcze nie teraz, być może nigdy. To trochę jak z III Wojną Światową. Na pewno wybuchnie, ale nie wiadomo kiedy. Pewne jest jednak to, że cokolwiek wymyślą sobie włodarze Facebooka, ja nie będę miał na to wpływu. A ja chcę mieć wpływ na to, co dzieje się z moim blogiem i co będzie się działo z nim w przyszłości.

Dlatego też, przy tak dużej nieobliczalności Facebooka wolę dmuchać na zimne i wszystkie wartościowe treści publikować u siebie, a nie u Zuckerberga. Tym bardziej, że przecież jedną z głównych zasad jego serwisu jest: „What’s on Facebook, belongs to Facebook”, a ja nie chcę się z nim dzielić moją pracą.

Tak więc, pamiętajcie, że zdawkowe informacje na fanpage, bezpośrednio lub pośrednio odsyłające do bloga, są moim, jak najbardziej, celowym działaniem, ale nie jest to ani złośliwe działanie wymierzone w Was, ani chorobliwa chęć nabijania sobie odsłon. Jest to powolny proces mojego odchodzenia od Facebooka.

Na moim blogu praktycznie codziennie coś się zmienia. Najświeższe informacje pojawiają się na pasku Piwowieści, a następnie w Kalendarium. Jest dział z najciekawszymi pytaniami, i trochę zaniedbane: Lista Piw i Piwny Śpiewnik, które planuję wkrótce zaktualizować. Wprowadziłem kategorię „Szorty”, w której publikuję krótkie, kilku-zdaniowe spostrzeżenia i komentarze dotyczące bieżących tematów, które wcześniej publikowałem na Facebooku. Coraz częściej udzielam się na Twitterze i Instagramie. Coraz śmielej myślę o romansie z YouTube.

Jednocześnie coraz rzadziej do tych wszystkich rzeczy linkuję na Facebooku. A być może już niebawem całkowicie z tego zrezygnuję. Choćby nawet kosztem ilości odwiedzin bloga. Podobnie ma się sprawa z wpisami, które wciąż anonsuję i póki co będę anonsował na fanpage, chociaż będzie się to odbywało z pewnym opóźnieniem w stosunku do pojawienia się tekstu na blogu. Będzie to mój ukłon w stronę osób nie wchodzących na bloga wyłącznie z Facebooka. Warto więc oprócz fanpage’a na Facebooku, zasubskrybować mój blog także na innych dostępnych kanałach społecznościowych, czy też w kanałach RSS, oraz zapisać się do newslettera, który mam nadzieję niedługo powstanie. 🙂

Nie chcę Was namawiać, czy tym bardziej zmuszać do wchodzenia po pięć razy dziennie na malepiwko.pl i sprawdzania, czy pojawiło się na nim coś nowego. Nie mam oczywiście nic przeciwko, ale nie o to chodzi. Nie chcę też, żebyście pomyśleli, że czytelników wchodzących na blog tylko przez Facebooka uważam za czytelników gorszej jakości – absolutnie nie! Póki co wciąż jest to mój najaktywniejszy kanał społecznościowy, więc jak najbardziej warto go śledzić i angażować się w jego treści (lajkować, komentować, udostępniać – im bardziej się angażujesz w moje treści, tym większa jest szansa, że w Twoich aktualnościach będą się wyświetlały moje nowe posty). Chciałbym tylko, abyście czytając mojego bloga nie opierali się wyłącznie o jeden kanał komunikacji, bo wtedy istnieje duże ryzyko, że ominie Was sporo, być może interesujących Was treści.

A tego zarówno ja, jak  i pewnie Wy bardzo byśmy nie chcieli, prawda? 🙂

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

4 comments

  1. Po części zgadzam się z Twoim rozumowaniem. Facebook może wprowadzić odpłatność, ale byłby to początek jego upadku. Więc raczej w to wątpię, gdyż wówczas ludzie z niego zrezygnują i przeniosą się w inne miejsce w sieci. Ja np. nie mam czasu przeglądać wszystkich interesujących mnie blogów, facebooka traktują niejako jak rozszerzony RSS. Coś mnie zaciekawi – wchodzę i czytam więcej. Drugie narzędzie z którego korzystam codziennie to e-mail, ale również nie wyobrażam sobie, żebym miał przeglądać 20 e-maili z newsletterów z każdego interesującego mnie miejsca w sieci. Reasumując, facebook jest dla mnie bardzo dobrym miejscem do śledzenia blogów, stron, stowarzyszeń, partii politycznych itd. itp. Jeśli z powodu odpłatności miałoby ich tam nie być, to sam przeniósłbym się tam gdzie będą, czy to byłby twitter, G+ czy inne miejsce. Także ten… nie rezygnuj z tego narzędzia, gdyż ułatwia nam życie, lecz traktuj je jako przejściowe 😉 Pozdro

  2. Eh, ludźmi nie warto się za bardzo przejmować. 😉 Też uważam, że fb to tylko narzędzie i czasem brakuje mi czasów, kiedy blogerzy byli tylko blogerami, bez całej tej otoczki marketingowej.

  3. może jestem staroświecki (jak to brzmi w tym przypadku) ale wystarcza mi całkowicie RSS, jakbym chciał śledzić profile fejsbukowe wszystkich blogów które czytam to nie mógłbym się przekopać przez tę ilość informacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *