Jakie piwo na WOODSTOCK ??

Obrazek

Na początek zajmę się nieco lżejszą tematyką nie mającą zbyt wiele wspólnego z piwną kontemplacją, natomiast z samym piwem jak najbardziej. Dzisiejszy post dotyczyć bedzie piw imprezowych, lub jak kto woli, kryzysowych.

W związku ze zbliżającym się wielkimi krokami Przystankiem Woodstock zadałem sobie pytanie:

W jakie piwo wypadałoby się zaopatrzyć?

Przystanek Woodstock jest to jedna z tych specyficznych imprez, na których piwo pije się niemal od rana do nocy – non stop, przez kilka dni. Jak zatem przez ten czas skutecznie cieszyć podniebienie, utrzymywać stale dobry humor, nie tracąc przy tym zbyt dużej ilości pieniędzy?
Wiemy na pewno, że nie chcemy korzystać z usług koncernu obsługującego sprzedaż piwa w oficjalnych strefach festiwalu – to piwo jest drogie, lurowate i przede wszystkim ohydne! Ma jedną zaletę, która daje mu przewagę nad innymi – jest zimne. To nam jednak do pełni szczęścia nie wystarczy.

Na Woodstocku raczej nie ma możliwości korzystania z lodówki, a piwa w sklepach są najczęściej ciepłe, ponieważ sklepikarze nie nadążają z ich schładzaniem. Dlatego też chcąc pić swoje piwo niestety musimy liczyć się z tym, że będzie ono w najlepszym wypadku letnie… Jest co prawda kilka sposobów na chłodzenie piwa, ale to już inny temat.

Przystanek Woodstock od lat gości na Ziemi Lubuskiej, zatem teoretycznie dla posiadacza choć minimalnej wiedzy na temat piwowarstwa tego regionu wybór piwa nie powinien stanowić żadnego problemu. Teoretycznie. Najlepszymi piwami Ziemi Lubuskiej, które mogę polecić z czystym sumieniem są piwa Lubuskie oraz Lubusz z oddalonego o kilka kilometrów od Kostrzyna browaru w Witnicy. Nie każdy jednak ma możliwość, chęci oraz czas aby podczas festiwalu udać się po piwo aż do innej miejscowości. Dlatego też skupię się jedynie na tanich piwach ogólnodostępnych w popularnych marketach w Polsce.

Zależy mi głównie na znalezieniu piwa, które będzie nam towarzyszyło przez cały czas, a mimo wszystko będzie smakowało i dawało przyjemność picia.
Takie piwo musi spełnić następujące warunki:

– Musi być smaczne oraz wypijalne w większych ilościach.

– Musi smakować pite bezpośrednio z puszki – szklane butelki na takim wydarzeniu jak Woodstock są nieporęczne, a przede wszystkim zabronione. Kufelek też raczej odpada, chyba że ktoś lubi piwo z kurzem 🙂

– Musi być wypijalne bez zchładzania – są piwa, które bez uprzedniego schłodzenia są nieprzyswajalne.

– Musi być tanie – wypicie kilkunastu piw dziennie w ciągu kilku dni trochę kosztuje.

– Nie może być zbyt mocne – nie chodzi nam przecież o szybką bombę na słońcu w bonusie z udarem. Chcemy dobrze się bawić i utrzymywać dobry humor popijając smaczne piwko 🙂

– Musi być łatwo dostępne – nie może być to piwo zbyt wyszukane, gdyż można go po prostu nie znaleźć w żadnym sklepie. Najlepsze są więc piwa z marketów ogólnopolskich sieci.

– Nie może się zbyt szybko wygazować – niestety to jest domena wielu piw pitych w cieple i prosto z puszki – bardzo szybko tracą gaz, a potem są już nie do wypicia.

Walory takie jak zapach, kolor i piana są z oczywistych względów w tym zestawieniu pomijane 🙂

Aby zawęzić grupę kandydatów na najlepsze piwo woodstockowe ograniczłem się do najbardziej znanych, puszkowych, najtańszych i w miarę smacznych piw marketowych nie przekraczających 6% alk.
Do testu wybrałem 6 piw z dwóch najpopularniejszych dyskontów oraz jednego dużego marketu. Kolejność przypadkowa:

1. Argus Premium (Łomża)

2. Argus Niepasteryzowane (Łomża)

3. Deep (Jędrzejów)

4. Donner Premium (Van Pur)

5. Keniger (Łódzkie)

6. Junak Premium (Łódzkie)

W tym miejscu muszę zaznaczyć, że żadne z wyżej wymienionych piw nie powinno służyć za wzór prawdziwego piwa! Są to twory piwopodobne, tanie, kryzysowe, z zastosowaniem tylko w niektórych konkretnych przypadkach. Nikogo nie namawiam do spożywania ich na co dzień, a wręcz przed tym przestrzegam!

Próbowane przeze mnie piwa nie zostały schłodzone, a wręcz przeciwnie leżały pewien czas na słońcu, aby ich temperatura była nieco wyższa od temp. pokojowej.
Połowa piwa pita była z kufelka, a połowa bezpośrednio z puszki.
Gdy w puszce pozostało ok 1/3 piwa, zostawała ona odstawiana na ok 60 minut, w celu zbadania czasu w jakim piwo się odgazowuje.

Oto wyniki:

Piwo nr 1:
Smak: Słodki, cierpki, niewyraźny, mdły, alkoholowy. Ciężko jest wypić jedno w całości. Schłodzone jeszcze ujdzie z trudem, ale ciepłe jest męczarnią. To bardzo popularne piwo na Woodstocku, ale ja się nie odważę.
%: 5,0% alk.
Cena: 1,44zł (czasowa promocja, normalna cena to niecałe 2zł)
Nagazowanie: Z początku tak wysokie, że aż siada na żołądku. Po godzinie dalej wyczuwalne, ale piwo jest niestety wciąż ciężkie i niesmaczne.

Piwo nr 2:
Smak: Łagodny, słodkawy z lekką goryczką. Pije się dobrze zarówno z kufla jak i z puszki. Wyższa temperatura nie przeszkadza zbytnio, treściwość spora, więc obawiam się, że w większej ilości piwo mogłoby być ciężkie do picia.
%: 5,7% alk.
Cena: 1,99zł
Nagazowanie: Na początku w sam raz, po ponad godzinie piwo wciąż świetnie nagazowane i bardzo smaczne!

Piwo nr 3:
Smak: Żółta woda. Praktycznie bez smaku, z bardzo lekką słodyczą w tle. Ciepłe pieni się jak diabli. Trochę wodniste. Puszka nie przeszkadza w piciu.
%: 4% alk.
Cena: 1,39zł
Nagazowanie: Bardzo mocne i grube, ale nie pompuje brzucha, więc można pić 🙂 Po godzinie dalej wyczuwalne i piwo nabiera jakby smaku. – Nie jest źle.

Piwo nr 4:
Smak: Jeszcze bardziej wodniste niż poprzednie piwo, jeżeli tam były jakieś piwno-słodowe przebłyski, to tutaj nie ma nic, poza tym, że pod koniec jest trochę kwaskowe. Ale pije się nieźle.
%: 4% alk.
Cena: 1,34zł
Nagazowanie: Średnie, drobne. Po godzinie znacznie osłabło, ale wciążbyło wyczuwalne.

Piwo nr 5:
Smak: Przyznam, że to był mój cichy faworyt i nie zawiodłem się, ponieważ piwko jest smaczne, lekkie, delikatnie chmielowe i pije się je bardzo przyjemnie.
%: 4,8% alk.
Cena: 1,49zł
Nagazowanie: Średnie, dość drobne. Po godzinie wciąż wyraźne.

Piwo nr 6:
Smak: Lekkie, słodowe, słodycz nienachalna, ale finisz cierpki i ciężki. Jest w tym piwie coś co wykrzywia twarz z każdym łykiem. Nie wiem co to, ale piwo jest bardzo ciężkie do wypicia, a szczególnie w większych ilościach. Okropne.
%: 5,7% alk.
Cena: 1,89zł
Nagazowanie: Spore, a po godzinie cały czas mocne. Jednak wciąż piwo jest ciężkie i cierpkie.

Podsumowując najlepszym piwem z całej szóstki jest bez cienia wątpliwości piwo nr 2, czyli „Argus Niepasteryzowane”, przy czym jest ono jednocześnie najdroższe.
Idealnym połączeniem ceny i jakości wydaje się być zatem Keniger, czyli piwo nr 5.

Na pewno jedno z tych dwóch piw będzie najlepszym wyborem.

Pozosatłe piwa pozostały daleko w tyle.

Piwa nr 3 i 4 są wypijalne, ale bardzo wodniste, przez co mdłe i nieprzyswajalne w większych ilościach.

Piwa nr 1 i 6 są niewypijalne bez uprzedniego schłodzenia, ciężkie, alkoholowe i niesmaczne – zdecydowanie odradzam.

Jak już wspominałem wcześniej nikogo nie namawiam do picia wyżej opisanych piw i nie polecam ich w żadnym innym wypadku niż duża impreza lub kryzys finansowy.
Mając ograniczony wybór oraz niewielkie finanse, a z drugiej strony dużą potrzebę ilościową i jakościową jesteśmy zmuszeni dokonać wyboru „mniejszego zła”, i tym „mniejszym złem” dla naszego samopoczucia będą z pewnością piwa 'Keniger” i „Argus Niepasteryzowane”.

Kto jednak ma możliwość niech nabierze chęci i znajdzie nieco czasu, aby wybrać się do Witnicy lub przynajmniej poszukać w sklepach w Kostrzynie prawdziwego, zdrowego, bardzo smacznego, a przy tym również niedrogiego piwa Lubuskiego.

Pozdrawiam i życzę miłej zabawy! )

P.S. Podczas wczorajszych testów w dość szybkim tempie wypiłem 6 tanich, ciepłych i niekoniecznie smacznych piw. W głowie mi już całkiem mocno szumiało, a kilka łyków przyparwiło mi niewyraźny grymas na twarzy, lecz ku mojemu zdziwieniu dzisiejszy poranek nie należał do szczególnie ciężkich. Jest to całkiem dobry prognostyk przed wcieleniem wyników mojego testu w życie:)
Końcowy rezultat postaram się opisać zaraz po powrocie.

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

One comment

  1. Biedronkowy Fasberg też był strawny, ale w ilości 1-2sztuki, więcej nie piłem (choć ma dwa źródła pochodzenia) no i lidlowy perlenbacher czy argus maestic, ale one są szklane więc chyba z automatu odpadają

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *