To moje pierwsze spotkanie z amerykańskim browarem Victory, mieszczącym się w Downingtown w stanie Pensylwania, i od razu z grubej rury. Nie jest to może najsłynniejszy, ani pewnie najlepszy Imperialny Stout na tej planecie, ale 100/96 na Ratebeerze zobowiązuje. Sprawdźmy co kryje się pod kapslem.
Barwa ciemnobrązowa, ale ku mojemu zaskoczeniu, prześwitująca pod światłem czerwonymi refleksami. No, nie jest to coś co lubię w RISach. Piana niewysoka, sycząca i szybko opadająca. Pozostawia jedynie drobną obrączkę.
Aromat nie powala intensywnością, jest czekolada, kakao i lekka nuta chmielowa. Po ogrzaniu pojawia się trochę alkoholu. Niewiele więcej.
Smak to totalna gorzka czekolada, co najmniej 80%. Całość przełamana agresywną chmielowością. Piwo mocno wytrawne, zero słodyczy, wyraźna goryczka, suchy finisz. Wysycenie średnie, w połączeniu z alkoholem lekko podszczypuje.
Do bólu klasyczny RIS. Niełatwo go docenić, bo nie jest piwem, które zapiera dech i zapada w pamięć na lata, ale spokojnie może uchodzić za wzorzec stylu. Trochę rozczarowuje aromat, jednak smak nadrabia to w pełni. Ta gorzka czekolada jest obłędna. Piwo zdecydowanie do spróbowania, głównie dla zwolenników wytrawnych, agresywnych, gorzkich RISów.