Czy piwo pod chmurką odbije nam się czkawką?

Chyba każdy, kto choć w małym stopniu interesuje się piwem zaznajomił się, przynajmniej pobieżnie, z ideą Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Piwo pod chmurką”. Jeśli jest jeszcze ktoś, kto nie wie o co chodzi, odsyłam go do źródła: http://piwopodchmurka.pl/ – niech poczyta i się dowie. W dzisiejszym artykule chciałbym podzielić się kilkoma moimi refleksjami i obawami związanymi z tym tematem.

Wbrew powszechnej obiegowej opinii, zmiany postulowane przez „Piwo pod chmurką” nie dotyczą jedynie uchylenia punktu zakazującego spożywania piwa w tzw. miejscach publicznych, choć ta kwestia jest oczywiście dominująca i najbardziej kontrowersyjna. Wśród propozycji przedstawionych przez Komitet poruszona została także m.in. sprawa obecnych utrudnień w promocji lokalnego browarnictwa, winiarstwa i gorzelnictwa, którą poruszę w osobnym wpisie. Dzisiaj chciałbym skupić się przede wszystkim na postulacie uchylenia ust. 2a art. 14 oraz zmiany ust. 1 art. 13¹ i uchylenia ust. 2 tegoż artykułu.

Najdroższe piwo w Polsce ma gorzki smak.

Wczesna wiosna. Śnieg topnieje, trawka zielenieje, a ptaszki ćwierkają co raz weselej. Świat budzi się do życia. Po długiej zimie spędzonej w ciepłych, dusznych ogrzewanych pomieszczeniach czuję nieodpartą potrzebę zaczerpnięcia kilku głębszych wdechów rześkiego powietrza i zrelaksowania się przy smacznym piwku w promieniach wiosennego słońca. Ogródków piwnych jeszcze nie ma, a nawet jakby były, to w większość z nich położona jest pośród wielkomiejskiego zgiełku, a knajpy do których należą serwują piwo zwykle mocno odbiegające od moich oczekiwań. Otwieram więc lodówkę, wyjmuję zimne piwko, wrzucam do plecaka razem z podręcznym kufelkiem i idę nad rzekę lub do parku. Chyba wszyscy wiedzą, co dzieje się dalej… Piwo okazuje się być jednym z najdroższych, a miła wiosenna atmosfera ulatnia się szybciej, niż bąbelki z kufla.

Otwierając piwo w miejscu przeznaczonym do użytku publicznego złamałem prawo. Popełniłem wykroczenie, a więc należy mi się kara – co do tego nie ma wątpliwości. Problemem jest to, dlaczego otwarcie butelki, czy puszki piwa w parku w ogóle jest przez prawodawcę uznawane za wykroczenie. Przecież nikomu nie robię krzywdy, nie sieję zgorszenia, nie awanturuję się, tylko sobie siedzę, cieszę się ładną pogodą, rozmawiam ze znajomymi i popijam ulubiony napój, tak jak to zwykle robią cywilizowani ludzie w Europie i na świecie. Dlaczego na przykład mogę bez problemów zapalić papierosa przy piaskownicy z małymi dziećmi, a nie mogę spokojnie i kulturalnie napić się piwka w gronie znajomych? Co jest bardziej szkodliwe dla tych dzieci? Wdychanie trującego dymu z fajek, czy zgorszenie i trauma wywołana widokiem kufla, czy butelki z piwem?

Prawodawca zna odpowiedź na to pytanie.

Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi z dn. 26 października 1982r., a więc uchwalona jeszcze przez Sejm PRL, „uznając życie obywateli w trzeźwości za niezbędny warunek moralnego i materialnego dobra Narodu” wprowadziła, obok wielu rozsądnych i szlachetnych przepisów, kilka takich, które w praktyce zupełnie się nie sprawdzają. Zamiast służyć realizacji zakładanych szczytnych celów, w rzeczywistości nabijają kabzę Skarbu Państwa, oczywiście kosztem obywateli. Ponadto stanowią swoisty przejaw represji oraz ograniczania zakresu swobód obywatelskich. Z tego właśnie powodu powstała obywatelska inicjatywa nowelizacji przestarzałego i źle funkcjonującego prawa.

Art. 14 ust. 2a: „Zabrania się spożywania napojów alkoholowych na ulicach, placach i w parkach, z wyjątkiem miejsc przeznaczonych do ich spożycia na miejscu, w punktach sprzedaży tych napojów.”

Problem polega na tym, że definicje prawne parku, placu, czy ulicy są niejasne. Jest wiele miejsc, które nie podchodzą pod definicję żadnego z tych pojęć, a mimo to służby porządkowe podejmują tam interwencje, co prowadzi do bezpodstawnego karania, a jest wynikiem niejasnej interpretacji przepisu. Dlatego też twórcy projektu postanowili odwrócić brzmienie obecnego zapisu, w efekcie czego nie będzie zabronione spożywanie alkoholu w miejscach innych niż wyraźnie wyznaczone „strefy wolne od alkoholu”.

Moim zdaniem jest to koncepcja ze wszech miar słuszna, aczkolwiek obarczona pewnymi zagrożeniami, nazwijmy to, „społeczno-kulturowymi”. Wiadomo chyba, co mam na myśli. „Kwiat polskiej młodzieży” przesiadujący na ławkach od rana do nocy, żłopiący browar za browarem, plujący, śmiecący, hałasujący, pijany, zaczepiający i terroryzujący wszystkich dookoła to widok, którego chyba nikt nie ma ochoty oglądać. Jest to największe zagrożenie płynące z tej nowelizacji, ale jednocześnie duże pole do popisu dla służb porządkowych, które tym razem zamiast karać kogo popadnie, będą zmuszone do pilnowania porządku, a więc wreszcie do robienia tego, co do nich należy.

„Nasze społeczeństwo jest niedojrzałe do takiej wolności, nie zasługuje na nią i nie będzie potrafiło z niej korzystać.”

Pomiędzy licznymi głosami poparcia przebijają się również głosy obawy, niechęci, a wręcz protestu przeciwko proponowanym zmianom. Jednym z głównych argumentów przeciwników nowelizacji jest twierdzenie, że nasze społeczeństwo jest niedojrzałe do takiej wolności, nie zasługuje na nią i nie będzie potrafiło z niej korzystać, przez co będziemy nagminnie oglądali takie obrazki, jak opisany przeze mnie w akapicie wyżej.

Moim zdaniem ta „wolnościowa niedojrzałość” polskiego społeczeństwa wynika właśnie ze zbyt represyjnego prawa, jakiemu poddawane ono było od pokoleń i jakie, w wielu aspektach, ciąży na nim współcześnie. Z tego samego powodu Polacy, jako naród, przez lata wyrobili sobie wybitną zdolność do omijania, wręcz łamania wszelkich zakazów i nakazów narzucanych im siłą z góry. Mechanizm jest prosty: im  bardziej nam się czegoś zabrania, tym bardziej my się temu sprzeciwiamy i robimy dokładnie na odwrót. Jest on zakorzeniony w nas od pokoleń, a do jego wyplewienia wiedzie długa i wyboista droga. Edukacja społeczna, zmiana mentalnościowa, pokoleniowa, kulturowa, są oczywiście niezbędne, ale zacząć należy przede wszystkim od złagodzenia prawa. Bez tego nigdy nie oduczymy się narodowego cwaniactwa i kombinatorstwa. Nigdy nie nauczymy się poszanowania dla litery prawa, jeżeli prawo traktować nas będzie jak zdziczałą watahę degeneratów, którzy pozabijają się nawzajem, kiedy tylko odrobinę poluzuje im się łańcuch. Jeśli chcemy mieć kiedyś dojrzałe demokratyczne społeczeństwo obywatelskie, to dajmy mu szansę się tej wolności nauczyć. Nie twierdzę, że ten egzamin na pewno zdamy, ale możemy przynajmniej spróbować.

„Przestaniemy czuć się bezpiecznie, wzrośnie liczba przestępstw popełnianych pod wpływem alkoholu.”

No błagam… Po pierwsze, pijani chuligani piją obecnie i pić będą w przyszłości, niezależnie od tego, czy ustawa się zmieni, czy nie. Oni są bezkarni, mandaty nie robią na nich wrażenia, ponieważ i tak ich nie płacą. Dobrym rozwiązaniem jest, wprowadzenie, oprócz grzywny, kary ograniczenia wolności, czyli np. prac społecznych. Taka kara byłaby zdecydowanie bardziej odczuwalna.

Po drugie, jaki jest problem nachlać się wódki w domu, albo w knajpie, wyjść na ulicę i zrobić rozróbę? Czy potrzeba do tego pić na ulicy? Tu znów wchodzi kwestia karania, które nie powinno być dokonywane za samą czynność picia, ale za zachowanie po i w trakcie oraz pod jego wpływem. Tu kary powinny być przynajmniej dwukrotnie wyższe i bardziej dotkliwe, niż za te same wykroczenia i przestępstwa popełniane na trzeźwo.

Czkawka będzie na pewno, tylko u kogo?

Mimo kilku wątpliwości i po rozważeniu „za i przeciw” popieram inicjatywę „Piwo pod chmurką” i będę starał się również aktywnie pomóc, poprzez zbieranie podpisów. Nie wiem, co z tego wyniknie i czy projekt w ogóle ma szansę przejść. Lobby przeciwników wydaje się być silne. Zmianom na pewno nie są przychylni właściciele knajp, barów i pubów. Zapis o produktach regionalnych z pewnością przeszkadza dużym koncernom. Nie wiemy jak zareaguje społeczeństwo i służby porządkowe. Dopiero w praktyce okaże się, czy zmiana przyniesie więcej dobrego, czy złego. Ja jednak wierzę, że nowe przepisy uda się wprowadzić już na wiosnę, a Polacy będą potrafili z nich rozsądnie korzystać.

Powoli wypada zmierzać do końca, bo choć wiele jeszcze jest w tym temacie do dopowiedzenia, to i tak nie sposób poruszyć wszystkich kwestii. Tekst i tak jest już dość długi, choć dotknąłem w nim tylko wierzchołka góry wątpliwości, pytań i odpowiedzi związanych z tematem. Bardzo możliwe, że zdarzy mi się jeszcze do tego tematu powrócić w kolejnych wpisach, a w międzyczasie zajmę się zbieraniem podpisów pod projektem.

Jeżeli coś istotnego pominąłem lub macie coś istotnego do dodania, albo jeśli ktoś chciałby mnie poprzeć lub odwieść od popierania tego projektu, to zapraszam serdecznie do dyskusji w komentarzach.

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

5 comments

  1. popieram to, co Pan napisał. byłem w wielu krajach UE i zazwyczaj było tak, że dopóki się siedzi popijając piwko i nie przeszkadza innym, to jest ok. wiele razy (np w Berlinie i Barcelonie) do grupki młodzieży z butelkami przysiadała się babcia, bo chciała odpocząć, i nikomu to nie przeszkadzało. druga sprawa, że jeszcze nigdy od polskiej Policji mandatu za „picie” nie dostałem. kazali dokończyć i tyle. ale oni zasilają budżet państwa, więc nic z tego nie mają. co innego straż m.. jeszcze nigdy nie odpuścili mandatu, a raz nawet chcieli mnie ukarać za niesienie zamkniętych butelek w reklamówce. bo niosłem „celem domniemanej próby spożycia w m-cu publicznym”. ale oni zarabiają na swoją gminę czyli na swoje pensje, więc wiadomo, że tak będą robić.

  2. Tak się dziwnie składa, że ustawa o wychowaniu w trzeźwości ma rodowód peerelowski, ale art. 14 ust. 2a wprowadziła już nowa, demokratyczna władza (Dz.U. 2001 nr 60 poz. 610), a dokładniej ultra-katole spod znaku AWS (Anusz, Goryszewski, Jackowski, Kapera, Oraniec, Rulewski i inni) – Projekt nowelizacji ustawy z dnia 28 kwietnia 2000 r. – Druk sejmowy nr 1939.
    Polecam lekturę: http://orka.sejm.gov.pl/Rejestrd.nsf/wgdruku/1939/$file/1939.pdf

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *