Bartnik Chmielowy. Czy aby na pewno?

Dzisiaj krótki wpis i szybki opis degustacji piwa stworzonego przez browar Południe na zamówienie firmy Liner Polska spółka z o.o.

Jakiś czas temu usłyszałem o Bartniku Chmielowym, ale długo nie mogłem spotkać go w żadnym sklepie. Inna sprawa, że zbytnio nie szukałem, mając w pamięci mocno przeciętną wersję miodową, którą piłem jakiś czas temu.

Kiedy już wreszcie spotkałem Bartnika Chmielowego, ku mojemu zdziwieniu okazało się, że został on uwarzony w innym miejscu niż jego starszy brat, a mianowicie w browarze Południe (Bartnik Miodowy powstał w Sulimarze – przyp. aut.). Piwa z południa cieszą się ostatnio dobrą opinią, zatem od razu nabrałem większej ochoty na spróbowanie ich nowego tworu.

Na samym początku zastanowiło mnie nieco bardzo duże podobieństwo parametrowo-wizualne do Krakowiaka Nieklarownego, ale…Nie mam dowodów, więc nie będę spekulował. Zabiorę się lepiej za to, co lubię najbardziej. 😉

Piwo: Bartnik Chmielowy
Browar: Południe (kiedyś GAB)
Zawartość ekstraktu: 12% wag.
Zawartość alkoholu: 5,7% obj.
Skład: woda, słody: pilzeński, karmelowy, jęczmienny, chmiel, drożdże.
Piwo niefiltrowane.

Kolor: Ciemnożółty, mętny, ale niezbyt mocno. Są duże prześwity.

Piana: Wbrew zapowiedziom z kontretykiety średniowysoka i średniotrwała. Opada pozostawiając grubą otoczkę i drobniutki meszek.

Zapach: Słodkawy, słodowo-drożdżowy z nutami kwiatowymi. Chmielu coś nie czuję…

Smak: Łagodny, słodkawy – wybitnie słodowy, chlebowy. Wciąż nie czuję żadnego chmielu. Na finiszu obecna za to taninowa goryczka oraz posmak drożdży.

Wysycenie: Pracuje do końca, z początku nieco za wysokie – trochę niszczy pianę, ale ogólnie ok.

Opakowanie: Dla mnie kompletne nieporozumienie w nazewnictwie. O ile „Bartnika” jeszcze zrozumiem (prawo serii), to skąd u diabła wziął się dopisek „chmielowy”?? Tego nie jestem w stanie pojąć, bo piwo jest wybitnie słodowe! Graficznie etykieta ujdzie, choć nie wyróżnia się niczym szczególnym. Plus za ekstrakt i w miarę kompletny skład. Kapsel goły.

I tak oto otrzymaliśmy całkiem przyzwoite piwo zepsute przez…swoją nazwę, a to dlatego, że nastawiałem się na zupełnie inny smak i przez to się zawiodłem. Gdybym od początku wiedział, że to jest niefiltrowany słodowy eurolager bez krzty chmielowej goryczki, pewnie przyjąłbym go znacznie cieplej. A w tej sytuacji mogę napisać tylko jedno: Przeciętne piwo w nieprzeciętnej cenie (3,79zł) i z nieadekwatną nazwą.

Przypadek Bartnika Chmielowego bardzo obrazowo i dobitnie pokazuje, dlaczego opakowanie piwa należy oceniać na końcu, a nie na początku degustacji oraz jak ważny jest jednolity i spójny przekaz płynący z opakowania do kufla.

Ocena:

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *