Alaskan Smoked Porter – prezent, który cieszy dwa razy

Alaskan Smoked PorterDziś na warsztat biorę piwo z mojego ścisłego „Top of the most wanted beers”. Słynne piwo z Alaski, które otrzymałem w prezencie świątecznym od mojej dziewczyny, a którym postanowiłem uczcić swoje urodziny. Przed Państwem najdroższe i chyba najtrudniejsze do zdobycia piwo, jakie kiedykolwiek pojawiło się na tym blogu, uznawany za prekursora oraz wzorzec stylu „porter dymiony”: Alaskan Smoked Porter!

Jeszcze niedawno o zdobyciu tego piwa w Polsce można było tylko marzyć. Na szczęście pod koniec ubiegłego roku butelki z rocznikiem 2012 pojawiły się w najlepszych sklepach piwnych, oczywiście w odpowiedniej cenie, ale to nie ona jest tu najważniejsza.

Zacznijmy może zatem od początku… Alaska została odkryta w 1640 roku przez hiszpańskich żeglarzy… Nie, no dobra, żartowałem. 🙂 Alaskan Brewing został założony w roku 1986 w miejscowości/hrabstwie Juneau, stolicy stanu Alaska, przez młode małżeństwo Larsonów – księgowej Marcy i chemika Geoff’a. Jak informuje strona browaru, był to pierwszy browar w Juneau, a sześćdziesiąty siódmy w całym kraju od czasu zniesienia prohibicji (obecnie w USA jest ich ok 2000, a w planach są już kolejne). Wszystko zaczęło się jak zwykle od warzenia piwa w domu, a trwa po dziś dzień pod mniej więcej taką postacią:

maps.google.com

maps.google.com

Jak widać, Alaskan nie jest wcale takim bardzo małym browarem, ale za to przepięknie położonym. Ciekawych odsyłam na Google Street View, lub na stronę browaru, bo naprawdę warto zajrzeć i sobie pooglądać.

Pierwszym piwem warzonym przez Alaskan Brewing był Alaskan Amber, natomiast Smoked Porter produkowany jest od 1988 roku. Ze strony możemy dowiedzieć się również, iż przez lata działalności browar dorobił się statusu najczęściej nagradzanego browaru rzemieślniczego w historii Great American Beer Festival, a dystrybucja jego piw rozszerzyła się na 12 zachodnich stanów (co jest już chyba nieaktualne, skoro piwo dotarło aż do Polski).  😉

Co do samego Smoked Porteru, jest to piwo limitowane, warzone tylko jeden raz do roku w dniu 1 listopada, swój rodowód czerpie od niemieckich piw w stylu Rauchbier i jest jego prekursorem na rynku Stanów Zjednoczonych. W jego skład wchodzi pięć rodzajów słodu, w tym słód wędzony na dymie olchowym, dwie odmiany chmielu oraz drożdże. Do produkcji piwa używa się wód polodowcowych z Juneau Ice Field. Piwo nie jest pasteryzwane oraz nie zawiera konserwantów, jednak mimo wszystko jego termin ważności jest bardzo długi. Piwo można latami leżakować w swojej piwniczce i w żaden sposób nie wpłynie to negatywnie na jego smak. Ja oczywiście nie byłem w stanie wytrzymać tak długo, udało mi się tylko miesiąc, ale przy kolejnej butelce, kto wie…:)

Według producenta, piwo najlepiej smakuje z wędzonymi owocami morza, serem, oraz innymi dymionymi potrawami. Stanowi znakomity napój deserowy i pasuje praktycznie do wszystkiego od błękitnego sera, poprzez lody waniliowe, skończywszy na owocach, takich jak choćby maliny.

Ślinka już mi cieknie, najwyższy czas przejść zatem do samej degustacji.

Piwo: Alaskan Smoked Porter
Browar: Alaskan Brewing Co.
Ekstrakt: ok 17% wag. (gęstość 1.068)
Alkohol: 6,5% obj.
IBU: 45
SRM: 92 (kolor)
Termin przydatności: 26.12.2026 (!!!)

Alaskan Smoked Porter

Kolor: Nieprzenikniona, smolista czerń. Bez refleksów, nawet pod światło. Coś pięknego.

Piana: Dość wysoka, piękna i bardzo delikatna, drobnopęcherzykowa, kremowa i trwała. Tworzy śliczne zacieki na szkle oraz gruby i trwały kożuch.

Zapach: Na pierwszym planie oczywiście nuty dymne, wędzone. Bardzo przyjemne, wyraziste, acz nienachalne. W tle można wyczuć kawową paloność, gorzką czekoladę, odrobinę karmelowej słodyczy i mleka. Zapach jest dość intensywny, ale bardzo zrównoważony i łagodny.

Smak: Tu na froncie obecne są nuty palone, kawa i gorzka czekolada, dopiero po chwili przychodzi wyraźniejsza wędzonka oraz związana z nią bardzo lekka i prawie niezauważalna kwaskowość. Następnie można wyczuć nieco karmelowo mlecznej słodyczy, a finisz już zdecydowanie wędzono-kawowy, z dość mocną, chmielowo paloną i długotrwałą, aczkolwiek szlachetną gorzyczką. Smak jest bardzo bogaty, a przy tym idealnie zharmonizowany, ułożony i łagodny.

Odczucie w ustach: Piwo jest bardzo pijalne, delikatne, ale przy tym bogate i wyraziste w smaku. Wysycenie delikatne, idealnie eksponuje walory smakowe i nie zakłóca degustacji. Alkohol zgrabnie ukryty, lekko rozgrzewa, w bardzo przyjemny sposób. Piwo zmierza w kierunku wytrawnym, choć jak pisałem wcześniej, można wyczuć w nim także odrobinę słodyczy, która delikatnie i bardzo przyjemnie oblepia jamę ustną nadając piwu treściwości.

Podsumowanie: Świetne, wybitne, idealnie zbalansowane piwo, w którym czuć ogromne bogactwo smaku wniesione przez użyte składniki, przy czym żadna z cech w nim obecnych nie dominuje pozostałych. Jest tu miejsce i dla wyrazistej kawowej paloności, i dla lekkiej kwaśności, oraz wędzonki, czuć również nutę chmielowej goryczki, jest też odrobina karmelu, a to wszystko razem tworzy niesamowicie pięknie współgrającą orkiestrę smaku. Idealne i pyszne piwo, słusznie uważane za święty graal swego stylu. Doskonałe piwo, bez absolutnie żadnych niepotrzebnych odchyłów i ekstremów, warte swej tylko z pozoru wysokiej ceny.

Najlepsze jak dotąd piwo opisywane przeze mnie na blogu i jedno z najlepszych w życiu. Gorąco polecam! Pozycja obowiązkowa, a wręcz kultowa!

Ocena: 6 - Arcydzieło!

Bartosz Nowak View more

Jeśli spodobał Ci się mój tekst, podziel się nim ze znajomymi, poprzez jeden z kanałów powyżej.
Będzie to dla mnie świetna nagroda i motywacja do dalszej pracy.
Aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami, daj mi suba! :)
Znajdziesz mnie m.in. na facebooku i twitterze:

9 comments

  1. Pingback: 6 powodów, dlaczego warto warzyć piwo w domu! | Małe Piwko Blog

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *